Wypowiedzi Kubackiego i Wolnego po drużynowym zwycięstwie w Planicy
Dawid Kubacki i Jakub Wolny byli dzisiaj mocnymi trzonami drużyny rywalizującej na Letalnicy braci Gorisków. Reprezentacja Polski triumfowała dziś po raz pierwszy w historii zmagań zespołowych rozgrywanych na skoczniach mamucich. Co powiedzieli po występie podopieczni Stefana Horngachera?
Jakub Wolny (237,5 metra i 228,5 metra):
- Myślę, że bicie rekordów życiowych nigdy nikomu się nie znudzi. Moja pierwsza konkursowa próba była bardzo dobra. Po obejrzeniu powtórki wydaje mi się, że mogłem polecieć poza 240. metr. Podczas lotu czasami tak bywa, że nie udaje się dociągnąć do pożądanej odległości.
- Pierwsze podium w zawodach drużynowych na mamucie cieszy. Bardzo się cieszę, że mogę być częścią tego zespołu. Pozostaje tylko cieszyć się z tego, co robię.
- Byłoby fajnie rozpocząć przyszłą zimę z tego pułapu, na którym znajduję się teraz. Aktualne wyniki z pewnością dadzą mi pozytywnego kopa. Moim celem jest to, by podczas kolejnej zimy spisywać się jeszcze lepiej.
Dawid Kubacki (229,5 metra i 230 metrów):
- Kolejny fajny dzień w Planicy. Słonko grzeje, jest fajnie. Niebo jest bezchmurnie, więc do końca dnia będzie przygrzewało. Moje skoki dzisiaj były na bardzo dobrym poziomie. Wykonałem to, czego dzisiaj od siebie oczekiwałem. Odczuwam pewien niedosyt, jeśli chodzi o metry, ale to jest kwestia drugorzędna. Osiągałem dobre odległości, pokazaliśmy się z dobrej strony w tej drużynówce.
- Tak, Kuba Wolny pobił moje życiowe osiągnięcie. Musieliście mi o tym przypominać? Na pewno zmierzyli mu zbyt dużą odległość <śmiech>. Na mamutach zazwyczaj lata się tak daleko, jak tylko można. Za każdym razem można pobić swój rekord życiowy. Popełniłem w pierwszej serii pewien błąd. Gdy zauważyłem, że skok dość fajnie mi wyszedł, próbowałem jeszcze bardziej go wyciągnąć. Niestety, nieco przesadziłem z kątem natarcia. Druga próba była dużo bardziej stabilna, lecz mimo to nie byłem w stanie polecieć za daleko. I tak jest fajnie.
- Nie wiem, jakie smakołyki szykują moi koledzy na corocznym spotkaniu zespołów wieńczących sezon. Nie wiem. Póki co jestem tutaj, trochę mi się tam spieszy <śmiech>.
- Przed momentem dowiedziałem się, że to nasz pierwszy triumf drużynowy na skoczni do lotów. Nie spodziewałem się tego, lecz tym bardziej potwierdza się to, że jako drużyna jesteśmy mocni i potrafimy walczyć do samego końca.
- Jutro trzeba skakać w pełni skoncentrowanym. Co z tego, że przyjdę wyluzowany, skoro wyląduję na 200. metrze. To mnie nie ucieszy. Trzeba skakać tak, jak będą pozwalać warunki, a przede wszystkim cieszyć się z latania.
- Czy będą nas czekać pierwsze wakacje od trzech lat? Wątpię <śmiech>. Podejrzewam, że czekają nas ponownie treningi. Póki co oficjalnych planów nie znam, lecz znając w życie w poniedziałek i wtorek dostaniemy w wolne, a w środę będziemy musieli wrócić do roboty. W zeszłym roku o najbliższych planach dowiedzieliśmy się dopiero odjeżdżając z Planicy. To dla nas nic niezwykłego.
- Kamil w serii próbnej miał pewien problem w powietrzu. To jest jednak seria próbna, przypuszczaliśmy, że w kolejnej skoczy normalnie, co zresztą stało się faktem. Po to właśnie są próbne skoki. W tym wypadku, w Planicy, seria próbna przydaje się do tego, by się wybudzić, ponieważ konkursy są tutaj rozgrywane o wczesnych godzinach.
Korespondencja z Planicy, Piotr Bąk i Dominik Formela