Strona główna • Norweskie Skoki Narciarskie

Tande o częstych problemach zdrowotnych: Wyczerpałem limit pecha

- Podejmuję coraz cięższe treningi, ale wciąż nie mam pełnej ruchomości w lewym kolanie. Mogę całkowicie wyprostować nogę, ale nadal nie mogę całkowicie jej zgiąć. Podczas aktualnie wykonywanych ćwiczeń nie odczuwam bólu, ale bardzo uważam na to, żeby nie zginać nogi zbyt mocno - mówi panujący mistrz świata w lotach narciarskich, który po koszmarnym sezonie 2018/19 intensywnie walczy o ponowne wskoczenie do światowej czołówki.


- Kiedy powrócę na dobre? Trudno powiedzieć. Najpierw muszę być w stanie poprawnie zgiąć nogę, zanim znów zacznę skakać. Oczywiście, mam nadzieję, że zdołam sprawdzić się przy okazji Letniego Grand Prix, natomiast nadal istnieją pewne ograniczenia dotyczące tego, co mogę robić podczas treningów - czytamy słowa Daniela-Andre Tandego na serwisie berkutschi.com.

Zawodnik z Kongsbergu nabawił się urazu podczas skoku treningowego w Lahti, gdy upadł przy lądowaniu za linią wyznaczającą rozmiar tamtejszego obiektu. Z pozoru niegroźne zdarzenie wykluczyło go nie tylko z udziału w światowym czempionacie w Tyrolu, ale i z rywalizacji do końca sezonu zimowego.

- To poważna kontuzja. Mówimy o nadwyrężeniu więzadeł krzyżowych w kolanie. To duże szczęście w nieszczęściu, że nie zostały zerwane. Sytuacja była groźna, ale nie na tyle, abym musiał poddać się operacji - mówi członek norweskiej kadry narodowej, który od lutowej wywrotki przechodzi leczenie zapobiegawcze.

Przygotowania Tandego do mistrzostw świata w Seefeld od początku miały bardzo pechowy przebieg. Sportowiec już wiosną spędził blisko dwa tygodnie w szpitalu, po wykryciu rzadkiego zespołu Stevensa-Johnsona. Poważa choroba zakłóciła jego przygotowania do zimy. Kolejne problemy dopadły go przy okazji jednego z ostatnich przedsezonowych zgrupowań w Trondheim, które opuścił z powodu grypy. Tande do walki ze światową elitą przystąpił z niewielką liczbą oddanych skoków, a braki próbował nadrabiać w Norwegii pod okiem Geira Oedegaarda. Spokojne zajęcia w Skandynawii przyniosły wymierne efekty w postaci coraz lepszych rezultatów, jednak na ostatniej prostej przed główną imprezą sezonu drużynowemu mistrzowi olimpijskiemu z Pjongczangu przytrafiła się kontuzja kolana. Zbyt długi lot w Finlandii spowodował, iż Tande ostatni etap Pucharu Świata spędził w roli telewidza.

- Za mną wyjątkowo nieciekawy rok. Nie mam wątpliwości, że wyczerpałem limit pecha na kolejne cztery-pięć lat, które mam nadzieję spędzić w zdrowiu - zakończył pięciokrotny triumfator konkursów rangi Pucharu Świata.