Aleksander Zniszczoł: Cieszę się, że zostałem z trenerem Maciusiakiem
Seria trzech zwycięstw na drugoligowym poziomie na finiszu sezonu, a także zakończenie go na drugiej pozycji w Pucharze Kontynentalnym 2018/19 nie wystarczyły Aleksandrowi Zniszczołowi do awansu kadrowego. Podobnie jak w sezonie poolimpijskim, 25-latek przygotowania do kolejnej zimy rozpoczął w kadrze B, gdzie rolę jego szkoleniowca pełni trener Maciej Maciusiak. Ze Zniszczołem porozmawialiśmy podczas wiosennego zgrupowania zaplecza kadry A we władysławowskim Cetniewie.
- Fajnie, że udało nam się wyjechać do Cetniewa, choć pogoda podczas obozu nie sprzyjała. Przez niesprzyjającą aurę niewiele skorzystaliśmy z uroków tego regionu, choć pierwszego dnia można było pospacerować trochę po plaży, kiedy nie wiało. Pomimo niepogody, tutejszy ośrodek oferuje dużo możliwości, które nie pozwalają się nudzić. Liczy się jednak sama zmiana miejsca i złapanie zaczerpnięcie innego klimatu. Na tym etapie sezonu jestem zadowolony z tego, jak mają się sprawy. Jestem zmotywowany do ciężkiej pracy, a humor dopisuje - zapewnia sportowiec urodzony w Cieszynie.
- W czasie urlopu chciałbym wybrać się z rodziną nad polskie morze. To urokliwe miejsce z pięknymi plażami i dobrym powietrzem, które szczególnie dobrze wpływa na dzieci. Dziecko rośnie, wszystko jest w porządku, a czas leci nieubłaganie. Mając dziecko, dobitnie widać pęd czasu, który jest bardzo cenny - dodaje Zniszczoł, któremu w 2018 roku urodziła się córka Hania. Rok wcześniej skoczek wziął ślub ze swoją partnerką, Magdaleną.
- Czy córka będzie trenowała skoki narciarskie? Może i bym chciał, ale nie wiem czy żona by mi na to pozwoliła <śmiech>… Czas pokaże, ale nic na siłę. Sama musi podjąć takie decyzje - podkreśla zawodnik zamieszkujący Wisłę.
Jak Zniszczoł odebrał pozostanie w kadrze B na kolejny rok? - Cieszę się, że zostałem z trenerem Maćkiem Maciusiakiem, bo oznacza to dla mnie stabilizację. Przez ostatnie cztery lata co sezon miałem innego szkoleniowca i coś się zmieniało. Co roku startowałem z nową wizją i innym planem, a aktualna sytuacja jest dla mnie dobra. Na początku sezonu czuję się zupełnie inaczej niż w przypadku czterech ostatnich lat. Mam poczucie tego, że jestem w innym miejscu, o krok czy dwa do przodu. Wszystko zmierza w prawidłowym kierunku.
Co zmiana trenera kadry A oznacza dla jej zaplecza? - Były krótkie spotkania z Michalem Dolezalem, który zapewniał nas o planach współpracy, ale tak mówi się co roku i później różnie to wychodzi. Niemniej, moim zdaniem Michal to człowiek bardzo kontaktowy i przyjemny dla zawodników. Myślę, że może to fajnie wyglądać. Z całego serca życzę mu powodzenia, bo z tym wiąże się moja kariera, ponieważ te drzwi muszą dla mnie zostać otwarte.
Brak powołania na marcowe zawody Pucharu Świata, wobec udanych występów w Pucharze Kontynentalnym, były dla Zniszczoła dużym rozczarowaniem? - Liczyłem na powołanie, ale tak się nie stało. Byłem zły na tę sytuację, ale przeczuwałem, że nie wystartuję w Pucharze Świata. Wiedziałem, iż nigdzie nie pojadę, Odkąd zaczęły się dywagacje na temat liczby konkursów turnieju Raw Air, w których mam się pokazać. To był moment przełamania. Kiedy trener Stefan Horngacher na początku sezonu ogłosił, że droga do Pucharu Świata wiedzie przez Puchar Kontynentalny, za wszelką cenę starałem się wywalczać dodatkowe miejsce startowe, aby dopuszczono mnie do elity. Być może popełniłem błąd? Ciągle walczyłem o kwotę, aby trafić do Pucharu Świata, a po dostaniu szansy tak bardzo nie chciałem jej zepsuć, że… psułem ją. Po sezonie - wraz z Jakubem Bączkiem, pełniącym rolę mojego psychologa - tutaj znaleźliśmy problem. Mowa o presji, którą wywieram sam na sobie. Walczymy z tym i myślę, że jestem krok do przodu.
- Może na koniec zimy „puściło mnie” w Pucharze Kontynentalnym, wobec braku powołania na Raw Air? W kontekście Planicy z góry wiedziałem, że nie będzie szans na wyjazd. Tam był zgrany zespół, a loty w Słowenii to nagroda za cały sezon. Choć kto wie, jak bym tam skakał? Na ostatniej prostej sezonu odsunąłem Puchar Świata na bok i skakałem swoje. Fakt, w Zakopanem przydarzyła się jedna dyskwalifikacja za wagę, ale to był wynik tego, że jechałem z wszystkim na sto procent. Z wagą, podejściem do sportu czy z treningami. Dawałem z siebie maksimum i trafiło się małe niedopatrzenie, ale nie płakałem z tego powodu. Wiedziałem, że skoczyłem bardzo dobrze i byłyby cztery wygrane pod rząd, gdyby nie dyskwalifikacja. To było pozytywne zakończenie sezonu, które dało kopa na start kolejnego - kontynuuje skoczek, który jako pierwszy Polak w historii stanął na podium klasyfikacji generalnej tzw. drugiej ligi. Więcej punktów tej zimy zgromadził tylko Clemens Aigner z Austrii.
- Dobre wyniki dały mi pozycję lidera rankingu CRL, dzięki czemu latem nie będę musiał walczyć o miejsce startowe, bo to zapewnione mam na dłuższy czas. Czy należało mi się miejsce w kadrze A? Nie mi to oceniać. Takie zapadły decyzje i przystosowałem się do tego. Jak wspominałem, cieszę się na możliwość pozostania ze sztabem szkoleniowym, z którym zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Na odgórne decyzje nie mam wpływu, więc daję z siebie wszystko tam, gdzie mnie przydzielą. Wiem, że mogę liczyć na pełne wsparcie sztabu kadry B - dodaje Zniszczoł.
Głównym celem pozostaje przebicie się do Pucharu Świata? - Puchar Kontynentalnym zdecydowanie nie jest miejscem docelowym. Moje aspiracje są dużo większe. Myślę, że idąc obranym tropem, to może być bardzo udany sezon! Trzeba w siebie wierzyć, choć niczego nie mogę zapewnić. Liczę, iż ogrom włożonej pracy poskutkuje dalszym progresem. Chciałbym dostać więcej szans w Pucharze Świata, aby móc się tam pokazać.
Dorośli członkowie kadry B regularnie mówią o kiepskiej sytuacji finansowej, która nie pozwala im łączyć treningów skoczka z prowadzeniem rodziny. Jak w tym momencie wygląda to w przypadku Zniszczoła? - W zasadzie się nie zmieniła. Kończy mi się umowa ze sponsorem indywidualnym i staram się o jej przedłużenie. Co z tego wyniknie? Zobaczymy, choć liczę na dalszą współpracę. Pomijając sponsora indywidualnego, nie jest kolorowo. W konkursach rangi Pucharu Kontynentalnego nie wygrywa się dużych pieniędzy. Fajnie, gdyby uległo to poprawie, ale na to się nie zanosi. Od niewielkich nagród trzeba jeszcze odjąć podatek, zgodnie z przepisami panującymi w danym kraju. W niektórych państwach jest to spory podatek, więc z przykładowych 100 CHF za piąte miejsce zostaje 60 CHF (około 230 PLN) na rękę. Niełatwo zatem uzbierać porządną kwotę z drugoligowych zawodów.
Aleksander Zniszczoł ostatnie punkty Pucharu Świata zdobył 11 grudnia 2016 roku, plasując się na 22. pozycji w Lillehammer. Najlepszy wynik w zawodach najwyższej rangi osiągnął w debiutanckim sezonie 2011/12, gdy na Wielkiej Krokwi w Zakopanem był 9. Były to jego pierwsze punkty w karierze. Najlepszy sezon zaliczył trzy lata później, gdy zgromadził 75 „oczek”. 3 marca 2012 roku był w zespole, który stanął na podium drużynowych zawodów Pucharu Świata w Lahti. Członek WSS Wisła w 2011 roku wygrał Letni Puchar Kontynentalny, a w swoim dorobku ma też medale mistrzostw świata juniorów, zimowej uniwersjady oraz olimpijskiego festiwalu młodzieży Europy. Najdłuższy dotąd skok oddał w 2015 roku, szybując na 213. metr obiektu w Bad Mitterndorf.
Korespondencja z Cetniewa, Tadeusz Mieczyński