Michal Dolezal: Czuję odpowiedzialność, ale mamy najlepszych zawodników na świecie
Pod koniec maja Beskid Śląski stał się miejscem pierwszego zgrupowania polskich kadr narodowych przed sezonem 2019/2020. Na kompleksie skoczni Skalite w Szczyrku pierwsze wiosenne próby oddali m.in. członkowie kadry A, którzy po trzech latach współpracy ze Stefanem Horngacherem wkraczają w erę Michala Dolezala. Z czeskim szkoleniowcem spotkaliśmy się i porozmawialiśmy przy okazji wtorkowego treningu, który był otwarty dla przedstawicieli mediów.
- Za nami ciężki okres przygotowań fizycznych do sezonu zimowego, a teraz wracamy do zajęć na skoczni. Jak zawsze, postaramy się o przeniesienie założeń technicznych z treningów imitacyjnych bezpośrednio na skocznię. Co mogę powiedzieć po kilkunastu skokach na igelicie? Poziom wykonywanych prób jest dobry, a skoki sie stabilizują - relacjonuje 41-latek.
Dolezal przez trzy lata asystował Stefanowi Horngacherowi, głównie zajmując się aspektami technicznym, jak na przykład kombinezony. Awansowi na stanowisko trenera głównego towarzyszy spora presja? - Presja była przez dwa-trzy tygodnie po przejęciu kadry po Stefanie, ale potem przystąpiliśmy do trenowania i musiałem zająć się wieloma kwestiami organizacyjnymi. W tym czasie omówiliśmy sposób funkcjonowania kadry, zrobiliśmy szkolenie dla trenerów czy poczyniliśmy ruchy w sprawie materiałów na nowe kombinezony. Trochę tego było, ale nerwy minęły. Nie zastanawiam się, co w danej sytuacji zrobiłby Stefan Horngacher, ponieważ nim nie jestem. Podejmuję własne decyzje. Mam pewne doświadczenie z Czech, gdzie pracowałem z kadrą A przed przyjściem do Polski, ale widać duże różnice. Czuję odpowiedzialność, ale mamy mocny sztab i najlepszych zawodników na świecie. Pomożemy im w wyrównaniu zeszłorocznych, bądź osiągnięciu jeszcze lepszych wyników.
- Na tym etapie nie widzę powodów do zmartwień. Atmosfera w zespole jest pozytywna i staramy się pracować krok po kroku, na luzie. Jestem zadowolony i nie mam żadnych obaw. Okres przygotowań motorycznych wyglądał podobnie do poprzednich lat, gdyż kontynuujemy współpracę z dr Haraldem Pernitschem. Plan zajęć na skoczni i lokalizacji zgrupowań został jednak trochę przebudowany - dodaje były członek Dukli Liberec.
Jak Dolezal zareagował na słowa czeskich dziennikarzy, którzy jego pracę w Polsce porównali do szkolenia brazylijskich piłkarzy czy kanadyjskich hokeistów? - Cóż... tak napisali, ale w pewnym sensie muszę się z nimi zgodzić. Poziom polskich skoków jest tak wysoki, że można pokusić się o tego typu porównania.
Spotkanie z polskimi trenerami, o którym pisaliśmy >>>TUTAJ<<< stanie się cyklicznym wydarzeniem? - Postaramy się o organizację tego typu szkoleń na różne sposoby. Myślę, iż trzeba iść w tym kierunku. W kontekście współpracy między poszczególnymi grupami szkoleniowymi, mamy w planach wspólne obozy treningowe. Zależy mi na częstszej komunikacji, głównie z trenerem Maciejem Maciusiakiem z kadry B. Liczę na owocną współpracę.
Jak będzie wyglądać polska polityka startowa w Letnim Grand Prix 2019? - Zaczynamy w Wiśle (20-21 lipca), gdzie wykorzystamy grupę krajową. Na bazie tych zawodów podejmiemy decyzje na temat składu na kolejne konkursy. Ważne, iż od początku lata mamy poszerzoną kwotę i możliwość wystawiania siedmiu skoczków w każdych kwalifikacjach.
Trener Maciej Maciusiak w rozmowie z serwisem Skijumping.pl, którą można znaleźć >>>TUTAJ<<< powiedział, że kluczowe jest to. aby w Pucharze Świata startowali najlepsi Polacy, niezależnie od statusu kadrowego. Czy Dolezal podziela tę opinię? - O to nam chodzi. Zawsze to poziom sportowy powinien decydować o powołaniach i chcemy, aby w elicie skakali najlepsi. Jak mówiłem kilkukrotnie, nie dzielę zawodników na młodych i starych. Skakać będą najlepsi. Były rozmowy na temat poszerzenia kadry A, jednak jej skład pozostał bez zmian i liczymy na ścisłą współpracę z kadrą B. Będziemy działać razem i nie wykluczamy rotacji zawodnikami.
Korespondencja ze Szczyrku, Dominik Formela i Tadeusz Mieczyński