Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Austriacko-słoweński kierunek Polaków i wymiana między kadrami

Pomimo ponad trzydziestostopniowych temperatur, praca w szeregach polskich kadr narodowych wre. Pod koniec czerwca męskie zespoły A i B skakały w Wiśle, Ramsau i Stams, a drużyny młodzieżowe - w tym kobieca - w pocie czoła trenowały w Słowenii. Dla poszczególnych ekip jest to ostatnia prosta przed startem zmagań na igelicie w zawodach organizowanych przez Międzynarodową Federację Narciarską.


- Nie dzielę zawodników na młodych i starych. Skakać będą najlepsi. Były rozmowy na temat poszerzenia kadry A, jednak jej skład pozostał bez zmian i liczymy na ścisłą współpracę z kadrą B. Będziemy działać razem i nie wykluczamy rotacji zawodnikami - zapowiadał w maju Michal Dolezal, następca Stefana Horngachera.

Słowa przeobraziły się w czyny i po trzech wspólnych pobytach kadr A i B na skoczniach w Szczyrku, Eisenerz i Wiśle, kolejne zgrupowanie przyniosło zmiany personalne. W minioną niedzielę nasi reprezentanci ponownie udali się do Austrii, aby szlifować swoje umiejętności przed sezonem 2019/20. Elita polskich skoczków robiła to w Ramsau, a zespół prowadzony przez trenera Macieja Maciusiaka udał się do Stams. Wraz do kadrą A do Styrii pojechali Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł i trener Radek Zidek, a ich miejsce w Tyrolu zajęli Stefan Hula, Maciej Kot oraz trener Zbigniew Klimowski. Taki ruch to realizacja wyczekiwanej kooperacji kadr A i B, które już wkrótce rozpoczną rywalizację w ramach letniego sezonu międzynarodowego.

 

- Na początku okresu przygotowawczego poinformowano nas, iż będzie dochodziło do tego typu wymian na linii kadr A i B. Dlaczego teraz padło na mnie? Nie mogę powiedzieć, że przy wyborze decydującym czynnikiem był poziom sportowy. O ile Olek Zniszczoł skacze teraz naprawdę dobrze, o tyle ja totalnie się pogubiłem. W tym momencie nie jestem w stanie oddawać choćby poprawnych skoków - mówi nam Paweł Wąsek, który nie znalazł się w składzie na inaugurację Letniego Pucharu Kontynentalnego 2019. Ta nastąpi już 5 lipca w słoweńskim Kranju, gdzie Polskę reprezentować będą Klemens Murańka, Tomasz Pilch, Andrzej Stękała, Aleksander Zniszczoł, a także Maciej Kot, który został oddelegowany na te konkursy z kadry A.

- Podczas pobytu w Ramsau każdy miał przydzielonego szkoleniowca, z którym konsultował skoki. Ja z Olkiem pracowałem z trenerem Zidkiem, Kamil Stoch i Jakub Wolny rozpoczęli zgrupowanie pod okiem trenera Dolezala, a Dawid Kubacki oraz Piotr Żyła działali z trenerem Sobczykiem. Tego typu podział po raz pierwszy zaobserwowałem podczas niedawnego obozu w Wiśle, natomiast mój wyjazd do Kranja, przy aktualnej dyspozycji, nie miałby żadnego sensu - dodaje 20-latek.

Kadra A po zaliczeniu kilku jednostek treningowych na arenie mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym z 1999 roku otrzymała czas wolny, podczas którego zawodnicy wjechali na Hoher Dachstein, a więc najwyższy szczyt Alp Salzburskich. - Zgrupowanie zakończone szybką wycieczką na Dachstein. Pogoda bajka, a widoczki pierwsza klasa - relacjonuje Zniszczoł za pośrednictwem Instagrama.

W ostatnich dniach nie tylko męska kadra narodowa miała możliwość potrenowania poza granicami naszego kraju. Skoczkinie - od tej wiosny szkolone przez trenera Łukasza Kruczka - mają za sobą pobyt w Planicy, przy okazji którego nie tylko przyswajały metody pracy nowego szkoleniowca, ale i mogły sprawdzić się w tunelu aerodynamicznym. W Słowenii pojawili się również polscy młodzieżowcy, którzy skorzystali z obiektu w Ljubnie. Panie oraz juniorzy starty w zawodach pod egidą FIS zaczną 6-7 lipca w Szczyrku, gdzie odbędzie się premiera cyklu FIS Cup 2019/20. Program tego wydarzenia znajduje się >>>TUTAJ<<<.