Kamil Stoch: Zima mnie zweryfikuje
Po imponującym występie w sobotnim konkursie drużynowym, w niedzielę Kamil Stoch został sklasyfikowany pod koniec drugiej dziesiątki. Dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli w Beskidzie Śląskim wywalczył 19. pozycję, co nie budzi jego niepokoju. 32-latek zaznacza, iż tego lata ciężko pracuje nad poprawą prędkości najazdowych, czego efekty mają przyjść dopiero w sezonie zimowym.
- Oba dni pokazują etap, na którym aktualnie jesteśmy. Nie ma stabilizacji, a forma faluje. Pewne elementy, nad którymi pracuję podczas tego okresu przygotowawczego, już funkcjonują, dzięki czemu łapię coraz lepsze czucie w pozycji najazdowej. Poza tym... nie będę skakał idealnie w lipcu <śmiech>. Chciałbym już teraz stawać na podium, ale ważniejsza jest realizacja założeń treningowych. Nie ma powodów, aby spinać się latem. Potrzeba dużo cierpliwości i spokoju - uważa trzykrotny mistrz olimpijski.
- Przed zawodami obserwowałem rywalizację kolarzy podczas Tour de France. Skąd mi się to wzięło? Nie wiem, ale lubię oglądać kolarstwo. Co roku śledzę to wydarzenie i kibicuję jego uczestnikom. W niedzielę pojawił się moment, że mogłem sobie na to pozwolić - opowiada Stoch.
- W niedzielę może nieco mniej, ale nadal jestem dumny z prędkości osiąganych na progu. Wiadomo, że nie mogę mówić o tym, że jest świetnie i wspaniale, bo to zima mnie zweryfikuje. Dużo pracowałem nad tym elementem i widać w nim sporą poprawę - zauważa podopieczny trenera Michala Dolezala.
- Nie muszę niczego szukać na siłę. Moja technika daje mi poczucie stabilności, ale warto szukać detali, które dadzą jeszcze lepsze skoki. Takim elementem jest właśnie prędkość najazdowa. Od trzech miesięcy pracuję też nad tym, aby nie wytracać zbyt dużo prędkości w pierwszej fazie lotu. Nie da się zmienić tego ze skoku na skok, wymaga to czasu, a wynika to pozycji najazdowej. Przede mną jeszcze dużo roboty - zakończył dwukrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni.
Korespondencja z Wisły, Dominik Formela