Zmiany w życiu Andreasa Stjernena
Od zakończenia kariery Andreasa Stjernena minęło już ponad pół roku. 31-latek, który pod koniec października pojawił się pod skocznią Midtstubakken podczas tegorocznych mistrzostw Norwegii na igelicie, opowiedział gazecie Dagbladet o nowych zajęciach i rzeczywistości po rozbracie z nartami skokowymi.
- Od marca przybrałem około 10-15 kg. To w zupełności wystarczy. Teraz waga musi się zatrzymać - mówi Stjernen na łamach Dagbladet, który jeszcze zimą ważył 70 kg. Drużynowy mistrz olimpijski z Pjongczangu o swojej decyzji dotyczącej zakończenia sportowej kariery poinformował w marcu, tuż przed rozpoczęciem trzeciej edycji turnieju Raw Air. Wówczas podopieczny trenera Andreasa Stjernena przekazał dziennikarzom oraz kibicom, iż ostatni występ zaliczy na dużej skoczni w Trondheim, gdzie przez lata przygotowywał się do kolejnych startów na arenie międzynarodowej.
Pomimo wielkich umiejętności latania na nartach, o czym świadczy choćby Mała Kryształowa Kula zdobyta w sezonie 2017/18, Stjernen zrezygnował z lotów narciarskich w Vikersund i Planicy. Jak tłumaczył, wpływ na to miał makabrycznie wyglądający upadek w Lahti. - To zdarzenie nie spowodowało zakończenia kariery, natomiast przyczyniło się do tego, że nie chcę rywalizować w Planicy. Coś takiego wpływa na psychikę bardziej niż można się spodziewać.
W pożegnalnym konkursie Stjernen pokazał się z kapitalnej strony, plasując się na drugiej pozycji. Lepszy na obiekcie Granaasen okazał się tylko najlepszy zawodnik minionej zimy, Ryoyu Kobayashi. - Podium na finiszu przygody ze skokami było moim marzeniem - zaznaczał Skandynaw po odpięciu nart.
Jak wyglądają realia Stjernena pół roku po zakończeniu kariery? - Połowę czasu spędzam w roli trenera, a połowę przeznaczam na studiowanie ekonomii, zarządzania i marketingu w Stjoerdal. Kilka lat temu zdobyłem wykształcenie trenerskie, które teraz mi się przydaje. Częściowo przy pracy z Trønderhopp, a częściowo w związku narciarskim.
- Nowe życie jest bardzo miłe. Jest jednak trochę inaczej, gdyż teraz częściej pracuję, a rzadziej podróżuję. Do tego studiuję, ale nie brak mi motywacji. Na początku dziwnie czułem się mogąc jeść dużo badziewia, nie musząc myśleć o skutkach i karierze sportowej. Zauważam jednak, że muszę zacząć dbać o swoje ciało tak, jak w poprzednich latach - mówi Stjernen, aktualnie mieszkający w Ranheim, nieopodal Trondheim, z żoną i córką
- Łatwiej żyło się w ciele skoczka niż w tym, które mam teraz. Prawie przestałem ćwiczyć, porównując się do lat na skoczni. Czas wrócić do formy - zapowiada medalista tegorocznych mistrzostw świata w Seefeld z konkursu drużyn mieszanych.