Decker Dean kontuzjowany
Jednym z największych pechowców pierwszego dnia Pucharu Świata w Wiśle okazał się Decker Dean. Amerykański debiutant upadł na nierównym zeskoku obiektu im. Adama Małysza, po czym opuszczał go w asyście medyków. Teraz 19-latka czeka przymusowa przerwa.
Przykrą tradycją wiślańskiej inauguracji sezonu zimowego stają się problemy zawodników przy lądowaniu i groźnie wyglądające upadki, przeważnie spowodowane wybojami na zeskoku przygotowanego ze sztucznego śniegu. W piątek do tego typu zdarzeń dochodziło podczas każdej z trzech serii, a upadki zaliczyli m.in. Siergiej Tkaczenko z Kazachstanu, Decker Dean ze Stanów Zjednoczonych, a także Norwegowie - Thomas Aasen Markeng i Marius Lindvik. Ostatni z tego grona wywrócił się aż dwukrotnie.
- Dzisiejszego wieczoru zwichnąłem ramię, przez co musiałem udać się do szpitala - napisał Dean na łamach mediów społecznościowych.
Dla byłego kombinatora norweskiego było to pierwsze starcie z Pucharem Świat, na które Amerykamnin nastawiał się wyjątkowo pozytywnie. - To będzie mój pierwszy indywidualny start w Pucharze Świata. Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie czułem się tak pewnie, jeśli chodzi o formę. Jestem zachwycony! - zapowiadał jeszcze kilka dni temu.
- Pewność siebie nadal jest wysoka, natomiast teraz czeka mnie krótka przerwa. Dziękuję wszystkim za słowa otuchy i miłe wiadomości - dodał zawodnik z Ameryki Północnej, odnosząc się do zainteresowania jego osobą ze strony kibiców.
W sobotę w Beskidzie Śląskim odbędzie się konkurs drużynowy, natomiast na niedzielę zaplanowano zmagania indywidualne.
Korespondencja z Wisły, Dominik Formela