Kraft o sukcesie w Rosji: Konieczne było podjęcie ryzyka
Niedzielne zwycięstwo Stefana Krafta było jego siedemnastym pucharowym triumfem w karierze, piątym w tym roku, ale dopiero pierwszym w bieżącej edycji Pucharu Świata. 26-latek po zmaganiach w Niżnym Tagile zwrócił uwagę m.in. na tamtejsze siatki przeciwwietrzne, które umożliwiły jakąkolwiek rywalizację w miniony weekend na obiekcie Bocian.
- Powrotowi na szczyt podium towarzyszy cudowne uczucie, natomiast niedzielne zawody nie były łatwym wyzwaniem. Trochę wiało, więc trzeba było mieć nieco szczęścia. Konieczne było też podjęcie ryzyka przy okazji swoich prób. Jestem szczęśliwy, że byłem w stanie dwukrotnie zaatakować. Oddałem naprawdę dobre skoki, dzięki czemu wygrana smakuje jeszcze lepiej - zaznacza Austriak, który w obu rundach przeskakiwał rozmiar dużej skoczni w obwodzie swierdłowskim. Jego rezultaty to 140 i 134,5 metra.
- W niedzielę potrzebna była wysoka dyspozycja i pomoc ze strony natury. Wszystkiego po trochu. Nie tylko oddałem dwa perfekcyjne skoki, ale i trafiałem na korzystne warunki. W obu rundach miałem ponad 1 m/s pod narty, co było niezbędne do włączenia się do walki o podium. Mogę mówić o szczęściu, ale i moje skoki stały na wyższym poziomie niż w sobotę - kontynuuje zdobywca Kryształowej Kuli z sezonu 2016/17, który w pierwszych zawodach w Rosji finiszował siódmy.
- Oczywiście, nie były to najbardziej sprawiedliwe zawody. Kilku skoczków trafiło na wyjątkowo złe warunki. Trzeba przyznać, że w niedzielę trzeba było liczyć na uśmiech losu. Warunki zmieniały się bardzo szybko. Podmuchy nadchodziły z różnych kierunków. Raz wiało pod narty, raz z boku, co stwarzało bardzo dużą różnicę w trakcie lotu. Każdy to widział i każdy z uczestników rywalizacji potrzebował szczęścia do warunków. Bez siatek przeciwwietrznych nie byłoby szans na jakiekolwiek skoki. Komitet organizacyjny, jak zawsze, stanął tutaj na wysokości zadania. Już nie mogę doczekać się powrotu na ten obiekt. Logistyka związana z podróżą do Rosji nie jest najprostsza, ale lubię to miejsce. Po przyjeździe wszystko jest w porządku i można być pewnym dobrej organizacji - uważa dwukrotny mistrz świata z 2017 roku.
Pomimo obiecującego startu sezonu zimowego, Kraft nie stanął na podium w żadnym z konkursów poprzedzających niedzielną potyczkę w Rosji. Czy Austriak był rozczarowany brakiem lokat w czołowej "3"? - Nie. W Wiśle wygraliśmy konkurs drużynowy, co było swego rodzaju niespodzianką dla naszego zespołu. Czuję, że jestem w dobrej formie, która pozwoliła mi oddać sporo stabilnych i solidnych skoków. To udane wejście w sezon.
Zespół dowodzony przez trenera Andreasa Feldera przystąpi do zmagań w Klingenthal w roli lidera Pucharu Narodów. - Wygląda na to, że nasza reprezentacja jest teraz naprawdę mocna. Rywalizacja daje nam teraz sporo frajdy, a do tego mamy dość młodą drużynę. Sztab szkoleniowy wykonuje kawał dobrej roboty pod kątem całej ekipy. Wszystko ze sobą współgra, a w drużynie panuje harmonia. Nadal chcemy iść przed siebie. Ja w tym sezonie chciałbym utrzymać stabilną dyspozycję, która pozwoli mi plasować się w czołowej "10". Wówczas będą przytrafiać się takie dni, jak niedziela w Niżnym Tagile. Oczekuję też kolejnych zawodów drużynowych. które odbędą się już w nadchodzącą sobotę w Klingenthal. Mam nadzieję, że przyjdzie nam mierzyć się w lepszych warunkach, ponieważ to skocznia, gdzie miewaliśmy już problemy z wiatrem.
Korespondencja z Niżnego Tagiłu, Tadeusz Mieczyński