Problemy Tandego i upadek Choia w Klingenthal
Piątek trzynastego okazał się symboliczny dla kilku zawodników jeszcze przed rozpoczęciem kwalifikacji na Vogtland Arenie. Kuśtykający lider Pucharu Świata i koszmarnie wyglądający upadek Koreańczyka to sceny, których świadkami byli obserwatorzy serii treningowych w Klingenthal.
Daniel-Andre Tande - liderujący stawce Pucharu Świata i mający na swoim koncie wygrane w Wiśle i Ruce - w zapoznawczej próbie z saksońskim obiektem uzyskał 122,5 metra. Po skoku dającym mu 31. miejsce miał spore problemy z opuszczeniem wybiegu i powrotem do szatni. Kulejący lider reprezentacji Alexandra Stoeckla mijał kibiców w asyście członków swojej ekipy, z wyraźnym grymasem bólu na twarzy.
Powodem problemów Norwega jest kuriozalne zdarzenie na szczycie skoczni, gdzie aktualny mistrz świata w lotach narciarskich został przypadkowo uderzony nartą w lewą kostkę podczas przygotowań do skoku. Tande nie pojawił się na rozbiegu podczas drugiej rundy treningowej, wykorzystując dodatkowy czas na wykonanie okładu z lodu na bolące miejsce.
Podczas intensywnych opadów śniegu, w trakcie drugiej serii, doszło też do sceny mrożącej krew w żyłach. Heung-Chul Choi, 38-letni Koreańczyk występujący dziś z 12. numerem, runął na 60. metr Vogtland Areny. Sześciokrotny olimpijczyk zsunął się na dół zeskoku, po drodze doznając kilku uderzeń własną nartą. Mimo problemów, poobijany zawodnik opuścił arenę o własnych siłach.
Cała sytuacja przypominała wydarzenie z 2003 roku, kiedy ten sam sportowiec zaliczył groźny wypadek na obiekcie w szwajcarskim Engelbergu, co można zobaczyć >>>TUTAJ<<<.
Korespondencja z Klingenthal, Dominik Formela