Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Liderzy kadry o pierwszym drużynowym triumfie pod wodzą Doleżala

Trzy lata temu w Klingenthal nasi reprezentanci odnieśli pierwsze w historii drużynowe zwycięstwo w Pucharze Świata, które potem Stefan Horngacher uznał za pierwszy znaczący punkt zwrotny podczas jego pracy w Polsce. Dziś w tym samym miejscu nasi skoczkowie uciszyli swoich zniecierpliwionych krytyków, znów pewnie wygrywając zawody drużynowe, których nie byli faworytami. Oto co do powiedzenia mieli po zawodach dwaj najwyżej sklasyfikowani w Pucharze Świata reprezentanci Polski.


Kamil Stoch:

- Z mojej perspektywy wszystko wyglądało dobrze, skoki są na dobrym poziomie, nie są wybitne, ale są przyzwoite. Bardzo się cieszę z tego wyniku, jako drużyna zrobiliśmy świetną pracę. Każdy wykonał super robotę, Kuba, Piotrek, a Dawid w tej ostatniej serii udowodnił, że to zwycięstwo nam się należało. Ja ze swojej strony mogę czuć pewien niedosyt, ale skoki, jak mówiłem, są na dobrym poziomie.

- Dzisiaj skakało mi się łatwiej niż wczoraj, bo nie miałem problemu z nartami, ale poza tym elementem te skoki wyglądają bardzo podobnie. W piątek miałem problemy w powietrzu, ale technicznie na progu niczym się one nie różnią. 

Dawid Kubacki:

- Pokazaliśmy dziś swoją siłę i serce do walki. Dziś warunki nam nie przeszkodziły, możemy mówić nawet o pewnej dozie szczęścia, żadnemu z nas nie trafiły się trudniejsze warunki, a nawet niektórzy mieli do nich szczęście. Z tego można się cieszyć, ale ja przede wszystkim cieszę się ze swoich skoków. W porównaniu do wczoraj zrobiłem dwa kroki do przodu i te skoki były o niebo lepsze. Koledzy się postarali, żeby ta zielona kreska nie była zbyt daleko. Ja zresztą też w pierwszej serii skoczyłem swoje o, z drugiej strony nieważne, gdzie tą kreskę namalują i tak trzeba skakać daleko. 

- Na pewno jest to przyjemne uczucie  jechać w tej ostatniej grupie, czuć zaufanie i trenera i kolegów z drużyny. Nasze skoki od początku nie wyglądały źle, czasami nam brakowało szczęścia. W Wiśle mogło być dużo lepiej, ale wzięliśmy się do pracy, potem bywało różnie, nie zawsze z naszej winy, ale każdy z nas był spokojny, że praca da efekty. Na pewno ten dzień wleje trochę spokoju w nasze głowy. 

Korespondencja z Klingenthal, Dominik Formela i Adrian Dworakowski