Strona główna • Puchar Świata

Okiem Samozwańczego Autorytetu: Déjà vu

W chatroomie wisiała nerwowa atmosfera. Była tak gęsta, że dałoby się w niej zawiesić nie tylko siekierę, ale parę kowadeł. Osobnicy kryjący się za avatarami wyświetlonymi w okienku chatu nerwowo stukali w swoje klawiatury rozsiane po całym kraju. Pot kroplił się na ich czołach. Pod czołami - smętne oczy, poniżej oczu – markotne miny.

- Kubacki znów się rozsypał. Ledwo zaczał wygrywać, a już przestał. Dopiero co wygrał turniej a tu ledwie trzeci. W dodatku w sobotę tylko o 0.1 pkt. pokonał Stocha, który przecież jest zupełnie bez formy - pisał PrawdziwySpec007.
- Stoch nawet na podium już nie skacze, Turniej Czterech Skoczni zupełnie zawalił, myślałem że się miszczu zrehabilituje w Predazzo a tu taki dzwon, w Zakopcu też będzie bryndza, mówię Wam, nawet z tym nielotem Kubackim już nie potrafi wygrać - wtórował Trenejro92.
- Janusze się dalej podniecają Małyszem i Stochem a tymczasem wszytko się wali, za rok nie zostanie z polskich skoków kamień na kamieniu! - grzmiał Pogromcaidiotów567.
- Kadra jest w rozsypce, właściwie wszyscy skaczą słabo, Wolny punktów od miesiąca nie zdobył a ten Pepik dyletant go dalej ciąga po skoczniach, trzeba dać szanse młodym!!!  - perorował Qbas.
- Dolezal out - domagał się DolezalOUT.
- Zwolnić Dolezala! Na taczki z prezesem i dyrektorem! Ratujmy polskie skoki!...
 
Wyrwałem się odrętwienia, mrugnąłem kilka razy i ciężko westchnąłem. Zamknąłem okienko. Moja ciekawość badacza znów pchnęła mnie na wycieczkę po Wyspach Nonsensu... po najbardziej kuriozalnych zakątkach polskiego Internetu. A tu trzeba felieton pisać.


Déjà vu. Gdyby ktoś w niedzielę przez przypadek za późno włączył telewizor i trafił od razu na tabelkę z wynikami, mógłby pomyśleć, że przez pomyłkę pokazują powtórkę z soboty. Albo, że ma déjà vu. Geiger, Kraft, Kubacki, Stoch w sobotę, Geiger, Kraft, Kubacki, Stoch w niedzielę. Tyle, że w niedzielę jeszcze Żyła był ex-aequo czwarty. Trzech Polaków w pierwszej czwórce, ale tylko jeden na podium. Brzmi jak zagadka matematyczna. Gdyby szukać wstecz, to nie tak dawno temu, bo zaledwie w grudniu 2016 mieliśmy sytuację, że pierwsza piątka z niedzielnego konkursu w Klingenthal powtórzyła się tydzien później w sobotnim konkursie w Lillehammer. Ale żeby w tym samym miejscu znaleźć taką samą czwórkę dwa dni pod rząd, to trzeba by poszukać głębiej.

Jeszcze inna zagadka - w niedzielę na skoczni w Predazzo Geiger wygrał dwa razy. Jak to możliwe? Bo przed skokami rozgrywano zawody kombinacji norweskiej i w tym konkursie zwyciężył Vinzenz Geiger, też Niemiec. Żeby było jeszcze śmieszniej, Karl Geiger był członkiem drużyny, która zdobyła srebro na Igrzyskach w Pjonczangu a złoto na mistrzostwach w Seefeld. A Vinzenz Geiger był członkiem drużyny, która zdobyła złoto na Igrzyskach w Pjonczangu a srebro na mistrzostwach w Seefeld. Już Wam się myli? To do déjà vu dołączyło skołowacenie i teraz jesteście w odpowiednim stanie umysłu, by czytać dalej mój felieton.

Totalny odlot: Karl Geiger

Ledwo zacząłem nazywać Geigera Szerszeniem, a ten zdjął swoje dodatki z kasku i już szerszenia przypomina w znacznie mniejszym stopniu. Może ktoś zaproponuje jakąś fajną ksywkę, bo szczerze mówiąc, nie kojarzę żeby go po internetach jakoś nazywali. W felietonie "Bardzo Niżny Tagił" zastanawiałem się, jak długo Niemcy będą się bawić z tymi kaskami. Okazało się, że nawet nie do połowy stycznia. Tyle im zajęło zrozumienie, że to tylko przeszkadza, zamiast pomagać. Geiger był do tej pory raz trzeci, dwa razy drugi i zajał trzecie miejsce w TCS. Do zwycięstwa zawsze czegoś brakowało. Zdjął to ustrojstwo w cholerę i od razu ustrzelił dublet i został liderem PŚ!

Drugi z Niemców, który używał kasku z ulepszaczami w ogóle nie wystapił w Predazzo. Markus pośliznął się na parkingu i zwichnął nadgarstek. Z tego powodu ominęły go zawody w Val di Fiemme, skądinąd dla Niemców bardzo udane. Jeśli wydaje Wam się to kuriozalną kontuzją, to przypomnijcie sobie przypadek Santiago Cañizaresa. Bramkarz reprezentacji Hiszpanii rozbił w łazience butelkę z woda kolońską, nadepnął na odłamki szkła i tak poharatał stopę, że nie pojechał na MŚ w 2002, gdzie miał być w bramce numerem jeden. W Japonii i Korei błysnął talent Casilliasa i Cañizares do końca życia w reprezentacji grał już tylko od przypadku do przypadku.

Ale te kontuzje to i tak małe miki. Na liście najdziwniejszych kontuzji nie mają startu do takich cyrków jak Michael Jordan przycinający sobie palec obcinarką do cygar czy Lionel Simmons który nabawił się urazu ścięgien kciuków przez ciągłą zabawę grami elektronicznymi. Obu koszykarzy NBA przebijają moim zdaniem z kolei angielscy piłkarze. Alex Stepney - bramkarz Manchesteru United - złamał kiedyś szczękę przy wykrzykiwaniu poleceń do obrońców. A niejaki Alan Wright, mierzący tylko 163 cm piłkarz znany głównie z występów w Aston Villi, miał tak krótkie nogi, że naciągnął sobie staw kolanowy przy próbie dosięgnięcia pedału gazu w swoim Ferrari. Lans ma swoją cenę...

Wszystkich tych pechowców przebija jednak historia Paulo Diogo. Piłkarz Servette Genewa urwał kawałek serdecznego palca, gdy jego ślubna obrączka zahaczyła o stadionowy płot, na który się wspinał, by świętować po zdobycia gola. Kiedy zaczął krzyczeć z bólu i wymachiwać rękami, sędzia wlepił mu żółtą kartkę, za zbyt jego zdaniem długie i ekspresywne celebrowanie gola. Do tego wszystkiego, to nie Diogo zdobył gola, miał tylko asystę...

Stary, no rękawiczki przecież...

Brrrr.. wrócmy do skoków - sportu bez żółtych kartek i płotów. W dodatku skoczkowie noszą rękawiczki, więc nawet nieszczęśnicy którzy... szczęśliwi małżonkowie są bezpieczni. Pomimo kontuzji trapiących niemiecką kadrę, Stefan Horngacher ma coraz więcej powodów do zadowolenia. W sobotę wykręcili taki wynik, że proszę siadać. Odbiło się to od razu na sytuacji w Pucharze Narodów. Kto nie docenia pracy Horngachera z Niemcami, niech zrobi sobie mały eksperyment myślowy. Wyobraźmy sobie, że Michal Doležal zaczyna ten sezon bez Kamila Stocha i Piotra Żyły a w styczniu z powodu kontuzji wypada mu też na chwilę Dawid Kubacki. Trochę tak ma Horngacher, który ma takie wyniki jakie ma, a przecież kontuzje sprawiły, że wciąż nie może korzystać z Freunda i Wellingera a teraz jeszcze rzeczonego Eisenbichlera. I akurat w Predazzo sobotę Niemcy zdobywają 250 punktów w konkursie. Ja wiem, że Niemcy mają znacznie większy potencjał od Polski i  nie jest to wyłącznie zasługą Horngachera. Ale z grubsza tak to jest - Austriak nie ma do dyspozycji trzech skoczków, którzy ostatnimi laty zdobywali dla Niemiec najwięcej trofeów i odnosili najwięcej zwycięstw. 

Ach gdyby nie te warunki w sobotę... być może Dawid Kubacki miałby coś więcej, niż "tylko" trzecie miejsce. Taki jest sport, w Innsbrucku to rywale mieli trochę pecha, tym razem padło na Dawida. Tu stracisz, tam zyskasz - ot, życie. Pomimo to zaliczył szósty konkurs z rzędu na podium. takimi seriami do tej pory mogli się pochwalić w Polsce tylko ci dwaj, co to też TCS wygrali. Kamil skacze w tym sezonie w kratkę ale ta kratka pozwala mu wciąż utrzymywać w się czołowej dziesiątce. Tak to już niestety jest, że czasem 0,1 punktu w konkursie przekłada się na 10 do klasyfikacji generalnej. A w przekroju weekendu - 1 punkt w dwóch konkursach na 20 w klasgenie. Ważne, że Kamil odnalazł swoje dobre skoki w Predazzo (podobno leżały pod progiem skoczni) i miejmy nadzieję, że nie zgubi ich w Titisee-Neustadt. Piotr zaliczył najlepszy weekend tej zimy, inkasując we Włoszech 86 punktów. Jeśli się nie mylę, był to piąty wynik. Pozwoliło mu to awansować aż o sześć miejsc.

Sie wie! He he..

Doleżal ma w tej chwili solidną trójkę. Brakuje trochę czwartego, żeby mieć przyzwoity skład na drużynówkę. Bo przecież zbliżają się już nasze doroczne Megaigrzyska Galaktyki i Okolicy w Zakopanem. Niby najlepiej wygląda Kot, ale w niedzielę akurat nie wszedł do drugiej serii, zapunktował za to Hula. Wolny zaczął się znów kwalifikować do konkursu, ale to nadal jest głęboki kryzys. Dobrze, że na zapleczu wreszcie coś się ruszyło. W Bischofshofen kadra B skakała w Pucharze Kontynentalnym i wyniki były już lepsze, niż w pierwszym periodzie. Szału nie ma, ale jest wyraźny postęp. Nic dziwnego, że Doležal postanowił zastąpić Wolnego Zniszczołem. A jak już jesteśmy przy drużynówkach, to szczerze mówiąc brak tego czwartego nie spędza mi snu z powiek. Na dwie rozegrane mamy już dwa podia, w tym zwycięstwo. Zostało pięć - cztery w Pucharze i ta jedna najważniejsza na czempionacie lotów. Lepiej, żeby nam zabrakło czwartego na MŚwL, niż na Olimpiadzie czy regularnych mistrzostwach. A zresztą do Planicy Wolny może się pozbierać, lub ktoś inny wejdzie na obroty wystarczająco wysokie, byśmy mogli o ten medal powalczyć. 

Wolnego spróbuje na szybko naprawić trener Klimowski

Wymieniając tylko jednego zawodnika Doležal postąpił rozsądnie. Stękała i Murańka, kórzy też skaczą nieco lepiej, mogą spróbować powalczyć o zwiększenie limitu w PŚ. A raczej nie są jeszcze na razie w formie na tyle dobrej, by dać dobre zmiany Kotowi czy Huli. Inna sprawa, że tak walczymy o te limity, a jak przychodzi co do czego, to nie potrafimy ich wykorzystać. Bo zwykle nie mamy skoczków w wystarczająco dobrej formie, by ten siódmy w PŚ zdobywał punkty w jakiejś znaczącej ilości. A jak go zabieramy z PK, to następny w kolejce nie potrafi limitu utrzymać. Potem jeszcze przychodzą zawody PŚ w Polsce i kołderka okazuje się za krótka, by wystawić grupę krajową oraz obsadę na PK i FIS. Wiecznie takie balansowanie. Może lepiej najpierw przygotować odpowiednio odpowiednią liczbę skoczków a potem powiększać te limity...

Druga tej zimy dyskwalifikacja Lindvika a czwarta Norwegów. No i sam już nie wiem co z tym Lindvikiem. Czy on A) taki ciapa, że nie potrafi się do mierzenia odpowiednio ustawić, B) taka biedna ofiara gratzerowskich prześladowań, no uwziął się zbój stary na zacnego młodziana, pewnie młodości i urody zazdrości, C) może ten Lindvik jednak trochę przegina i bardziej niż inni kombinuje z kombinezonem? Jeśli szanowna publiczność chciałaby mi pomóc w tej rozterce, to zapraszam na mini-ankietę. Kończcie komentarze literką A, B, lub C, wspomóżcie zdezorientowanego Autoryteta bo jeszcze swój autorytet zgubi i co będziecie czytać? 

- Uwziął się, mówisz?

- No uwziął, uwziął stary piernik...

Tak czy owak Norwegowie wypadli we Włoszech dość blado, szczególnie w sobotę. Neojapończyk jeszcze bladziej. Wiadomo było, że na skoczni normalnej trochę straci, ale nie spodziewałem się, że aż tak. Stracił nie tylko masę punktów ale i plastron lidera. Na tę skocznię za słaby był, herbatnik. Ciekawe, czy za tydzień zacznie odrabiać straty, czy też Geiger lżejszy o te dwa śmieszne kawałki plastiku pójdzie teraz za ciosem. 

Dziękuję czytelnikowi szczurnik za świetny pomysł wzbogacenia mojej tabelki. Nie wiem jak Geiger zrobi, ale ja postanowiłem już pójść za ciosem. Jak poprawać, to porządnie. Teraz macie taką tabelkę, że mucha nie siada.

Czołówka PŚ 12.01.20202 (wersja de luxe)
Lp zmiana zawodnik kraj przybytek pkt. strata1 strata2
1   +1 Karl Geiger Niemcy    200 819 0 0
2   +1 Stefan Kraft Austria    160 699 120 120
3   -2 Ryōyū Kobayashi Japonia     11 655 164 44
4   +1 Dawid Kubacki Polska    120 564 255 91
5   -1 Marius Lindvik Norwegia     36 505 314 59
6   +2 Kamil Stoch Polska    100 435 384 70
7   -1 Daniel-André Tande Norwegia     23 397 422 38
8   -1 Philipp Aschenwald Austria     22 386 433 11
9     - Peter Prevc Słowenia     50 373 446 13
10     - Johann Andre Forfang Norwegia     69 325 494 48

Zanim ktoś zacznie drzeć łacha ze słowa "przybytek", odsyłam do słownika. Geiger złapał szwung i odskoczył na 120 punktów. Takiej przewagi nikt jeszcze nie miał w tym sezonie, ale Panie, my z dziadkiem nie takie mosty... Póki co raduje się me serce i raduje dusza, bo sezon jest taki, jaki sobie życzyłem. Nie ma jednego dominatora, lider peletonu się co jakiś czas zmienia. Był Tande, potem Smok, Mocny Stefek,  znów Smok, teraz jest Szerszeń. Mam nadzieję, że walka o KK będzie się toczyć do samego końca i przysporzy nam wielu emocji. A w dodatku Polacy odgrywają większa rolę, niż zakładałem. Dawid i Kamil awansowali, podobnie jak Piotr, o którym już wspomniałem.

 

Poczet Zwycięzców 12.01.2020
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Ryōyū Kobayashi Japonia 3 3
2 Karl Geiger Niemcy 2 1
3 Daniel-André Tande Norwegia 2 7
4 Marius Lindvik Norwegia 2 5
5 Stefan Kraft Austria 1 2
6 Dawid Kubacki Polska 1 4
7 Kamil Stoch Polska 1 6
8 Yukiya Satō Japonia 1 12

Geiger z przytupem wskoczył na drugie miejsce w tabelce. (Tabelka go zbeształa, że niedelikatny). W jeden weekend podwoił liczbę swoich pucharowych zwycięstw. Coś czuję, że na tym nie poprzestanie.

 

Podium 12.01.2020
Lp zawodnik kraj 1 2 3 suma wPŚ
1 Ryōyū Kobayashi Japonia 3 0 1 4 3
2 Karl Geiger Niemcy 2 4 1 7 1
3 Marius Lindvik Norwegia 2 0 2 4 5
4 Daniel-André Tande Norwegia 2 0 1 3 7
5 Stefan Kraft Austria 1 4 0 5 2
6 Dawid Kubacki Polska 1 1 4 6 4
7 Kamil Stoch Polska 1 0 1 2 6
8 Yukiya Satō Japonia 1 0 0 1 12
9 Philipp Aschenwald Austria 0 1 1 2 8
10 Anže Lanišek Słowenia 0 1 1 2 11
11 Peter Prevc Słowenia 0 1 0 1 9
12 Killian Peier Szwajcaria 0 1 0 1 17
13 Jan Hörl   0 0 1 1 20

Geiger natrzaskał już siedem podium. Marchewkę struga mu Kubacki z sześcioma, a Kraft ma pięć.

 

Polacy 12.01.2020
Lp zawodnik pkt wPŚ kadra
1 Dawid Kubacki 564 4 A
2 Kamil Stoch 435 6 A
3 Piotr Żyła 261 13 A
4 Maciej Kot 37 34 A
5 Stefan Hula 31 39 A
6 Jakub Wolny 22 41 A
7 Klemens Murańka 4 61 B

Będę za tydzień mocno ściskał kciuki, by do tej tabelki móc dorobić kolejny wiersz z punktami dla Olka.

 

Bracia 12.01.2020
Lp Bracia kraj pkt.
1 Kobayashi Japonia 730
2 Prevc Słowenia 611
3 Huber Austria 231

Bracia Prevcowie nadrobili do Kobayashich sporo punktów. Tym razem Cene dorzucił się uczciwiej, jak na średniego brata przystało.

 

Plastikowa Kulka 12.01.2020
Lp zawodnik kraj liczba wPŚ
1 Anders Håre Norwegia 10 49
2 Maciej Kot Polska 6,3 34
3 Moritz Baer Niemcy 6 40
4 Timi Zajc Słowenia 6 24
5  Andreas G.Buskum Norwegia 5 55
6 Taku Takeuchi Japonia 5 42
7 Naoki Nakamura Japonia 5 33
8 Simon Ammann Szwajcaria 5 30
9 Markus Eisenbichler Niemcy 5 27
10 Gregor Schlierenzauer Austria 5 22
11 Constantin Schmid Niemcy 5 20
12 Daiki Itō Japonia 5 18
13 Anže Lanišek Słowenia 5 11
14 Thomas Aasen Markeng Norwegia 3,1 27

Norwegowie rzucili się na Plastikową Kulkę jak szczerbaci na suchary. Norwegia zgarnęła w Predazzo cała pulę i wyszła na prowadzenie drużynowe. Dalej Niemcy o punkt przed Japonią. Indywidualnie Anders Håre wysforował się na prowadzenie spychając na drugie miejsce Maćka Kota, który liderował nam od kilku weekendów.

Zasady Plastikowej Kulki można znaleźć tutaj.

Cytat zupełnie na temat: 

"Roman Koudelka oddał osiem skoczków podczas Turnieju"

Przemysław Babiarz

...szachowego w Kutnej Horze, podczas gdy Bohuslav Pospichal oddał tylko dwie wieże.

 

Cytat zupełnie nie na temat:

"Wahania nastrojów wcale nie są zabawne.

Choć teraz są.

A teraz znowu nie."

I to by było na tyle z Doliny Płomieni, gdzie drugi raz z rzędu Smok żadnym strasznym płomieniem nie zionął. Już za tydzień latający cyrk przenosi się do Titisee- Neustadt, gdzie tym razem udało się wygrać wyścig z czasem i pogodą. A tam, tylko dwie rzeczy są pewne: brak Crowd Suporters (więc Ci, co nie przepadają za dyskoteką na skoczni będa mogli odpocząć w przerwie między Predazzo a Zakopanem) oraz technika gąsiora.

***

Felieton jest z założenia tekstem subiektywnym i wyraża osobistą opinię autora, nie stanowiąc oficjalnego stanowiska redakcji. Przed przeczytaniem tekstu zapoznaj się z treścią oświadczenia dołączonego do artykułu, bądź skonsultuj się ze słownikiem i satyrykiem, gdyż teksty z cyklu "Okiem Samozwańczego Autorytetu" stosowane bez poczucia humoru zagrażają Twojemu życiu lub zdrowiu. Podmiot odpowiedzialny - Marcin Hetnał, skijumping.pl. Przeciwwskazania - nadwrażliwość na stosowanie językowych ozdobników i żartowanie sobie z innych lub siebie. Nieumiejętność odczytywania ironii. Nadkwasota. Zrzędliwość. Złośliwość. Przewlekłe ponuractwo. Funkcjonalny i wtórny analfabetyzm. Działania niepożądane: głupie komentarze i wytykanie literówek. Działania pożądane - mądre komentarze, wytykanie błędów merytorycznych i podawanie ciekawostek zainspirowanych tekstem. Kamil Stoch ostrzega - nie czytanie felietonów Samozwańczego Autorytetu grozi poważnymi brakami wiedzy powszechnej jak i szczegółowej o skokach.

Wszystkie postaci i wypowiedzi użyte w felietonie są zmyślone. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest zupełnie przypadkowe, absolutnie niezamierzone i bezwględnie złudne.

P.S. Kochani, nie karmijcie mi tu trolli. Ja też się będę starał.

P.S. 2 Serdecznie dziękuję za pomoc w opracowaniu felietonu redakcyjnemu koledze Adamowi Bucholzowi, który już nie pierwszy raz pomaga mi wyszukać ciekawostki statystyczne.