Koudelka nie godzi się ze zwolnieniem trenera, Janda odpowiada na krytykę
Kolejny tydzień stycznia nieoczekiwanie rozpoczął się od odwołania Davida Jiroutka z funkcji głównego szkoleniowca czeskiej kadry narodowej w skokach narciarskich. Zaskoczenia takim ruchem nie ukrywa Roman Koudelka, który w okresie noworocznym zaczął notować coraz lepsze wyniki. Głos w tej sprawie zabrał też Jakub Janda, przewodniczący komisji ds. skoków w Czeskim Związku Narciarskim.
- Dziś dowiedziałem się, że David został zwolniony z powodu złych wyników. Po zawodach we Włoszech, które były najbardziej udane tej zimy! Teraz, kiedy wreszcie poczułem, że idziemy w dobrym kierunku? - grzmi Koudelka na łamach mediów społecznościowych. 30-latek na obiekcie normalnym w Predazzo finiszował na 14. i 11. pozycji.
- Od rana, odkąd wylądowałem w Pradze, nie robię nic innego, tylko odpowiadam na pytania dziennikarzy. W sytuacji, gdy wracam z zawodów i chcę nieco odpocząć od skoków w towarzystwie rodziny. Świetnie, teraz na pewno podejdę do następnych konkursów z czystą głową... - ironizuje Koudelka.
- Pragnę podziękować ludziom odpowiedzialnym za czeskie skoki za to, że ich priorytetem jest dobro sportowców, czapki z głów. Usuwamy trenera, a czy prawdziwym powodem do zmartwień nie jest to, że nie mamy gdzie trenować i nie mamy warunków porównywalnych z resztą świata? - dodaje trzykrotny olimpijczyk.
- Czeski Związek Narciarski nie maczał w tym palców. David został jednogłośnie odwołany przez członków komisji ds. skoków. Jednocześnie pragnę dodać, że nie mam nic przeciwko Antoninowi Hajkowi, który został ogłoszony nowym trenerem - kończy Koudelka.
Przewodniczącym wspomnianej komisji ds. skoków jest legenda naszych południowych sąsiadów, Jakub Janda. 41-latek również opublikował swoje stanowisko w sieci. - Odkąd objąłem tę funkcję, dałem jasno do zrozumienia, że nie można działać na jedną postać. Obecna sytuacja nie jest dobra, ponieważ wpływa na wyniki całej reprezentacji i ogranicza nas w zmaganiach drużynowych. Znam to z własnego doświadczenia i wiem, że to stan zagrażający długoterminowej perspektywie czeskich skoków. Po zakończeniu kariery przez lidera, cała reprezentacja może upaść. Właśnie dlatego to wyniki zespołu powinny być priorytetem. Stawianie na jednego sportowca jest po prostu złe.
- Nasza decyzja nie została podjęta nagle, z dnia na dzień. David Jiroutek i ja opracowaliśmy plan działania. Przyjęliśmy koncepcję, którą zamierzaliśmy wdrożyć. Nie zawsze udawało się osiągać kompromis, nie zawsze się zgadzaliśmy, ale nie jest to tajemnicą. Ze względu na naszą różnicę zdań, od roku omawiałem tę sytuację z Radą Skoków Narciarskich. Debatowaliśmy o możliwościach poprawy wyników, skupiając się na najmniejszych detalach dotyczących naszej drużyny. Po dogłębnej analizie, zgodnie postanowiliśmy zakończyć współpracę z Davidem - tłumaczy zdobywca Kryształowej Kuli z sezonu 2005/2006.
- Nie chodzi o to, że niecierpliwy Janda nagle postanowił odwołać trenera w środku sezonu. Na pierwszym planie jest długoterminowa praca. Owszem, skoki narciarskie w Czechach przeżywają ogromny kryzys, o czym można długo dyskutować i szukać winnych. Nie zmienia to faktu, że nie mamy obiektów, finansów i sprzętu. Jesteśmy na krawędzi upadku, sportowego i ekonomicznego. Musimy dążyć do poprawy kondycji czeskich skoków, choć nie jest to łatwe - nie kryje Janda, deputowany do Izby Poselskiej Republiki Czeskiej z ramienia ODS.
- Reprezentacja nie działa w sposób, jaki powinna. Jest daleka od osiągania wyników, które by nas zadowoliły. Rezultaty nie są efektem stabilności, lecz rządzi tu przypadek. Taka sytuacja nie powinna być akceptowana przez trenera, a tym bardziej przez osoby odpowiedzialne za tę sekcję. Możemy tak przetrwać jeden sezon, bądź drugi, ale nie w rzeczywistości, w której należy zapewnić bezpieczeństwo finansowe i strukturalne. Nie jest to dla mnie proste, ale odwołanie Davida Jiroutka jest koniecznym krokiem. Wiem, że biorę za to odpowiedzialność. Wiem też, że wiele osób nie zgodzi się z tym ruchem, ale tego typu decyzje zawsze wiążą się z krytyką. Jeśli jest ktoś, kto uważa, że lepiej poradzi sobie na moim stanowisku, bez środków finansowych, przy dużej presji, a także przy konieczności rozwiązywania wielu sporów, wówczas chętnie oddam mu je powierzę... - kończy wicemistrz świata z 2005 roku.
Czesi na tym etapie sezonu zajmują ósmą lokatę w Pucharze Narodów. Ich dorobek to 122 punkty. Aż 107 z nich zdobył cytowany Koudelka, a piętnaście - w Engelbergu i Val di Fiemme - dołożył Viktor Polasek.