Przed Sapporo - jak skoki narciarskie trafiły do Japonii
Skoki narciarskie stanowiące wynalazek północnych Europejczyków dotarły w swojej wyczynowej formie na dwa inne kontynenty – do Ameryki Północnej i do Azji. Na prawdziwe mistrzowskim poziomie spośród wszystkich pozaeuropejskich krajów sztukę latania na dwóch deskach opanowali tylko Japończycy. Sporo dekad musiało jednak upłynąć zanim faktycznie dalekowschodni Azjaci zaczęli zagrażać swoim europejskim kolegom po fachu. Na przedprożu japońskiego weekendu Pucharu Świata zapraszamy na podróż w czasie i przestrzeni. Do Kraju Kwitnącej Wiśni.
W Japonii od lat krąży niemal nieznana w Europie legenda mówiąca, że źródła skoków narciarskich należy szukać w systemie wymiaru sprawiedliwości wikingów żyjących w VI i VII wieku. Otóż zgodnie z tym mitem legendarni nordyccy wojownicy mieli podejrzanym o najcięższe przestępstwa przypinać narty i spychać ich z dużej góry w kierunku przepaści. Ci, którzy kończyli ten karkołomny skok martwi albo ranni mieli w ten sposób potwierdzić swoją winę. Ci z kolei, którym jakimś cudem udało się wylądować i ocaleć zostawali uniewinni. Do pewnego czasu historia ta była traktowana jako autentyczna, dopóki raz na zawsze nie rozprawili się z nią historycy.
Pierwsze kursy narciarskie na terenie Japonii miał w roku 1909 zorganizować w Sapporo niemiecki nauczyciel akademicki, Hans Koller. Jego działalność nie odbiła się jednak szerszym echem. Powstanie skoków i ogólnie narciarstwa datuje się w Japonii na 1911 rok. W styczniu tegoż właśnie roku generał Armii Austro-Węgierskiej, Theodor Edler von Lerch, przebywający w dalekim azjatyckim kraju w ramach współpracy z Cesarską Armią Japońską, przeprowadził swój pierwszy kurs instruktażowy na temat poruszania się na śniegu za pomocą dwóch desek. Jedną z lekcji była nauka "latania w powietrzu", dyscypliny zyskującej coraz większą popularność w Europie. Kolebką skoków stała się wyspa Hokkaido, a konkretnie miejscowość Asahikawa, która stała się miejscem najintensywniejszych działań Lercha. Spowodowało to efekt kuli śniegowej. Na drugiej co do wielkości japońskiej wyspie skocznie narciarskie zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu. W 1923 roku rozegrano w Otaru pierwsze krajowe mistrzostwa w narciarstwie. W programie imprezy znalazł się konkurs skoków narciarskich.
W tym samym roku Japonię, konkretnie region Kanto, nawiedziło potężne trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,9, dziewiąte najtragiczniejsze (biorąc pod uwagę liczbę ofiar) tego typu wydarzenie w historii świata. Jego następstwem był niszczycielski tajfun. Żywioł pochłonął łącznie ponad sto tysięcy istnień ludzkich. Japonia jako kraj znalazła się w stanie rozkładu. Zdecydowano m.in o wycofaniu japońskich sportowców na czas nieokreślony ze wszystkich imprez międzynarodowych. W ten sposób nie doszedł do skutku debiut japońskiego skoczka na igrzyskach zimowych w 1924 roku, dokąd pierwotnie planowano wysłać co najmniej jednego latającego narciarza. Cztery lata później Motohiko Ban, mistrz Japonii z 1926 roku zajął w szwajcarskim Sankt Moritz ostatnie, 38 miejsce po dwóch bardzo słabych skokach na 34 i 39 metrów. Dla porównania najdłuższy (choć nieustany) skok zawodów wynosił 73 metry. Żeby było jeszcze smutniej pierwsza z prób Japończyka zakończyła się upadkiem. Na tak słaby wynik złożyło się kilka czynników. Skoczniowa infrastruktura w kraju Bana rażąco odstawała rozmiarami i parametrami od najnowocześniejszych skoczni w Europie. Sprzęt narciarski, smary - pod tym kątem Japończycy również byli daleko w tyle za prekursorami ze Starego Kontynentu. Nie pomogła też Azjacie długa i wyczerpująca podróż najpierw koleją transsyberyjską, a potem innymi liniami kolejowymi do Szwajcarii.
Rok później sprowadzono do Japonii profesjonalnego trenera z Norwegii. Z kolei w 1931 roku na miejscu dzisiejszej Okurayamy w Sapporo (pierwsza skocznia w tym mieście stanęła w 1917 roku) zbudowano dużą profesjonalną skocznię, która stała się krokiem milowym w rozwoju japońskich skoków. W 1932 do Lake Placid wybrało się już czterech skoczków z Kraju Kwitnącej Wiśni, i o ile trójka z nich uplasowała się pod koniec stawki, tak furorę zrobił 19-latek z Yoichi, Goro Adachi, który zajął bardzo dobre ósme miejsce. Wynik Adachiego na kolejnych igrzyskach, w Ga-Pa, poprawił o jedną pozycję Masaji Iguro. Gdyby nie to, że otrzymał niskie noty za styl swoich skoków, mógłby nawet zakręcić się w okolicy podium. Japońskim bohaterem tej imprezy mógł jednak zostać inny zawodnik. Shunji Tatsuta zakończył rywalizację na 46 miejscu w gronie 48 sklasyfikowanych. Oddał skoki na 73,5 i 77 m, które mogły dać mu nawet złoty medal. Oba jednak zakończyły się upadkami. Zwycięzca, Birger Ruud z Norwegii, skakał na 75 i 74,5 m. Rozczarowanie w japońskiej ekipie było niewyobrażalne. Kolejne igrzyska miały odbyć się w 1940 roku w Sapporo, ale z powodu wojennej zawieruchy zostały odwołane. W międzyczasie skoczkowie z Kraju Kwitnącej Wiśni zadebiutowali na mistrzostwach świata. W 1938 roku z Lahti przywieźli wysokie 10 (wspomniany Masaji Iguro) i 12 (Tomico Kickuchi) miejsca.
W latach, na które przypadała II Wojna Światowa próżno, ze zrozumiałych zresztą względów, szukać Japończyków na listach wyników konkursów rozgrywanych w Europie. W 1943 roku odbyły się natomiast w Mandżuko zimowe igrzyska azjatyckie. Było to marionetkowe państwo utworzone przez Japonię na okupowanych przez nią obszarach Mandżurii, w północno-wschodnich Chinach. Na starcie stanęli jednak tylko Japończycy i gospodarze, czyli tak naprawdę, przynajmniej w ogromnej większości, też Japończycy. Wyróżniającą się postacią imprezy był Tokio Kubo. Wygrał rywalizację w kombinacji norweskiej i zajął trzecie miejsce w zmaganiach skoczków. O odważnych i brawurowych zawodnikach z Japonii dziennikarze sportowi zwykli mówić jako o kamikaze. Tymczasem Kubo został autentycznym kamikaze. Jak do tego doszło? Historię skoczka opisuje polska Wikipedia:
"W październiku 1943 rząd Japonii zdecydował się zrezygnować z zawieszania służby wojskowej studentom, w wyniku czego Kubo również został powołany i skierowany na szkolenie do jednostki lotnictwa marynarki wojennej w Tsuchiura. Jego umiejętności zostały docenione i został wcielony do jednostki w Nagoi. W kwietniu 1945 roku, w celu przygotowania do lotu, został przeniesiony do bazy w Kagoshimie. 28 kwietnia 1945 sporządził list pożegnalny, zasiadł za sterami samolotu Aichi D3A i odleciał o 15:20 z Kagoshimy w kierunku Okinawy na samobójczą misję. Do ataku na aliancki konwój u wybrzeży Okinawy doszło ok. 18:30, Kubo zginął, jednak nie jest wiadome czy trafił w cel, czy też został wcześniej zestrzelony."
Po wojnie Japonia, jako państwo pokonane nie mogła wystawić swoich przedstawicieli na igrzyskach w Sankt Moritz, do rywalizacji powróciła w 1952 roku w Oslo. Lata sportowej izolacji od świata zrobiły jednak swoje. Żaden z Azjatów nie był w stanie włączyć się do walki o czołowe miejsca. Punktem zwrotnym dla japońskiego sportu zimowego, w tym skoków narciarskich, było przyznanie w 1966 roku organizacji zimowych igrzysk Sapporo. Już w 1970 roku Yukio Kasaya zdobył w Szczyrbskim Jeziorze srebrny medal mistrzostw świata. Dwa lata później na Miyanomori całe olimpijskie podium przypadło Japończykom, ale to już inna historia...