Upadki i wzloty - po weekendzie w Willingen
Rywalizacja w Willingen została storpedowana przez orkan Sabina. Wietrzne warunki nie przeszkodziły skoczkom w oddawaniu bezpiecznych lotów wyłącznie w sobotę, gdy rozegrano trzy serie oceniane, które pozwoliły wyłonić triumfatora cyklu „Willingen Five”. Został nim reprezentant gospodarzy, Stephan Leyhe, który zdecydowanie zasłużył na miano bohatera weekendu. Dla kogo, oprócz niego, znalazło się miejsce w klasyfikacji upadków i wzlotów?
Upadki:
5. Jurij Tepes
W swoim pierwszym starcie w zawodach najwyższej rangi od marca ubiegłego roku Jurij Tepes nawet w najmniejszym stopniu nie nawiązał do swojej dyspozycji sprzed laty. 39. miejsce, zarówno w kwalifikacjach, jak i w konkursie, oznaczało dla skoczka z Lublany duże rozczarowanie. Wszystko za sprawą oczekiwań, które znacząco przewyższyły obecne możliwości Tepesa. – Skocznie w Willingen i Kulm bardzo mi odpowiadają. Przede wszystkim chciałbym udowodnić samemu sobie, że wciąż potrafię skakać. Mam nadzieję, że występ w Pucharze Świata po tak długim czasie nie będzie dla mnie szokującym doświadczeniem - mówił olimpijczyk z Soczi na kilka dni przed rywalizacją na Muehlenkopfschanze.
4. Robert Johansson
W trakcie pierwszych tygodni trwającej zimy Robert Johansson wydawał się najlepiej przygotowanym do sezonu spośród wszystkich podopiecznych trenera Alexandra Stoeckla. Wszakże wraz z upływem czasu forma opuściła 29-latka. W Hesji reprezentant Norwegii, kończąc zmagania na 25. pozycji, zanotował najgorszy rezultat od drugiego konkursu na normalnej skoczni w Predazzo. Jedynym kolegą z kadry, który w sobotnie popołudnie uplasował się niżej od wąsacza z Lillehammer, był Anders Haare.
3. Philipp Aschenwald
Po 9. miejscu w Zakopanem Austriak postanowił odpuścić wyprawę do Sapporo i oddać się spokojnemu treningowi. Chciałoby się rzec, że reprezentant klubu SC Mayerhofen wyszedł na tym, jak Zabłocki na mydle. 20. lokata w Willingen nie jest powodem do dumy, zwłaszcza że mówimy o zawodniku, który w sezonie 2019/20 ma już na swoim koncie siedem występów zakończonych w czołowej „10”. Problemy Aschenwalda nie umknęły czujnemu oku Andreasa Feldera. - W ten weekend Michael Hayboeck i Philipp Aschenwald radzili sobie nieco gorzej - przyznał szkoleniowiec z Hall.
2. Piotr Żyła
Mówią, że milczenie jest złotem, ale w przypadku Piotra Żyły brak interakcji ze światem zewnętrznym często bywa powodem do zmartwień. Nie inaczej jest i tym razem. W Willingen wiślanin nie był skory do rozmów z dziennikarzami, a tę niechęć poprzedziła kiepska postawa na skoczni. W punktowanych seriach brązowy medalista mistrzostw świata z 2017 roku zajmował odpowiednio 27., 23. i 35. miejsce. - Te skoki nie był równe, każdy był trochę inny i musimy ustalić pewne rzeczy, jeśli chodzi o technikę - podsumował postawę 33-latka trener Michal Dolezal. Brak awansu Żyły do serii finałowej zakończył serię 11 konkursów z rzędu zwieńczonych zdobyciem pucharowych punktów.
1. Ryoyu Kobayashi
Do niedawna Japończyk był faworytem bukmacherów w wyścigu o Kryształową Kulę. W tej chwili młodszy z braci Kobayashi jest 4. w kolejce do końcowego triumfu, a każdy kolejny weekend zwiększa dystans między nim a trofeum. W Willingen po skokach na odległość 134 oraz 135 metrów popularny Roy zajął 9. miejsce, tym samym niwelując stratę tylko do jednego z najpoważniejszych konkurentów - Dawida Kubackiego. Zważywszy na fakt, iż skoczków wciąż czeka wyprawa do Rasnova, loty w Bad Mitterndorf mogą być dla przedstawiciela Kraju Kwitnącej Wiśni ostatnią deską ratunku.
Wzloty:
5. Ziga Jelar
Co prawda lepszy rezultat od 22-latka po powrocie do zmagań najwyższej rangi zanotował jego rodak, Anze Semenic, który uplasował się w czołowej „10” sobotnich zawodów, lecz to Jelar popisał się najdalszym lotem weekendu. Rzadko zdarza się, by autorem takowego był zawodnik z numerem „1” na plastronie. A jednak. Podopieczny Gorazda Bertoncelja pokazał, że latać potrafi, a gdy nadarzyła się okazja, by oddać próbę w bardzo korzystnych warunkach, on wykorzystał je w stu procentach. 150 metrów w piątkowej serii treningowej, która ostatecznie została odwołana, robi wrażenie, nawet, gdy kompensata za wiatr wynosi grubo ponad 20 punktów. Lot poza rozmiar skoczni podbudował Słoweńca, który dzień później zajął w konkursie 17. miejsce – najlepsze w karierze.
https://www.instagram.com/p/B8VwnzWHh44/
4. Gregor Schlierenzauer
Sinusoida, na której znajduje się Schlierenzauer, aktualnie przyjmuje tendencję wznoszącą. Po bardzo nieudanym weekendzie w Japonii, gdzie nie zdobył ani jednego oczka do pucharowej klasyfikacji, postanowił udowodnić, iż był to jedynie wypadek przy pracy. Słaby występ w Sapporo mógł być również spowodowany upadkiem na treningu, który przydarzył mu się tuż przed rywalizacją na Okurayamie. To jednak przeszłość. Gregor potrzebował stabilizacji, a sobota na pewno utwierdziła go w przekonaniu, że podąża we właściwym kierunku. – Co za dzień! Cztery dobre skoki z rzędu, oddane we wspaniałej atmosferze – podsumował swój wyczyn 30-latek. 7. lokata w sobotnim konkursie oznacza, że po raz trzeci tej zimy rekordzista pod względem ilości zwycięstw w PŚ zajął miejsce w czołowej „10”. Tej sztuki dokonał ostatnio w sezonie 2014/15, gdy po raz ostatni stanął na najwyższym stopniu podium pucharowych zmagań. Powrót na podium coraz bliżej?
3. Kamil Stoch
Kamil, podobnie, jak wspomniany wcześniej Gregor Schlierenzauer, weekendu w Azji nie zaliczył do udanych. Niepowodzenie powetował sobie w Willingen, z którym wiąże wiele pięknych wspomnień. W końcu triumfował w Hesji aż pięciokrotnie – trzy razy indywidualnie i dwa razy wraz z drużyną. Wszystko wskazywało na to, że faktem stanie się kolejna wiktoria. Po pierwszej serii skoczek z Zębu znajdował się na czele klasyfikacji dzięki pięknemu skokowi na 139,5 metra. W drugiej serii oddał nieco krótszą próbę, która wprawdzie nie pozwoliła mu na utrzymanie pozycji lidera, ale zagwarantowała miejsce na najniższym stopniu podium. To dobry znak przed lotami narciarskimi, na których myśl trzykrotny mistrz olimpijski zaciera ręce. – Teraz to, na co tygryski czekają najbardziej… - powiedział na pożegnanie z Muehlenkopfschanze. Dobry humor naszego mistrza oznacza, że najprawdopodobniej będzie celował w poprawienie swojego najlepszego rezultatu na Kulm, którym aktualnie jest 3. lokata.
2. Marius Lindvik
Powroty, powroty, powroty… Niczym feniks z popiołów odrodził się również drugi zawodnik 68. Turnieju Czterech Skoczni, Marius Lindvik. Widać było, że profil największego obiektu na świecie klasyfikowanego w kategorii skoczni dużych odpowiada młodemu Norwegowi. W Willingen Lindvik rozkręcał się jednak powoli. Na treningu zajął 15. pozycję, kwalifikacje ukończył na 11. lokacie, lecz próbami konkursowymi udowodnił, że zamierza w bieżącym sezonie jeszcze nieco namieszać w czołówce. Odpowiednio 3. skok pierwszej oraz 2. finałowej serii pozwoliły na zajęcie miejsca tuż za triumfującym Stephanem Leyhe. – Nieco męczyłem się przez ostatnie kilka tygodni, lecz nareszcie oddałem dwa dobre skoki w zawodach. Naprawdę fajnie pojawić się ponownie na podium – przyznał Lindvik. Na mamucie ulokowanym pomiędzy miejscowościami Tauplitz i Bad Mitterndorf z pewnością będzie dążył do poprawienia swojego rekordu życiowego sprzed dwóch lat, który wynosi 222 metry.
1. Stephan Leyhe
Antoine de Saint-Exupery pisał, iż nigdy nie można tracić cierpliwości, bo to ostatni klucz, który otwiera drzwi. Stephana Leyhe można byłoby nazwać niemieckim Dawidem Kubackim. Po raz pierwszy na podium PŚ stanął w swoim 97. konkursie w karierze (wliczając do tej statystyki cztery występy, które zakończył na kwalifikacjach). Premierowy triumf osiągnął dopiero za 139. razem. Po finałowym skoku musiał wprawdzie czekać na odpowiedź Kamila Stocha, lecz gdy był już pewny zwycięstwa, nie posiadał się z radości. Zwycięstwa, które smakowało szczególnie, bo zdobyte zostało w miejscu, gdzie Leyhe się wychował. – Pierwszy triumf odniesiony przed własną publicznością to coś niesamowitego. Dla każdego sportowca to musi być wielkie przeżycie – przyznał po zawodach Kamil Stoch, który podobnie jak Leyhe, po raz pierwszy w karierze w zmaganiach najwyższej rangi wygrał na ojczystej ziemi – w Zakopanem. Niemiec aktualnie wydaje się być najlepiej radzącym sobie zawodnikiem w pucharowej karuzeli, lecz czy zdoła potwierdzić swoją znakomitą dyspozycję na Kulm?