Rozsądek ponad ryzykiem, Stoch i spółka polatają dopiero w sobotę
- Jeżeli miałoby być niebezpiecznie, wówczas byłoby to bez sensu - powiedział Kamil Stoch o potencjalnej możliwości latania na Kulm w Bad Mitterndorf, gdzie w piątek do skutku nie doszła żadna z trzech zaplanowanych serii. Oficjalny trening przełożono na sobotni poranek, a w zawodach wystąpią wszyscy zgłoszeni skoczkowie.
Pierwszą decyzją jury zawodów, wskutek mocnych podmuchów wiatru i intensywnych opadów śniegu z deszczem, było przesunięcie treningu z 11 na 12:30. Tuż po południu zaniechano jednak dalszych prób rozegrania jakiejkolwiek serii w piątek. - Oczywiście, że chcieliśmy poskakać, bo po to tutaj przyjechaliśmy - zaznacza Kamil Stoch.
Niemniej, 32-latek cieszy się, iż w piątek relatywnie szybko umożliwiono powrót do hoteli. - Jeżeli miałoby być niebezpiecznie, wówczas skakanie byłoby bez sensu. Szkoda, gdyby jedna seria treningowa miała trwać tak długo, jak było to przed tygodniem w Willingen, a więc trzy czy cztery godziny. W takiej sytuacji mija się to z celem - uważa aktualny wicemistrz świata w lotach narciarskich.
Czy dodatkowy dzień wolny, po odwołaniu niedzielnego konkursu w Willingen, korzystnie wpłynął na dyspozycję psychofizyczną naszego rodaka przed pierwszymi lotami tej zimy?- W porządku, wszystko jest super. W sytuacji, kiedy ma się więcej wolnego czasu, dobrze zając się tym, co się lubi.
Do tej pory Kamil Stoch raz zakończył pucharowe zmagania na Kulm na podium. Stało się to w sezonie 2011/12, kiedy drugi z niedzielnych konkursów dał Polakowi trzecią pozycję. Przed dwoma laty, gdy do skutku doszły tylko jedne zawody, zakopiańczyk otworzył trzecią dziesiątkę.
Korespondencja z Bad Mitterndorf, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela