Lotnicy na maleństwie, czyli Żyła i Wolny o pierwszych zimowych próbach w Rasnovie
Kilka dni po dwustumetrowych lotach na Kulm najlepsi zawodnicy świata stanęli przed wyzwaniem zmierzenia się z 97-metrowym obiektem w Rasnovie, gdzie po raz pierwszy w dziejach odbywają się męskie zawody rangi Pucharu Świata. O czwartkowych próbach opowiedzieli nam m.in. Piotr Żyła i Jakub Wolny, którzy przy pierwszym dniu skoków w Rumunii postawili plusy.
- Za mną udany dzień, ze słoneczkiem w tle. Skok kwalifikacyjny był... w miarę normalny - twierdzi wiślanin, którzy w eliminacjach otworzył drugą dziesiątkę. Jego wynik to 95 metrów. - Wielu różnic względem mamuta nie ma, trzeba skakać swoje, choć leci się trochę krócej. Ważne będą tu lądowania. W kwalifikacjach wyglądało dobrze, choć w treningach było biednie. Łatwiej ląduje się po udanej próbie. W piątek trzeba ładnie lądować i bardziej się obudzić - dodaje.
- Podstawą na skoczni normalnej jest mocne wybicie z progu, ale każdy element jest ważny. Wszędzie można coś podrasować i wyciągnąć dodatkowe metry. Trzeba depnąć, daleko lecieć i ładnie lądować. Taki jest plan - kontynuuje zwycięzca sobotnich zawodów w Bad Mitterndorf.
- Rumunia to sympatyczne miejsce. Atmosfera na zawodach jest festynowa, a dookoła pachnie smażoną kiełbasą. Jest klimacik! - mówi w pozytywnym tonie Piotr Żyła. - Inne miejsce i mniejsza skocznia działają korzystnie na motywację w końcówce sezonu. Zwiedzać miasta raczej nie będę. Na tym etapie zimy stawiam na dobre przygotowania do zawodów, a po nich myślę o regeneracji przed następnymi. Konkursy uciekają teraz dużo szybciej niż na początku.
Latem 2018 roku zawodnik urodzony w Cieszynie wskazywał na problemy z ogrzewaniem w hotelu. Jak jest tym razem? - Teraz nie ma problemów. Jest elegancko, aż za ciepło. Musieliśmy skręcić grzejnik i przewietrzyć, ale jest w porządku. Latem na rnczu było zimno, a teraz w nowym pensjonacie grzeją. Rumuni organizacyjnie dają radę. Kiedy coś jest nie tak, wówczas widać starania, aby to zmienić.
- Skocznia faktycznie jest mała, ale jest naprawdę przyjemna, jak na obiekt normalny - uważa Jakub Wolny, dwudziesty drugi w kwalifikacjach. - W 2018 roku byłem tutaj nawet w "10" Letniego Grand Prix. To niewielki obiekt, ale odpowiada mi.
- Pierwszy skok po lotach był małym szokiem, ale zdawaliśmy sobie sprawę z obiektu, na który jedziemy. Jesteśmy profesjonalistami i wiemy, czego spodziewać się na miejscu - relacjonuje mistrz świata juniorów z 2014 roku.
- Z czego jestem dziś zadowolony? Z tego, że skakałem w nowych butach i są w porządku - zdradza 24-latek. - Warunki nie były łatwe, bo wiatr kręcił dość mocno, ale przywykliśmy do tego tej zimy.
- Wspomnienia związane z Rumunią? Wyłącznie hotel i skocznia - kończy Wolny.
Korespondencja z Rasnova, Dominik Formela