Pierwsze podium okraszone rekordem. Wyjątkowa sobota Schmida
Constantin Schmid był jednym z bohaterów ostatniego dnia rywalizacji w rumuńskim Rasnovie. W sobotę multimedalista mistrzostw świata juniorów musiał uznać wyższość tylko i wyłącznie niedoścignionych w tym sezonie na normlanych obiektach Karla Geigera oraz Stefana Krafta. Tym samym 20-latek wywalczył swoje pierwsze podium w zawodach Pucharu Świata.
Znaczącą rolę w życiowym sukcesie Schmida odegrała pierwsza seria konkursowa. W niej Niemiec uzyskał 103 metry i od dziś jest jednym z trzech rekordzistów skoczni w Rasnovie. Nic zatem dziwnego, że w ocenie dzisiejszego dnia nie zabrakło miejsca na słowa pełne radości. – Ogólnie rzecz biorąc, włącznie z pierwszym skokiem, to był bardzo przyjemny konkurs. To niesamowite, że zająłem dziś miejsce na podium – stwierdził reprezentant klubu WSV Oberaudorf.
Oficjalni rekordziści skoczni w Rasnovie (HS97) | ||||||
Zawodnik | Kraj | Odległość | Styl | Wiatr | Belka | Nota |
---|---|---|---|---|---|---|
KRAFT Stefan | 103.0 | 58.5 | -10.2 | 15 | 137.7 | |
SCHMID Constantin | 103.0 | 54.5 | -7.2 | 16 | 133.3 | |
SCHLIERENZAUER Gregor | 103.0 | 55.5 | -11.9 | 16 | 129.6 |
Warto zwrócić uwagę, że w trakcie zakończonego weekendu poza Schmidem w ścisłej czołówce można było znaleźć innych skoczków zza naszej zachodniej granicy. Co według świeżo upieczonego podiumowicza sprawiło, że podopieczni Stefana Horngachera tak znakomicie czuli się w Siedmiogrodzie? – Mamy dobre wyjście z progu, a to bardzo pomaga na normalnych skoczniach. Wydaje mi się, że to jest powodem, dla którego Niemcy tak dobrze spisują się na takich właśnie obiektach.
Jednocześnie sam Schmid przyznał, że skuteczną walkę o czołowe lokaty umożliwiło mu zniwelowanie błędów związanych ze wspomnianym przed chwilą aspektem. – W czwartek i piątek moje wyjście z progu nie stało aż na tak wysokim poziomie. Zawsze byłem nieco spóźniony, a dziś udało się wykonać ten element perfekcyjnie, zwłaszcza w pierwszym skoku. To był klucz do sukcesu – przyznał urodzony w 1999 roku sportowiec.
Co godne podziwu, mimo fantastycznego rezultatu 16. zawodnik 68. Turnieju Czterech Skoczni nie ma zamiaru narzucać na swoje barki zbędnej presji. W jego rozumowaniu można dostrzec zamiłowanie do filozofii twardego stąpania po ziemi. – To motywujące, ale wciąż nie jestem zawodnikiem, który za każdym razem będzie w stanie wskoczyć na podium. W związku z tym liczę, że uda mi się dokonać tego ponownie, aczkolwiek nawet jeśli nie, to nie będzie to dla mnie oznaczać tragedii – zadeklarował Schmid.
Wszak piecza, którą nad niemiecką kadrą sprawuje Stefan Horngacher, daje nadzieję, że już wkrótce dorobek Schmida wzbogaci się o kolejne miejsce na podium. Podstawą dla tak pozytywnego myślenia są odczucia samego skoczka. – Bardzo chwalę sobie współpracę z trenerem Horngacherem. To cichy i bezpośredni trener, który bardzo dobrze zarządza całym zespołem – zdradził wicemistrz świata juniorów z Kanderstegu.
W przypadku Schmida należy zwrócić również uwagę na wyraźną sympatię do rumuńskiej rzeczywistości. Kto wie, czy to nie ona pozwoliło mu wzbić się na wyżyny swoich umiejętności. – Z perspektywy samych skoków narciarskich Rumunia, Rosja i pozostałe kraje z tego grona są dla mnie bardzo dobre. Podoba mi się sposób, w jaki budują skocznie. Jestem szczęśliwy także z powodu ilości zgromadzonych pod skocznią kibiców. Podoba mi się to, że licznie wybierają się na zawody, ochoczo świętują i wszystkich dopingują. Przypomina to jedną wielką imprezę. Miło się tutaj skacze. Ponadto, ponieważ takowych aspektów jest trochę więcej niż w domu, moją sympatię wzbudzają tutejszy krajobraz i natura – podsumował reprezentant Niemiec.
Z Constantinem Schmidem rozmawiał Tadeusz Mieczyński