Adam Małysz: Nikt nie sygnalizował chęci zakończenia kariery, nawet Kamil Stoch
Za Adamem Małyszem czwarty sezon w roli dyrektora-koordynatora ds. skoków i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim. 42-latek sumiennie przechodzi domową kwarantannę, podczas której wziął udział w zdalnym podsumowaniu Pucharu Świata 2019/20 zorganizowanym na łamach mediów społecznościowych TVP Sport. Wiślanin - w rozmowie z Maciejem Kurzajewskim i Sebastianem Szczęsnym - odpowiedział na pytania dotyczące pierwszego roku pracy Michala Doležal, a także odniósł się do najbliższych planów naszych reprezentantów i możliwych scenariuszów na kolejne lata.
Szalony finał sezonu w Skandynawii
- Dla nikogo nie było to miłe. Każdy był w dość dużym stresie, a losy kolejnych konkursów były niepewne. Chłopacy bardzo chcieli polatać w Vikersund i Planicy, ale nie było im dane - mówi czterokrotny mistrz świata w skokach.
Rywalizacja w Oslo Holmenkollen i Trondheim przebiegała bez udziału kibiców. Podobnie miało być we wspomnianych Vikersund i Planicy, nim odwołano te imprezy. - Z naszej perspektywy zawody bez kibiców nie były atrakcyjne. Nieobecność fanów oznacza brak atmosfery, czego naprawdę brakowało. Było za cicho, jak na treningu.
- Miniony sezon może nie był cudowny, bo chciałoby się Pucharu Narodów czy któregoś z zawodników na podium klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, natomiast tej zimy wygraliśmy dwie główne imprezy - wskazuje Małysz, nawiązując do triumfów Dawida Kubackiego w Turnieju Czterech Skoczni oraz Kamila Stocha w Raw Air.
Trening kadrowiczów w czasach pandemii
- Dr Harald Pernitsch i trener Michal Doležal przygotowali program zajęć podtrzymujących, który skoczkowie mają indywidualnie realizować w domach. Wszyscy dostali plan i materiały wideo, z przykładem poprawnego wykonywania poszczególnych ćwiczeń - tłumaczy czterokrotny olimpijczyk.
- Najważniejsi są młodzi zawodnicy, którzy powinni być w stałym treningu, bez zastoju. To ważne w kontekście przygotowania się do wieku seniorskiego. Sportowiec z zapałem zawsze sobie poradzi, nawet podczas pandemii. Wszyscy, nie tylko w Europie, zadajemy sobie podobne pytania. Czy będziemy normalnie funkcjonować? Jak działać? Polacy zawsze wychodzili z sytuacji kryzysowych obronną ręką - kontynuuje były rekordzista Polski w długości skoku.
Przyszłość polskich skoków
Prezes Apoloniusz Tajner podczas niedzielnego spotkania w pozytywnym tonie wypowiadał się o następcach coraz bardziej wiekowych liderów kadry. Czy jego opinię podziela dyrektor reprezentacji? - Nie byłbym takim optymistą. Musimy działać, bo bez tego nic się nie wyklaruje. Dawno nie doświadczyliśmy tak nieudanych mistrzostw świata juniorów, jak tegoroczne. Pomijając aspekt warunków atmosferycznych i potencjał aktualnej grupy, cały czas czegoś brakuje. Dawno nie było takiej sytuacji, aby naszej drużyny zabrakło w drugiej serii zawodów drużynowych. Lepiej od skoczków spisali się nawet kombinatorzy norwescy, więc nie jest wesoło. Chciałbym być dużym optymistą, jak Prezes Apoloniusz Tajner, ale nie mogę. Jestem za to odpowiedzialny, podobnie jak Prezes. Wszystkich nas czeka ogrom pracy, bo w przeszłości nasi młodzieżowcy zdobywali medale na imprezach rangi mistrzowskiej. Od kilku lat brakuje sukcesów.
- Mamy bardzo dobrą trójkę kadrowiczów, natomiast od reszty wymaga się zdecydowanie więcej. Przed sztabem Michala Doležala stoi kolejne wyzwanie. Co zrobić, aby skoczkowie wchodzący do Pucharu Świata z Pucharu Kontynentalnego byli na tak wysokim poziomie, jak Austriacy, Norwegowie czy Niemcy. Triumfatorze drugoligowych zmagań z tych krajów potrafią plasować się w czołowej "10" czy "20" zawodów najwyższej rangi. U nas, mimo podiów, są problemy z punktowaniem. Wiem, że nie jest to proste, ale jest to możliwe, skoro innym się udaje - zauważa czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli.
W jakim składzie w 2022 roku do Pekinu?
- Do tego czasu jesteśmy zabezpieczeni, bo żaden z chłopaków nie sygnalizował chęci zakończenia kariery, nawet Kamil Stoch. Myślę, że dotrwa do igrzysk w Pekinie. Dawid Kubacki skończył 30 lat i potencjalnie ma szanse na kilka lat osiągania dużych sukcesów. Ta bariera stale się przesuwa. Piotr Żyła mówi, że chce skakać do wieku 40 lat i dłużej. Pytanie, na jakim poziomie? Nasi zawodnicy przechodzą teraz dobrowolną kwarantannę i mają czas na przemyślenia o dalszych losach kariery, w towarzystwie najbliższych - uspokaja triumfator Turnieju Czterech Skoczni z sezonu 2000/2001.
Adam Małysz pod koniec swojej kariery postawił na indywidualny trening pod okiem Hannu Lepistoe. Czy jego zdaniem taki scenariusz jest możliwy w przypadku któregoś z członków kadry A? - Trening indywidualny bywa dobrym kierunkiem. Posłużę się przykładem Tomasza Pilcha z kadry B, który pod koniec sezonu skorzystał z rad Jana Szturca, a więc "szkoleniowca od zadań specjalnych". Największy problem tkwi w szeregach opiekunów kadrowych, którzy wzbraniają się przed wypuszczeniem zawodnika do innego fachowca, choćby trenera klubowego.