Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Doležal o pierwszym roku pracy: Dałbym sobie czwórkę, do piątki zabrakło

Pod koniec marca minął rok od zmiany na stanowisku głównego trenera polskiej reprezentacji skoczków narciarskich. Michal Doležal po dwunastu miesiącach przepracowanych w nowej roli zbiera pierwsze oceny wystawione przez środowisko kibicowskie, a w rozmowie z polskimi dziennikarzami podsumowuje ten okres ze swojej perspektywy.


- Przed rokiem uzgodniliśmy z resztą sztabu, że poradzimy sobie. No i tak było, ponieważ zima była raczej na plus. Gdybym miał wystawić sobie ocenę w skali szkolnej za ostatni sezon, dałbym sobie czwórkę. Do piątki nieco zabrakło - przyznaje Czech, który w tym tygodniu był gościem "Okno na Sport" realizowanego przez ekipę Eurosportu.

Polska zajęła czwarte miejsce w Pucharze Narodów 2019/20. Mimo bardzo dobrych wyników Dawida Kubackiego, Kamila Stocha i Piotra Żyły w konkursach indywidualnych, brak równie klasowego skoczka uzupełniającego skład był główną bolączką Biało-Czerwonych w zmaganiach zespołowych. - Na początku sezonu Jakub Wolny, Maciej Kot oraz Stefan Hula zdobywali punkty. Liczyliśmy na to, że będą skakać coraz lepiej. W lecie prezentowali wysoki poziom. Udowadniali, że stać ich na dobre wyniki. Niestety, nie przełożyło się to na zimę. Przeprowadziłem z każdym z nich rozmowę, analizowaliśmy sezon indywidualnie. Mam nadzieję, że znajdziemy rozwiązanie dla każdego. Wiemy, co robić - zapewnia Doležal, odpowiadając na pytania zadane przez ekspertów Eurosportu.

Prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Apoloniusz Tajner, wierzy w liderów zespołu, którzy jego zdaniem dotrwają do kolejnych igrzysk olimpijskich. Czy trener także ma pewność, że trójka najlepszych skoczków z naszej kadry dociągnie do Pekinu 2022? - Nie ma takiej pewności. Wiadomo, po minionym sezonie rozgorzały dyskusje o tym, czy Kamil Stoch będzie kontynuował karierę. Z drugiej strony, jeśli liderzy kadry będą dalej prezentować wysoki poziom, dlaczego nie mieliby wystartować na igrzyskach? Jeśli chodzi o Piotrka, to być może wystąpi nawet i w 2026 roku <śmiech>...

- Mamy nadzieję, że w końcu nasi młodsi kadrowicze zaczną pokazywać, na co ich stać. Zresztą chyba widać to, że dajemy im szansę, bo była duża rotacja w składzie. Może trochę za długo trzymaliśmy w Pucharze Świata Stefana i Maćka. Wiedziałem doskonale, że w pewnym momencie nie było tak dobrze, jak zakładałem. Liczyliśmy na to, że sytuacja szybko się odwróci, bo znamy potencjał zawodników. Pojawiała się krytyka, ale ona czasami też pomaga. Człowiek wtedy więcej myśli i zaczyna walczyć, bo bardzo chce pokazać, że wcale nie jest tak źle - czytamy słowa szkoleniowca w rozmowie z Tomaszem Kalembą ze sport.onet.pl.

Jak mogą wyglądać kadry narodowe na sezon 2020/21? - Potrzeba na to trochę czasu, bo mamy pewien plan. Na pewno zmieni się trochę koncepcja. Nie mamy możliwości, by spotkać się wszyscy razem, więc będziemy o tym rozmawiać ze wszystkimi za pomocą komunikatorów.