"Zrezygnujmy z telemarku" - rewolucyjny pomysł Alexandra Stoeckla
Efektowny wypad podczas lądowania na zeskoku zwany telemarkiem to jeden z symboli skoków narciarskich, technika lądowania którą zapoczątkował legendarny na poły prekursor skoków, Sondre Nordheim pochodzący z Morgedal w regione Telemark. "Czas telemarku się skończył" - uważa austriacki trener Norwegów Alexander Stoeckl, sugerując, że plaga kontuzji kolan, jaka dopadła skoczków narciarskich, ma ścisły związek właśnie z "wynalazkiem" Nordheima. Jak nie trudno się domyśleć dla konserwatywnych Norwegów słowa Stoeckla są jak szarganie największej świętości.
- Wszystkie działania podjęte w ostatnich latach przez FIS mające na celu zwiększenie bezpieczeństwa skoczków są bardzo ważne, ale niewystarczające - uważa Stoeckl w rozmowie z Vg.no - Myślę, że najwyższy czas podjąć dyskusję, czy dla bezpieczeństwa zawodników nie powinniśmy zaprzestać oceniania lądowania - dodaje, sugerując, że zmiany regulaminowe związane z lądowaniem można by wprowadzić po sezonie olimpijskim 2021/22.
Austriacki szkoleniowiec przywołuje przykłady swoich podopiecznych, Thomasa Aasena Markenga i Andersa Fanemmela, których udziałem stała się wielomiesięczna przerwa wskutek doznanych urazów kolan. Nawiązuje też do skoczków i skoczkiń z innych federacji, którzy w ostatnim czasie doświadczyli podobnych problemów, Stephana Lehye, Austriaczki Jacqueline Seifriedsberger czy Węgierki Virag Voros.
- Uważam, że przynajmniej części tych kontuzji można by uniknąć za sprawą rezygnacji z telemarku. Dawniejszy sprzęt, buty ze starymi zapięciami, dawał większe szanse na udane lądowanie z wypadem. Obecne buty i wiązania pomagają w uzyskaniu większej powierzchni nośnej, ale bezpieczniej jest teraz lądować na dwóch nogach. Takie lądowanie też może wyglądać ładnie, a to, co chcą oglądać dziś widzowie to przede wszystkim spektakularne, dalekie loty - uważa Austriak
Stoeckl przyznał, że jest przygotowany na zmasowaną krytykę swojej propozycji. Norwegowie jako dumni wynalazcy skoków narciarskich przez całe dekady odnosili się bardzo niechętnie do zewnętrznych prób ingerencji w zasady ich dyscypliny. To właśnie oni byli oponentami wprowadzenia skoków do programu igrzysk olimpijskich, powołania mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym, lotów na skoczniach mamucich, rozgrywania zawodów na igelicie czy wreszcie wprowadzenia stylu V. Pierwsze reakcje norweskich konserwatystów były łatwe do przewidzenia. Geir Steinar Loeng, który od blisko ćwierćwiecza pracuje jako sędzia FIS krytykuje pomysł Stoeckla. Twierdzi, że telemark jest niezwykle istotny dla estetyki skoków, a wśród działaczy Międzynarodowej Federacji Narciarskiej nie ma obecnie przekonania o konieczności rezygnacji z lądowania z wypadem.
Czytaj też: Ręce precz od naszej dyscypliny, czyli jak Norwegowie opóźniali rozwój skoków