Norweski weteran najlepszy w kuriozalnych mistrzostwach Szwecji
Dzisiejszy konkurs o mistrzostwo Szwecji rozegrany na 90-metrowej skoczni w Örnsköldsvik stanowił idealne odzwierciedlenie sytuacji tamtejszych skoków narciarskich. W ojczyźnie wielkiego rewolucjonisty tej dyscypliny, Jana Bokloeva, nie ma powodów do optymizmu.
W zawodach seniorów triumfował występujący gościnnie 53-letni Norweg Ole Henning Holt, który traktuje skoki jako pasję i nigdy nie uprawiał uch profesjonalnie. Do zwycięstwa wystarczyły mu skoki na 81 i 85,5 m. 6 punktów mniej zdobył 22-letni Olof Lundgren, który ostatni międzynarodowy start zanotował podczas FIS Cup w Falun w 2018 roku, gdzie zajął 54 miejsce. Dziś skakał na odległość 74,5 i 89 m. Na trzeciej pozycji uplasował się Simon Eklund po skokach na 71,5 i 80 m. Po raz ostatni w zawodach FIS zaprezentował się podczas konkursu drużynowego na mistrzostwach świata w Falun w 2015 roku. Reprezentacja Szwecji zajęła wtedy ostatnie, trzynaste miejsce ze stratą ponad stu punktów do przedostatnich Włochów. Czwarte miejsce zajął Tobias Froier, a piąte jedyny reprezentant kraju trzech koron podczas tegorocznych mistrzostw świata juniorów Jonathan Swedberg. Start w Obervisenthal zakończył na ostatniej, 63 pozycji. W zawodach seniorów wystartowało ośmiu zawodników. Siódme miejsce zajął mający polskie korzenie Jakub Piniaha.
Nieco lepiej sytuacja prezentuje się jeśli chodzi o skaczące panie. Frida Westman wielokrotnie zajmowała miejsca w czołowej trzydziestce zawodów niższej rangi, a Astrid Norstedt ma już w swoim dorobku punkty Pucharu Świata. Dziś lepsza była ta pierwsza. Po skokach na 88 i 95 m wyprzedziła Norstedt aż o 43,5 pkt. (73 i 89 m.). Trzecie miejsce zajęła Karin Forsberg, skacząc 35 i 34 m i tracąc aż 221 punktów do zwyciężczyni. W zawodach juniorów złote medale zdobyli Tobias Froier i Jenny Forsberg.
Skoro już o skokowych outsiderach mowa, warto wspomnieć, że w dniach 13-19 września w Villach odbył się tradycyjny FIS Development Camp, czyli zgrupowanie dla przedstawicieli najsłabszych reprezentacji. Tym razem na obozie pojawili się skoczkowie z zaledwie trzech krajów - Bułgarii, Słowacji i Serbii. Zawodnicy ćwiczyli pod okiem byłego włoskiego skoczka Michela Lunardiego, część z nich zanotowała nowe rekordy życiowe. Kilka dni z uczestnikami szkolenia spędził nowy dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile.