Problemy w Einsiedeln, Ammann: To będzie druzgocąca sytuacja
Internetowa akcja crowdfundingowa na rzecz renowacji torów najazdowych na trzech obiektach w Einsiedeln, o której swego czasu informowaliśmy na naszym portalu, nie okazała się zbawiennym pomysłem dla szwajcarskich skoczni. Zbieranie środków idzie jak po grudzie, tamtejsi działacze i skoczkowie wciąż jednak wierzą, że uda się zmodernizować strategiczny dla tamtejszych skoków ośrodek.
- Z założonego planu zebrania stu tysięcy franków szwajcarskich uzbieraliśmy na razie siedemnaście tysięcy – smuci się Thomas van Es zarządzający kompleksem. - Wciąż jesteśmy daleko od naszego celu, będziemy jednak w dalszym ciągu do niego dążyć. Przyczyny tego stanu rzeczy są trudne do określenia, na pewno nie jest bez znaczenia obecna sytuacja na świecie, ale i fakt, że skoki nie są najpopularniejszą dyscypliną. Nadal jednak prowadzimy rozmowy z różnymi podmiotami. Celem dla nas były i są nowe tory w Einsiedeln. Jesteśmy optymistycznie nastawieni, choć wiemy, że czeka nas długa i wyboista droga.
Obecny stan skoczni w szwajcarskim miasteczku jest dużym zmartwieniem dla tamtejszych zawodników, w tym dla Simona Ammanna. - Sytuacja jest poważna. Jeżeli nie odnowimy torów do końca roku, nie da się na nich dłużej skakać. To będzie druzgocąca sytuacja w kontekście przygotowań olimpijskich. Martwię się, że będę musiał dużo więcej podróżować, bo obozy trzeba będzie przeprowadzać za granicą – martwi się czterokrotny mistrz olimpijski.
Najwybitniejszy w historii szwajcarski skoczek za 2500 CHF wystawił na licytację kombinezon i narty, w których oddał najdłuższy lot w swojej karierze, na 243 metry w 2019 roku. Bierze jednak pod uwagę możliwość zainwestowania własnych środków w długo wyczekiwaną inwestycję. - Kluczową sprawą jest zakupienie nowych torów. Jeśli taka transakcja dojdzie do skutku, jestem skłonny powierzyć nieodpłatne wykonanie części prac mojej firmie dekarskiej – deklaruje Ammann, który niedawno poinformował też o rezygnacji ze startu w drugiej turze wyborów samorządowych, po tym jak pierwsza tura zakończyła się dla niego porażką - Może być tak, że ludzie wolą mnie widzieć w sporcie i dlatego chcieli mnie uchronić przed moimi ambicjami politycznymi – zastanawia się skoczek, dodając jednak, że podejmie jeszcze kiedyś ponowną próbę wejścia do polityki.
Przypomnijmy, że w maju ubiegłego roku nad kompleksem skoczni w Einsiedeln zawisły czarne chmury. W kantonie Schwyz odbyło się referendum w sprawie dofinansowania przebudowy skoczni i uczynienia z nich obiektów całorocznych (w tej chwili można tam skakać tylko latem) ze środków publicznych. Ku rozczarowaniu włodarzy obiektu i osób zaangażowanych w projekt, mieszkańcy gminy nie poparli pomysłu. Frekwencja głosowania wyniosła 56,9%. Przeciwnych idei przekazania 1,1 mln CHF na rozbudowę i funkcjonowanie skoczni było 4369 osób, a poparło ją zaledwie 1814 mieszkańców Einsiedeln. Projekt zakładał, iż gmina przekaże na prace remontowe dwa razy po 200 000 CHF, a do tego co roku – przez 10 lat – będzie wspierać funkcjonowanie areny kwotą wynoszącą 70 000 CHF.