Kolejny etap przygotowań Chińczyków do igrzysk. Kojonkoski: "Jesteśmy pokorni wobec sytuacji"
W październiku informowaliśmy o powstaniu w nieco tajemniczych okolicznościach, bez medialnego rozgłosu dwóch nowych skoczni, K-95 i K-125, w chińskim Laiyuan. Dziś wiemy już dokładnie jaki jest cel i przeznaczenie obiektu. Do czasu igrzysk olimpijskich miejsce to, wyposażone we wszystko co niezbędne do profesjonalnego przygotowania skoczka, dla chińskich skoczków będzie drugim, a może należałoby powiedzieć pierwszym, domem.
23 listopada w Laiyuan zameldowało się 67 sportowców - skoczków, skoczkiń i specjalistów od kombinacji norweskiej, którzy odtąd przy wsparciu fachowców i najnowocześniejszej infrastruktury będą przygotowywali się do jak najlepszego występu na domowych igrzyskach. Skocznie zostały specjalnie zaprojektowane w ten sposób, by swoimi identycznymi parametrami jak najwierniej przypominać olimpijskie obiekty olimpijskie w Zhangijakou, co ma potencjalnie dać Chińczykom przewagę nad innymi nacjami. Uzupełnieniem kompleksu jest tunel aerodynamiczny, wyposażony w najnowsze koncepcje technologiczne i unikatowe na skalę światową rozwiązania. W Laiyuan przebywa fiński trener reprezentacji Państwa Środka, Jani Klinga, nadzorcą i w pewnym sensie menedżerem projektu pozostaje nie kto inny jak sam Mika Kojonkoski.
Mika Kojonkoski wykazuje dużą wiarę w swoich podopiecznych, jednocześnie wyraża spore zaniepokojenie związane z pandemią koronawirusa, która może jego grupie popsuć szyki. - Sytuacja na świecie sprawa, że uprawianie sportu w Chinach jest bardzo trudne - przyznaje w rozmowie z portalem mtvuutiset.fi. - Panują tu tak surowe restrykcje, iż obawiam się, że najbliższej zimy trudno będzie nam rywalizować w zawodach. To mocno utrudnia rozwój, system szkoleniowy i przygotowania pod kątem igrzysk. Chiński świat jest egzotyczny dla nas wszystkich, pod każdym względem i ta sytuacja nie jest tu wyjątkiem. Na pewno na igrzyskach wystąpi przynajmniej jedna skoczkini, ale chcemy też wystawić męską drużynę. Jest jednak tyle przeszkód, że pozostajemy pokorni wobec obecnej sytuacji.
Jeden z innych trenerów zaangażowanych w projekt, Pekka Niemelae, wskazuje jednak na możliwe długofalowe perspektywy pracy z chińską grupą. - Jeśli po igrzyskach Chińczycy nadal będą inwestować w skoki, a zawodnicy tak harmonijnie się rozwijać jak dotąd, to nie widzę przeszkód, by mogli stać się w końcu zawodnikami o wysokich umiejętnościach.
Przypomnijmy, że według publikowanych przez chińskie media wizualizacji projektu skoczni w Laiyuan, w skład kompleksu ma wchodzić również skocznia do lotów narciarskich.