Wąsek o powołaniu do składu na Rukę: "Po Wiśle nie spodziewałem się tego"
Najniżej sklasyfikowanymi Polakami piątkowych kwalifikacji w Ruce byli Paweł Wąsek (28. miejsce; 113,5 metra) i Andrzej Stękała (32. lokata; 112,5 metra). Najmłodsi spośród naszych reprezentantów w Ruce chwalą podróż rejsem do Finlandii i z pozytywnym nastawieniem oczekują na sobotnie zawody.
Powołanie Pawła Wąska, który na skoczni im. Adama Małysza zajął przedostatnie miejsce, było największym zaskoczeniem ze strony sztabu Biało-Czerwonych. - Po Wiśle nie spodziewałem się tego, choć wiedziałem, że stać mnie na to, by załapać się do najlepszej "6" kadry. Przed inauguracją sezonu liczyłem na to, natomiast po niedzielnym konkursie pomyślałem, że nie uda się. Cóż, trenerzy postanowili dać mi szansę i staram się ją wykorzystać - zapewnia Wąsek, który jedyne jak do tej pory punkty Pucharu Świata zdobył 20 stycznia 2019 roku w Zakopanem.
Nasi skoczkowie na północ Finlandii wyruszyli we wtorek, a cała podróż pochłonęła ponad 50 godzin. - W piątek nogi były nieco zastane, gdy poszliśmy na poranny trening, ale pobudziliśmy się i na skoczni wszystko należycie funkcjonowało - zapewnia 21-latek.
Jak nietypową podróż promem ocenia Andrzej Stękała, który w Wiśle zdobył pierwsze punkty Pucharu Świata po 1710 dniach przerwy? - Było w porządku. Za nami bardzo fajna podróż. Szczerze? Długa, ale przyjemna. Mogliśmy odpocząć czy nawet pobiegać w ramach rozruszania się - opowiada 25-latek.
- Najgorsze były dwie dłuższe trasy samochodem, ale nie odczuło się tego za sprawą odpoczynku na promie - dodaje 19. skoczek zawodów w Wiśle.
- Można polatać tutaj daleko, ale musi wiać pod narty. Przy podmuchach w plecy, a do tego spóźnionym skoku, trudno tu odlecieć. Oby w sobotę warunki się zmieniły, dzięki czemu będzie można napiąć narty i poszybować dalej - zakończył Stękała.
Korespondencja z Ruki, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela