Błędny wynik testu Sakali. Czesi wracają do domów
Wszystko wskazuje na to, że czeska drużyna niesłusznie została wykluczona z niedzielnej rywalizacji na Rukatunturi. Okazuje się, iż pozytywny wynik Filipa Sakali testu na koronawirusa nie jest związany z aktualnym zakażeniem, lecz z chorobą COVID-19 przebytą w okresie letnim. Nasi południowi sąsiedzi zostali zwolnieni z kwarantanny i dziś wracają do ojczyzny.
- Koronawirus, dyskwalifikacja w Wiśle, upadek w Ruce i... znów koronawirus. Na pewno nie jest to mój rok. Jeśli go przeżyję, wówczas będę przekonany, że jestem człowiekiem ze stali - napisał za pośrednictwem mediów społecznościowych Filip Sakala, u którego sobotni wynik testu na koronawirusa wykazał wynik pozytywny. Reprezentacja Czech trafiła na kwarantannę i tym samym zabrakło jej na starcie niedzielnych kwalifikacji w Ruce. Przypadek Sakali był o tyle zaskakujący, iż syn mistrza świata w lotach narciarskich z 1994 roku raptem kilka miesięcy temu zmagał się z COVID-19.
W poniedziałek, kiedy większość ekip była w drodze czarterem FIS z Rovaniemi do Jekaterynburga, fińska sytuacja Czechów zmieniła się o 180 stopni. - Lekarka, która jest za to odpowiedzialna, zakończyła kwarantannę Filipa i reszty zespołu - przekazał Jan Baier z Czeskiego Związku Narciarskiego na łamach sport.cz. Tym samym test nie wykrył wirusa, a przeciwciała obecne w organizmie zawodnika.
Czesi zabrali sprzęt ze skoczni, który pozostał w szatniach po ogłoszeniu pozytywnego wyniku testu, a następnie przygotowali podróż powrotną. Dziś reprezentacja tego kraju wróci z Helsinek do Pragi.
Tym samym w Niżnym Tagile nie wystąpi żaden czeski skoczek. Teoretycznie prawo startu w elicie ma jeszcze Frantisek Holik oraz Roman Koudelka. Lider Czechów - po kontuzji kolana - ma wrócić do rywalizacji dopiero przy okazji przedświątecznych zmagań w Engelbergu. Drużyna wracająca z północy Europy ma wrócić na arenę międzynarodową podczas mistrzostw świata w lotach narciarskich w Planicy.