Filip Sakala: "Lekarze stwierdzili, że nie jestem już zakażony"
Reprezentacja Czech nie mogła uczestniczyć w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w Ruce. Wszystko za sprawą pozytywnego wyniku testu na koronawirusa u Filipa Sakali. Kiedy jednak okazało się, iż badanie wykazało u skoczka przeciwciała po wcześniejszej infekcji, kadra naszych południowych sąsiadów została zwolniona z kwarantanny i dostała zgodę na powrót do domu. Sam zainteresowany opowiedział o ostatnich wydarzeniach z pierwszych dni nowego sezonu.
- Lekarze stwierdzili, że nie jestem już zakażony. Możemy teraz wrócić do domu, a następnie wyruszymy na zgrupowanie do Wisły - stwierdza Sakala, dla którego początek sezonu jest wyjątkowo pechowy. Oprócz wspomnianego testu, zawodnik zaliczył dyskwalifikację w Wiśle oraz upadek w Ruce.
- Myślę, że miałem szczęście. Po upadku bardzo boli mnie szyja, ale jest tylko nadwyrężona, więc wkrótce wszystko powinno wrócić do normy - zapewnia reprezentant Czech: - Upadki są częścią tego sportu. Cieszę się, iż to mi przypomniało jak niebezpieczne są skoki narciarskie.
- Martwi mnie moja forma, więc nie mam czasu na strach. Na kolejnym zgrupowaniu chciałbym powrócić do poziomu skoków, który prezentowałem przed Wisłą, aby w Planicy nie musieć zajmować się techniką odbicia i skupić się głównie na locie - dodaje 24-latek z Frensztatu pod Radhoszczem.
Zawody w Wiśle i Ruce zostały rozegrane bez udziału publiczności. Podobnie będzie podczas kolejnych konkursów, na czele z Turniejem Czterech Skoczni: - To trudna sytuacja. Organizatorzy jak na razie wykonują świetną robotę i jestem naprawdę wdzięczny, iż możemy startować. Z drugiej strony zawody bez kibiców są naprawdę dziwne - mówi Sakala.
Początek sezonu 2020/2021 nie jest udany dla całej drużyny Frantiska Vaculika. Bez Romana Koudelki, reprezentanci Czech nie zdobyli choćby jednego punktu do klasyfikacji Pucharu Narodów: - Nie jesteśmy zadowoleni ani szczęśliwi z ostatnich występów. Mamy świadomość, że rezultaty nie odpowiadają oczekiwaniom kibiców, jak i nas samych - uważa medalista mistrzostw Czech.
- Za nami dwa weekendy, a początek sezonu jest zawsze trudny, kiedy nie jesteś w najlepszej formie. Wisła i Ruka to bardzo trudne skocznie, więc nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Spróbujemy przełamać kryzys na mistrzostwach świata w Planicy. Sczęście nam póki co nie sprzyjało, ale wierzę, że to, co zdarzyło się w Finlandii miało swój powód i za dwa tygodnie przylecimy odnowieni. Pokażemy, że nie jesteśmy turystami - kończy Sakala.