Matthew Soukup w czołowej "30" MŚwL. "Ten wynik nie był dla mnie niespodzianką"
23 miejsce Mackenziego Boyd-Clowesa w Planicy to najwyższa pozycja reprezentanta Kanady w mistrzostwach świata w lotach od 1986 roku, kiedy w Bad Mitterndorf Steve Collins zajął 13 lokatę. O ile jednak lokata najlepszego od lat Kanadyjczyka nie może stanowić niespodzianki, o tyle obecność w czołowej trzydziestce jego kolegi z reprezentacji, Matthew Soukupa być może nosi jej znamiona. Mało jeszcze znany skoczek pochodzący z Calgary w rozmowie z naszym portalem przedstawił nieco bliżej swoją sylwetkę.
Soukup narty skokowe przypina od dziewiątego roku życia. - Zacząłem skakać na nartach w moim rodzinnym mieście, Calgary w 2006 roku - opowiada Kanadyjczyk. - W tym czasie w Canada Olympic Park odbywał się multisportowy obóz dla dzieci. W jego ramach można było spróbować swoich sił w biathlonie, saneczkarstwie, kolarstwie górskim, skokach narciarskich i kilku innych sportach. Spróbowałem skoków narciarskich i od razu mnie wciągnęły. Jako początkujący skoczek poznałem kilku naprawdę fajnych ludzi, spodobało mi się to wszystko. Stwierdziłem, że będę się trzymał tej dyscypliny.
Jak dotąd nie odniósł większych sukcesów. Jedyny jego przebłysk miał miejsce latem 2019 roku w Frensztacie, gdzie w ramach Letniego Pucharu Kontynentalnego zajął siódme miejsce. Ten sezon zaczął się dla niego obiecująco, bowiem w Wiśle otarł się o punkty, a wcześniej w Pucharze Świata szło mu jak po grudzie. W Planicy zajął miejsce w trzydziestce. Skąd taki progres?: - Nie jestem w stanie podać jednego konkretnego powodu. Myślę, że składa się na to wiele czynników. Na przykład, mamy dwóch nowych członków w sztabie, którzy naprawdę dobrze pasują do zespołu i wnoszą do niego sporo swoich doświadczeń. Spędzam też obecnie dużo więcej czasu na treningach w Europie niż w poprzednich latach. W tym roku zacząłem skakać w Słowenii już w lipcu i zostaję tu do samego końca sezonu. Ten wynik w Planicy nie był dla mnie jakąś wielką niespodzianką. Wiedziałem, że skaczę wystarczająco dobrze, aby dostać się do czołowej trzydziestki. To była tylko kwestia regularnego wykonywania dobrych skoków, udało mi się oddać takie we wszystkich czterech seriach. Trochę pomogło mi to, że znałem już tę skocznię. Skakałem tu już w 2019 roku, bardzo mi się wtedy spodobał ten obiekt, to też teraz dodało mi pewności siebie.
Kanadyjczyk póki co wciąż nie ma w swoim dorobku choćby punktu Pucharu Świata. Niebawem ma się to jednak zmienić: - Moim głównym celem na ten sezon jest wywalczenie miejsca w pierwszej trzydziestce konkursu Pucharu Świata. Wierzę, że to się uda, jeżeli w kolejnych tygodniach będę czynił dalsze postępy. Poza tym chcę się też jak najlepiej bawić tym co robię.
Brak odpowiedniej infrastruktury w Kanadzie przekłada się na konieczność spędzania wielu miesięcy z dala od domu. Zawodnicy z Kraju Klonowego Liścia nie mają u siebie do dyspozycji choćby jednej skoczni, na której mogliby trenować. - Mamy mały program dla juniorów w mieście oddalonym o kilka godzin od Calgary. Znajdują się tam skocznie K-10, K-20 i K-40. Powiedziano mi, że w najbliższej przyszłości może powstać skocznia K-60. W obecnej sytuacji, w związku z pandemią koronawirusa, nie ma sensu wracać póki co do Kanady. Nie było mnie w domu od września i wrócę tam dopiero w marcu. To będzie pierwszy raz, kiedy spędzę Boże Narodzenie poza rodzinnym domem. Mamy mieszkanie w Słowenii, trenujemy głównie w Kranju i Planicy. W Kanadzie mam jedynie siłownię, z której mogę korzystać i to wszystko.