Strona główna • Kobiece Skoki Narciarskie

Temat Turnieju Czterech Skoczni pań odłożony do szuflady

Długą, krętą i wyboistą drogę musiały przejść kobiece skoki, by dotrzeć do tego miejsca, w którym są dzisiaj. To same zawodniczki, ich trenerzy i zapaleni w tej kwestii działacze walczyli o to, by dyscyplina ta w żeńskim wydaniu mogła znaleźć się w programie igrzysk olimpijskich czy o to, by o dodatkowe konkury pań rozbudowany został program mistrzostw świata. Kolejnym celem dla skaczących dziewczyn jest Turniej Czterech Skoczni, tu jednak sprawa również nie wygląda na prostą. 

Jeszcze pod koniec lat 90. obecny prezydent Międzynarodowej Federacji Narciarskie, Gian Franco Casper, dał do zrozumienia, że nie jest zwolennikiem pań skaczących na nartach, twierdząc, że podczas lądowania istnieje duże ryzyko pęknięcia macicy. Ale cała historia skoków kobiet to walka toczona od wielu dekad ze stereotypami, uprzedzeniami i diagnozami pseudomedycznymi. To też odraczanie strategicznych w kontekście skoków pań decyzji i rozwiązań. Jeszcze przed kilkoma miesiącami mówiło się, że TCS kobiet może zadebiutować w sezonie olimpijskim, dziś już wiadomo, że szanse na to są znikome.

- Z powodu sytuacji pandemicznej temat Turnieju Czterech Skoczni pań musi zostać przełożony o rok albo dwa - informuje Johann Pichler, szef TCS. - Nie wydaje mi się, żeby jego rozegranie mogło mieć miejsce w przyszłym sezonie. Prędzej czy później czas tej imprezy jednak nadejdzie. Dziewczyny na to zasługują, ich poziom jest wysoki, powinny mieć możliwość zaprezentowania swych umiejętności w takich okolicznościach. 

Dziewczyny z kolei mają dość słuchania o tym, że muszą czekać. Zależy im też, by dla zwiększenia prestiżu ich zmagań konkursy pań były rozgrywane w tych samych dniach co panów lub w dniach ich kwalifikacji, co wydaje się o rozwiązaniem możliwym do realizacji. - Nasze zawody nie są często pokazywane w telewizji, a wtedy trudno o sponsorów - żali się Katharina Althaus, czołowa niemiecka skoczkini. - Byłybyśmy w stanie zrezygnować z jednej czy dwóch serii treningowych, tylko po to, by nasz konkurs i kwalifikacje panów mogły się odbyć tego samego dnia. Wiadomo, że dwa obiekty spośród czterech turniejowych nie posiadają sztucznego oświetlenia, stąd czas jest ograniczony. Dla nas to byłaby duża sprawa, myślę, że także dla kibiców, gdyby mogli poza serią kwalifikacyjną panów, obejrzeć sobie jeszcze nasze zmagania. Pochodzę z Oberstdorfu, jestem fanką tego turnieju od dziecka, uwielbiam tę atmosferę. Takie zawody odbyłyby się na pewno z korzyścią dla całego świata skoków. Chcą tego kluby narciarskie, sponsorzy są również po naszej stronie. 

Tymczasem Pichler nie uważa rozwiązania, o którym mówi Althaus, za optymalne. - Musimy uważać, by produkt jakim jest Turniej Czterech Skoczni nie stracił swojego prestiżu. Nie chcielibyśmy też, by dziewczyny poczuły się jak piąte koło u wozu, nie chcemy jako organizatorzy, by poczuły się zawiedzione - mówi główny organizator Turnieju. Wielkim orędownikiem zawodów TCS pań nie jest również Sandro Pertile, zdaniem którego poziom kobiecych skoków musi jeszcze się podnieść. Z tym argumentem nie zgadza się Althaus: - Och! Myślę, że w ostatnich latach mocno zbliżyłyśmy się do siebie pod względem prezentowanego poziomu. Nie jest już tak, że dominuje jedna zawodniczka, wiele dziewczyn ma teraz potencjał, żeby wskoczyć na podium. A jeśli będziemy miały większą liczbę konkursów - szczególnie tak prestiżowych jak Turniej Czterech Skoczni, będzie wzrastał poziom rywalizacji, a także zainteresowania tą dyscypliną wśród młodych dziewczyn. Pod względem stylu skoków nie widać już większej różnicy między nami a mężczyznami, jesteśmy coraz bliżej.

Po stronie pań opowiedział się ostatnio Sven Hannawald, twierdząc, że powołanie żeńskiej odsłony Turnieju jest "absolutną koniecznością".