Doležal dla czeskich mediów: Mamy w Polsce świetną bazę do uprawiania skoków
Doskonałe wyniki, jakie uzyskują polscy skoczkowie pod wodzą Michala Doležala nie mogły przejść bez echa za naszą południową granicą. W końcu to Czech prowadzi jedną z najlepszych obecnie, jeśli nie najlepszą, drużynę na świecie w swojej dyscyplinie i to w czasie, gdy tamtejsze skoki przeżywają być może największy kryzys w całej swojej historii. Rozmowę z Doležalem przeprowadził portal Lidovky.cz, a szkoleniowiec naszych orłów podzielił się w niej kilkoma ciekawymi spostrzeżeniami.
O Kamilu Stochu:
Jest po prostu kompletnym skoczkiem, chyba najlepszym na świecie. Ma doskonałe wyczucie zarówno na najeździe, jak i w locie. Myślę, że jego atutem jest też to, że obecna sytuacja w skokach daje pewną przewagę niższym skoczkom, mierzącym ok. 170 centymetrów, czyli właśnie takim jak Kamil (173 cm) czy Stefan Kraft, bo siłą rzeczy mają oni też niższą wagę (ok.55 kg).
O przyszłości polskich skoków:
Patrzenie w przyszłość było powodem, dla którego dokonaliśmy zmiany w podziale kadr i stworzyliśmy jedną dużą drużynę. Wszyscy ciężko pracują, panuje świetna atmosfera. Widzimy, że dało to swoje owoce w czasie krótszym niż rok. Tej zimy mieliśmy już siedmiu zawodników w pierwszej dziesiątce, nie mieliśmy nikogo na podium tylko w czterech z czternastu konkursów Pucharu Świata. Wśród młodszych dobrze sobie radzą Andrzej Stękała i Paweł Wąsek, latem zaczął się pokazywać Tomasz Pilch, choć teraz nie jest w najwyższej formie. Jest więc na czym budować przyszłość. Dodatkowo mamy w Polsce świetną bazę do uprawiania skoków narciarskich. Możliwości są ogromne. Wiem jednak bardzo dobrze, że nie wolno nam zasnąć. Widzimy, że we wszystkich kategoriach młodzieżowych rządzą Austriacy, na których nie ma mocnych.
O zainteresowaniu czeskich działaczy:
Latem dwukrotnie rozmawiałem z Jakubem Jandą, który jest prezesem czeskich skoków narciarskich i Janem Baierem, wiceprezesem. W zeszłym roku otrzymałem od nich propozycję. Myślę, że mam u nich cały czas otwarte drzwi, ale obecnie pracuję w Polsce i teraz tylko to się dla mnie liczy. Może kiedyś w przyszłości wrócę, ale nie mogę powiedzieć, czy i kiedy to nastąpi. Mam w tej chwili kontrakt ważny do igrzysk olimpijskich w 2022 i tego się trzymam. Staram się w pełni koncentrować na naszej pracy i nie myślę w tej chwili o innych rozwiązaniach na przyszłość. Czeskie skoki potrzebują teraz stworzenia na nowo całego systemu, bez tego nie da się odnosić sukcesów.
O budżecie przeznaczonym na skoki:
Oczywiście budżet nie jest studnią bez dna, jednak faktem jest, że polski związek narciarski to przede wszystkim skoki. Biegacze, dwuboiści czy narciarze zjazdowi nie wyróżniają się tak bardzo jak skoczkowie, więc Polacy wiedzą, że muszą dużo inwestować w skoki, bo to się ciągle opłaca i zwraca.
O oczekiwaniach polskich kibiców:
Fani w Polsce mają ogromne oczekiwania. W każdej dużej imprezie musimy zdobyć medal. Na mistrzostwach świata na pewno będą chcieli złota, my oczywiście też tego chcemy. Ale myślenie z wyprzedzeniem jest trochę niebezpieczne, zwłaszcza w tym sezonie, lepiej spokojnie myśleć od konkursu do konkursu. Jeśli jednak nadal będziemy tak skoncentrowani na swojej pracy jak teraz, powinniśmy odnieść sukces.
O małyszomanii:
Porównanie czasów Małysza i Stocha to bardzo trudna kwestia. Myślę, że nadal jesteśmy w trakcie małyszomanii. Adam był najważniejszą osobą, która to wszystko zaczęła, bez niego może nie doszłoby do tego boomu, który mamy teraz. Kamil już przewyższył Adama wynikami, ale to Adam był tą kluczową postacią.