Alexander Yigermal Roeshol Johnson - z Etiopii na norweskie skocznie
Skoki narciarskie nie są szczególnie ekspansywnym sportem, czemu w żaden sposób nie należy się dziwić. Uprawianie tej dyscypliny zdeterminowane jest kwestią ukształtowania terenu i klimatem w danej szerokości geograficznej. Z powyższych powodów skakanie na dwóch deskach ze śnieżnych aren nigdy nie zawojuje kontynentu afrykańskiego, niemniej nawet na Czarnym Lądzie doszukać się możemy skokowych akcentów. Podczas wczorajszych mistrzostw Norwegii na starcie stanął zawodnik o etiopskich korzeniach.
Skocznia w Algierii, skoczek z Ugandy i Kanadyjczyk z RPA
Jak podaje portal Skisprungschanzen.com na początku XX wieku w Algierze, stolicy Algierii, norwescy emigranci postawili dwie małe skocznie narciarskie - K-15 i K-25 z rekordami długości 18 i 28 metrów. Były to najprawdopodobniej jedyne tego typu obiekty, jakie stanęły w Afryce. Nie wiemy niestety, czy któryś z miejscowych podjął jakąś próbę wykonaniu skoku, dostępne źródła mówią tylko o skoczkach z kraju Wikingów.
W latach 90. na skoczniach pojawiał się Dunstan Odeke z Ugandy, w czym mocno pomagał mu były trener reprezentacji Polski, Pawel Mikeska. - Dunstan mieszkał w Belgii, a potem w Norwegii, gdzie poznał Thomasa Proboscha, który to spotykał się z jego siostrą. - opowiadał nam przed rokiem czeski szkoleniowiec. - Rodzice Thomasa mieli domek w Grainau nieopodal Garmisch-Partenkirchen. Cała trójka spędzała więc tam wakacje i długie weekendy. Któregoś dnia zaciekawiony Dunstan zjawił się pod skocznią i powiedział mi, że chciałby skakać. Daliśmy mu sprzęt, no i zaczął trenować. Pod względem atletycznym był świetnie przygotowany do uprawiania sportu. Skakał też nie najgorzej, ale największy problem miał z utrzymaniem się na nartach w miejscu, gdzie kończył się igelit, a zaczynała trawa, tam mu się te narty rozjeżdżały - wspominał z uśmiechem Mikeska. Odeke przygodę ze skokami kontynuował od pewnego momentu w Norwegii, tam, jak opowiadał w niedawnej rozmowie z Mateuszem Leleniem z TVP Sport, w jednej ze swoich prób uzyskał odległość 87 metrów, która to stanowi nieoficjalny rekord Afryki.
W Germiston,w Republice Południowej Afryki, urodził się Joshua Maurer, były reprezentant Kanady, uczestnik mistrzostw świata w Lahti w 2017 roku, który wielkiej kariery w skokach nie zrobił.
"Fascynująco trudny sport"
Etiopia w świecie sportu słynie przede wszystkim z wybitnych lekkoatletów, którzy dla zielono-żółto-czerwonych barw zdobyli dotąd 53 olimpijskie medale. Podczas zimowej odsłony najważniejszej sportowej imprezy czterolecia dawną Abisynię reprezentował dotąd jeden sportowiec - był nim biegacz narciarski mieszkający na stałe w Stanach Zjednoczonych - Robel Zemichael Teklemariam. Zarówno w Turynie w 2006 roku jak i w Vancouver cztery lata później kończył swoje starty jako jeden z ostatnich.
Być może w przyszłości jego wyniki przebije inny narciarz o etiopskich korzeniach Alexander Yigermal Roeshol Johnson, skoczek narciarski pochodzący z miejscowości Øksnes, 42. zawodnik rozegranych wczoraj w Trondheim mistrzostw Norwegii. Po zakończeniu zmagań zapytaliśmy go o drogę, jaką przebył z upalnej strefy podrównikowej na norweskie skocznie narciarskie. - Urodziłem się w 1998 roku w Etiopii, zostałem zaadoptowany przez norweską rodzinę. Skoki oglądałem w telewizji, bardzo spodobało mi się to, co robią ci zawodnicy. Mój dziadek mieszkał blisko lasu, na pagórkowatym terenie i to on zaczął mi budować pierwsze skocznie. Z nartami byli też związani moi przyjaciele, to wszystko sprawiło, że zabrałem się za to na poważnie. Uwielbiam to uczucie, jakie daje latanie, zwłaszcza kiedy dobrze mi idzie. Uwielbiam, kiedy dalekie skoki dają mi kopa do tego, by jeszcze bardziej się starać. To fascynujące jak trudny i nieprzewidywalny jest ten sport. Pół sekundy za późno lub za wcześnie się wybijesz i nie ma mowy o dobrym skoku - tłumaczy nam Johnson. Miał już okazję zasmakować naprawdę dalekiego latania. Kilkakrotnie podczas treningów przekraczał odległość 140 metrów, a za swój oficjalny rekord uważa 136 metrów, jakie osiągnął na skoczni w Renie.
Alexander, podobnie jak większość skoczków, zaczynał od kombinacji norweskiej, w której odniósł swój największy, jak do tej pory, sukces. - Moje największe osiągnięcie to 3. miejsce wywalczone podczas igrzysk nordyckich w sprincie drużynowym w kombinacji norweskiej. Startowałem wtedy z Matsem Sagbakkenem i spisaliśmy się bardzo dobrze. Ostatniej jesieni straciłem motywację do wielogodzinnych treningów biegów narciarskich i teraz koncentruję się wyłącznie na skokach. Moim celem na razie jest awans do najwyższej klasy zawodniczej startującej w zawodach Pucharu Norwegii. Aktualnie jestem w drugiej klasie.
Skoki to niejedyna jego sportowa fascynacja. Uważnie śledzi wyścigi formuły 1, pasjonuje go siatkówka i piłka nożna. Tę ostatnią dyscyplinę uprawiał amatorsko jako napastnik mającej swoją siedzibę na przedmieściach Lillehammer drużyny Vingrom, grającej w siódmej norweskiej klasie rozgrywkowej. Na co dzień studiuje wychowanie fizyczne, niedługo uzyska tytuł licencjata. Nigdy nie słyszał o Dunstanie Odeke, które niejako przetarł mu w Norwegii szlaki, jako pierwszy skoczek o afrykańskim pochodzeniu.