Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Zimowy progres Wąska i Zniszczoła. "Trzeba gonić najlepszych"

Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł zakończą sezon 2020/21 z najlepszym w ich przypadku dorobkiem punktowym w danej edycji Pucharu Świata. Wisienką na torcie zimy w wykonaniu duetu ze Śląska Cieszyńskiego jest 6. miejsce w Niżnym Tagile, które Zniszczoł i Wąsek wywalczyli dzień po dniu przy okazji grudniowych zmagań w Rosji.


- Jestem bardzo zadowolony z tego sezonu, patrząc na wyniki. Cieszę się, że tej zimy udało się zrobić progres, ale to jeszcze nie jest jej koniec. Przed nami dwa konkursy w Rosji. Nie czas na podsumowania, trzeba wypaść tam jak najlepiej - mówi Paweł Wąsek, który rywalizację w ramach sezonu 2020/21 zakończy w Czajkowskim.

Tegoroczna zima okazała się przełamaniem dla Andrzeja Stękały, kadrowego kompana 21-latka z Ustronia. - Lubię jeździć na zawody czy zgrupowania z Andrzejem, ale cieszę się, że jest tak wysoko. Szkoda, że mnie tam nie ma. Mam nadzieję, iż możliwie szybko do niego dołączę. Lepiej, żeby był tam i osiągał fantastyczne wyniki niż siedział na Pucharze Kontynentalnym - przyznaje Wąsek, który zgromadził 62 "oczka" do klasyfikacji generalnej 42. edycji Pucharu Świata.

Omawiany sezon był drugim dla Wąska w roli seniora. - Można mówić, że ma się sporo czasu, ale jak potoczy się kariera? Nie można czekać. Trzeba gonić tych najlepszych i starać się im dorównać - kontynuuje zmotywowany członek WSS Wisła.

Jaką wagę dla 21-latka ma 6. lokata wywalczona na początku sezonu w Niżnym Tagile? - Nie oszukujmy się. Panujące tam warunki nie były do końca sprawiedliwe. Nie jest tak, że wtedy skakałem na miarę czołowej "10", a potem coś zgasło. Takie skoki zdarzają się na zawodach czy treningach, ale nadal trzeba pracować nad każdym elementem. Nic u mnie nie jest perfekcyjne - odpowiada świadom swoich umiejętności Wąsek.

Swoją pucharową życiówkę tej zimy poprawił też Aleksander Zniszczoł. - Miałem większe ambicje, bo znam swoje możliwości. Stać mnie na dobre skoki, które dają fajne wyniki, co niejednokrotnie sobie udowadniałem. Było 6. miejsce w Pucharze Świata, gdzie w seriach treningowych wskakiwałem do najlepszej "10". To pokazuje, że potrafię - podkreśla wiślanin, na którego koncie znalazło się 81 punktów zdobytych w zawodach najwyższej rangi. To o sześć więcej niż w sezonie 2014/15, najlepszy jak dotąd w jego wykonaniu.

- Jak podsumować ten sezon? Był lepsze niż poprzedni, ale bardzo nierówny. Chciałbym znaleźć powód takich wahań. Mam pewien trop, ale potrzebuję na to więcej czasu. Moje błędy na progu były naprawdę minimalne, a robiły ogromną różnicę. To było dla mnie zaskakujące. Mowa o centymetrze w pozycji najazdowej, który generował różnice pokroju 10 metrów, a na to nie można sobie pozwolić w Pucharze Świata - nie ukrywa klubowy kolega Wąska.

- Jestem świadomy, że dużo się ode mnie oczekuje. To była intensywna zima, pomimo pandemii. Wyjeżdżało się wcześniej, robiło się testy, a czasu w domu było mniej. Od początku startowałem niemal bez przerwy. Jak nie Puchar Świata to szybko wyjazd na Puchar Kontynentalny, gdzie często czekały nas maratony - wspomina 27-latek.

- Czy jestem zmęczony? Chciałbym pojechać gdzieś z żoną oraz córką i zmienić trochę otoczenie, przynajmniej na trzy dni... Człowiek, stale przebywający w tym samym środowisku, męczy się. Potrzebuję złapać świeżość przed ciężkim okresem, który nadchodzi. Nadal można i trzeba pracować nad sferą mentalną. Głowa jest bardzo ważna w skokach. Teraz potrzebuję pauzy, by odświeżyć mental i wejść z pompą w kolejny sezon, pod kątem którego mam swoje przemyślenia - kończy.

Korespondencja z Zakopanego, Piotr Bąk