Bycie skoczkiem w trakcie pandemii? Jan Habdas: "Zainteresowanie skokami nie gaśnie"
Sytuacja związana z epidemią koronawirusa niestety się nie polepsza – dziś padł kolejny rekord liczby dziennych zakażeń w tym roku. O tym, jak pandemiczna rzeczywistość wpłynęła na życie skoczków narciarskich opowiedzieli w Zakopanem Jan Habdas, Jarosław Krzak i Mateusz Gruszka.
17-letni Habdas miał tej zimy zadebiutować na mistrzostwach świata juniorów. Niestety, ze względu na przypadek zakażenia koronawirusem w polskiej kadrze, nie było mu dane rywalizować z młodymi talentami z innych krajów. Nie krył rozgoryczenia, choć jest świadomy tego, iż za rok po raz kolejny może otrzymać szansę występu w tego typu imprezie.
- Szkoda, szczególnie, że wyszły nam wszystkim później negatywne testy. Wiadomo, że zostaliśmy wykluczeni z tej imprezy ze względów bezpieczeństwa. Chciałem porównać swój poziom w stosunku do tego, co prezentują inni juniorzy. Zabrakło mi tego. Cóż, przygotujemy się do mistrzostw za rok. Odbędą się one w Zakopanem. Mam nadzieję, że poskaczemy tu na miejscu nieco więcej – z nadzieją przyznał skoczek pochodzący z Zarzecza nieopodal Żywca.
Podczas zawodów Pucharu Kontynentalnego w polskiej stolicy Tatr po raz kolejny na trybunach nie mogli pojawić się fani, którzy w przeszłości przybywali tłumnie nawet na konkursy niższej rangi.
- Teraz na skoczniach nie ma kibiców, choć mimo wszystko można zauważyć ludzi, którzy przechadzając się deptakiem w okolicach skoczni obserwują zawody. Są tego ciekawi. Wiadomo, że nie są zgromadzeni tłumnie. Siedząc na belce, nie słychać żadnego dopingu, ale zainteresowanie skokami nie gaśnie – stwierdził Habdas.
Jarosław Krzak był jednym z pechowców, którego pandemia dotknęła bezpośrednio. Członek kadry narodowej przebył chorobę, co odbiło się w pewien sposób na jego dyspozycji.
- Nie jestem teraz w zbyt dobrej formie. Przerwa spowodowana zakażeniem koronawirusem też mi nieco przeszkodziła. Pozostaje teraz trenować i liczyć na to, że będzie lepiej. Wiem, że lepiej być może, bo już nieraz pokazałem, że umiem skakać. Muszę z powrotem wskoczyć na dobre tory.
Jak przyznał Krzak, w okresie przygotowawczym wdrożył nieco zmian w technice. Te jednak nie zaprocentowały obecnej zimy.
- Podczas letnich przygotowań sporo zmieniliśmy w dojeździe. Przechodząc z warunków letnich na zimowe nie przeniosłem tego w odpowiedni sposób. Cały czas mam problem, by „odzyskać” dojazd z lata. Przerwy w sezonie nie pomogły mi w tym. To nie jest dobre, gdy jest się w niezłej formie, a później spotyka cię przymusowa pauza. Frustruje mnie to, ale wrócę do dobrej dyspozycji – zapewnił 20-latek.
Obecna sytuacja dała się niektórym we znaki do tego stopnia, że trudno było im poczynić znaczny progres. Daleki od spełnienia swoich ambicji był Mateusz Gruszka, należący do kadry juniorów.
- W lecie dość dużo trenowaliśmy, a brakowało zawodów. Zima była pod tym kątem lepsza. To był dla mnie ciężki sezon. Oczekiwałem po sobie więcej. Myślę, że przed następnym będę jeszcze bardziej zmotywowany do pracy – stwierdził 19-latek. Jego, podobnie, jak i Jana Habdasa, z powodu konieczności odbycia kwarantanny ominęła rywalizacja na mistrzostwach świata juniorów.
Korespondencja z Zakopanego, Piotr Bąk