Strona główna • Polskie Skoki Narciarskie

Żyła i Wolny z nutką niedosytu - wypowiedzi po piątkowym konkursie w Planicy

Gdyby w dzisiejszym konkursie w Planicy punktowano wyłącznie odległości osiągane przez skoczków, mielibyśmy dwóch naszych reprezentantów na podium. Niestety, Piotr Żyła z najlepszą odległością dnia zajął dziś 7. pozycję, a Jakub Wolny z trzecim najdalszym skokiem uplasował się na 10. lokacie. Pomimo tego faktu, nasi najlepsi lotnicy byli dziś całkiem zadowoleni z występu na Letalnicy.

Piotr Żyła (7. miejsce, 239 metrów):

- Trzeba się było trochę obudzić. Dwa tygodnie wolnego, pasowało dojść do siebie. To był naprawdę fajny skok. Dobrze mnie rotowało, choć w samej końcówce nie złapałem noszenia. Mogło mnie nieco „podtrzymać”, by wylądować ładnie za 240. metrem. Wyleciałem wysoko i myślałem, że nie spadnę, a spadłem.

- Dopiero siódme miejsce? Nie da się tego wytłumaczyć. Nie mówię, że było źle, bo nad bulą czułem, że mnie unosi. Tak to jest, gdy wiatr miesza. Ja tam jestem zadowolony. Przed skokiem Ryoyu powiedziałem do Kuby Wolnego: „Ja mam najdłuższy skok, jeśli Ryoyu mnie nie przeskoczy, będę schodził ze skoczni dumny!”. Po to tu przyjechaliśmy, by polatać. To był mój najdłuższy skok w tym roku.

- Wszystko zadziałało dobrze. Miałem dziś energię i na trzy skoki. Fajnie podszedłem do tych zawodów, cały czas miałem coś do roboty. Buty? Można powiedzieć, że już się z nimi oswoiłem. Nabrałem do nich pewności. Cieszę się, że już wczoraj zmieniłem je na nowe. Jeszcze dwa dni skakania,  a w tych poprzednich skakałem od Willingen, były już zużyte. Tak to jest.

Jakub Wolny (10. miejsce, 237 metrów):

- Oddałem dziś jeden skok, ale za to fajny. Szkoda, bo w zasięgu ręki było 240 metrów, ale niepotrzebnie trochę rozluźniłem się w końcówce. Spadłem na ziemię, przez co trudno było mi wylądować telemarkiem. W kolejnych dniach trzeba być napiętym do końca.

- To był szalony konkurs, chociażby z tego względu, że trwał tak długo. Dla nas to też nie było łatwe. Dawid skoczył 230 metrów, a zajął miejsce w środku drugiej dziesiątki. Ja po swoim skoku myślałem, że uplasuję się dużo wyżej, lecz później działy się dziwne rzeczy. Niektórzy mieli przykładowo dodane 16 punktów za wiatr. Gdyby naprawdę tak mocno wiało z tyłu, to nie ma opcji, by osiągać tak dobre odległości. Wiało z boku i było to liczone nie tak, jak powinno. Trudno to było zrozumieć, ale to pewnie nie pierwszy i nie ostatni raz. Takie są skoki.

- Powrót do drużyny da na pewno zastrzyk pewności siebie, ale plan na jutro mam taki sam, jak do tej pory. Wiem, że stać mnie na dobre skoki. Chcę dawać z siebie sto procent i czerpać z tego jak najwięcej radości.

Korespondencja z Planicy, Dominik Formela