Marzenia Forfanga o skoczniach w Tromsø, powrót Johanssona do treningów
Przygotowania do sezonu olimpijskiego idą pełną parą. Latem do treningów powrócił Robert Johansson, który po zakończeniu sezonu 2020/21 przeszedł operację pleców. Zarówno on, jak i Johann Andre Forfang, byli niedawno bohaterami rozmów, które ukazały się na profilach Hopplandslaget w mediach społecznościowych.
Miniony sezon Pucharu Świata był przeciętny w wykonaniu Johanna Andre Forfanga. W łącznej punktacji zimowego cyklu podopieczny Alexandra Stoeckla był dopiero 19., a jego forma była nierówna. Od kilku lat reprezentant Norwegii, który za kilka miesięcy na igrzyskach w Pekinie może stanąć przed szansą obrony tytułu wicemistrza olimpijskiego na skoczni normalnej z Pjongczangu, zabiega o to, aby w jego rodzinnym mieście - Tromsø - powstały nowoczesne obiekty. W 2018 roku Forfang rozmawiał nawet z ówczesnym dyrektorem Pucharu Świata, Walterem Hoferem, na temat skoczni w tym mieście. Austriak miał wtedy zapowiedzieć także swoją osobistą wizytę w Tromsø po zakończeniu sezonu 2017/18.
Zobacz też: Raw Air zawita do Tromsø?
Plany budowy skoczni w tym miejscu nadal są istotne dla Forfanga. W rozmowie dla Hopplandslaget zaznaczył on m.in., że dorastał z myślą o igrzyskach olimpijskich jako najważniejszej imprezie sportowej, jaką można wygrać. W 2018 roku, kiedy - jak sam uważa - znajdował się w życiowej formie, pomyślał o marzeniu z dzieciństwa, czyli igrzyskach organizowanych w swoim rodzinnym mieście.
- Mam marzenie, które może być nawet większe od olimpijskiego snu, jaki miałem, będąc dzieckiem. Przez całe dzieciństwo budowałem małe skocznie w tej okolicy. Zbudowałem 100, może 1000 takich obiektów na terenie, gdzie planowane są nowe skocznie. Spełnieniem marzeń byłoby to, aby wrócić do domu i zabrać ze sobą sport, być może nawet zakończyć tam swoją karierę. Obiekt taki jak „arktyczna arena” byłby ważny dla skoków narciarskich - stwierdził Norweg.
Przedstawiciel Tromsø Skiklubb zwrócił również uwagę na to, że bez profesjonalnych skoczni w tym miejscu młodzi zawodnicy nie mają przyszłości i często z tego powodu są zmuszeni rozstać się ze skokami narciarskimi w nastoletnim wieku. - Przez całe życie wiedziałem, że chcąc zostać skoczkiem, jak mój brat, musiałem jako 15-latek wyjechać na południe, by spełnić swoje marzenie. Nie jest idealnym rozwiązaniem, aby rodzina wysyłała swojego 15-letniego syna albo córkę, żeby mieszkali samotnie w innym mieście, znacznie oddalonym, tylko dlatego, że chcą zostać skoczkiem narciarskim. Szczególnie nie jest to dobre, kiedy żyjemy na północy Norwegii, gdzie warunki klimatyczne są idealne do trenowania skoków narciarskich. Uważam, że to, iż musisz przenieść się na południe kraju, by uprawiać sporty zimowe, jest dziwne i smutne - nie ukrywa.
https://www.facebook.com/hopplandslaget/videos/148376140718587/
Inny z reprezentantów Norwegii, Robert Johansson, wznowił niedawno treningi po operacji pleców, przeprowadzonej po zakończeniu minionego sezonu Pucharu Świata. 31-latek poprzedniej zimy zajął 5. miejsce w klasyfikacji generalnej. Zabieg, jakiemu wiosną tego roku poddał się Skandynaw, polegał na usunięciu wybrzuszeń z dysku międzykręgowego.
Zobacz też: Johansson przeszedł operację, Tande trenuje w siłowni
W rozmowie opublikowanej na społecznościowym profilu Hopplandslaget wicemistrz świata na dużym obiekcie z Oberstdorfu opowiedział o swoich wrażeniach po powrocie do treningów i radości z ponownego pojawienia się na skoczni. - Przerwa była trochę dłuższa od tej, do której jestem przyzwyczajony, jednak trening był dobry. Minęło już trochę czasu, odkąd czułem nacisk, jakie skoki wywierają na moje nogi. Dlatego pod koniec zgrupowania byłem już mocno zmęczony. Dobrze było znów poczuć taki poziom zmęczenia - twierdzi Johansson.
Były rekordzista świata w długości lotu stwierdził również, iż ma pomysł na ulepszenie swojej techniki i nie może doczekać się kolejnych skoków: - Oddałem kilka długich skoków i poczułem, jak moje plecy odpowiadały na te obciążenia. Nie czułem żadnego bólu, zatem dobrze jest to wiedzieć - uzupełnia.