40 lat i podium Simona Ammanna w Grand Prix. "Noriaki dał nam przykład"
2906 - tyle dni musiał czekać Simon Ammann na swoje kolejne podium w zawodach Letniego Grand Prix. Czterokrotny mistrz olimpijski zajął w Courchevel trzecie miejsce, zaś w rozmowie z redakcją Skijumping.pl podzielił się między innymi wieściami z przygotowań do zimy.
Jak przyznaje 40-letni Szwajcar, podium w zawodach w Courchevel było dla niego niespodzianką: - Kto śledził moje skoki w ten weekend, czy podczas dotychczasowych przygotowań, to nie spodziewał się tego po mnie. Ktokolwiek na mnie dziś postawił - cieszy się z dużej wygranej...
- Tegoroczne lato jest dla mnie ciężkie. Wraz z rodziną zmieniamy dom, który staram się odnowić. Do tego miałem dość trudne egzaminy na uczelni. Treningi szły tak sobie, szczególnie w tym tygodniu. A dziś? Nie do wiary... W jakiś sposób odnalazłem właściwą drogę - przyznaje mistrz świata z Sapporo.
W sobotę rano Ammann zasmucił swoich kibiców wpisem na portalach społecznościowych, iż to najprawdopodobniej jego ostatni letni sezon w karierze: - Napisałem, że najprawdopodobniej! - śmieje się triumfator LGP 2009, po czym dodaje: - Czasami czuję się dość staro, ale nadal coś we mnie jest. Zaskoczyłem sam siebie. Noriaki Kasai dał nam przykład, że każdy może uprawiać skoki na wysokim poziomie przez długi czas. To dobra wiadomość.
Po trzynastu latach przerwy, na podium zawodów Letniego Grand Prix stanęło dwóch Szwajcarów. W 2008 roku w Hakubie Ammanowi towarzyszył Andreas Kuettel, a teraz po raz pierwszy na "pudle" znalazł się Gregor Deschwanden, który zajął drugą lokatę: - To niesamowita chwila dla Gregora. Podium to dla niego wielka sprawa, choćby dla jego pewności siebie. Tego lata ciężko na to pracował. Znacząco się poprawił. Miło, że nareszcie to zrobił. Pewnego dnia trzeba się przełamać, to wiele znaczy dla zawodnika. Bardzo się cieszę z sukcesu Gregora.
Czterokrotny mistrz olimpijski przyznaje, iż w kwestii lądowania wciąż musi popracować na lądowaniem: - Mam dużo rezerw. Tego lata testowałem dużo sprzętu przy niewielkiej liczbie skoków. Problem tkwi w tym, że przy tym układzie sprzętu mam dość dużą prędkość w locie, a także podchodząc do lądowania. Do tego lądowałem przez cały tydzień w okolicach 110. metra, więc nie przećwiczyłem wystarczająco wykańczania długich skoków... W finałowej rundzie byłem tak wysoko. Naprawdę byłem zaskoczony.
Powoli zbliżają się siódme zimowe igrzyska w karierze Simona Ammanna. Czy czterokrotny złoty medalista z Salt Lake City i Vancouver szykuje coś specjalnego na Pekin? - Niekoniecznie. W końcu dokonałem bardzo dobrej analizy, dzięki której mogłem nadrobić kilku istotnych braków w technice. W jaki sposób powinienem oddać perfekcyjny skok. Do tej pory nie wiedziałem ile to jest warte. Zajęło mi to raptem dzień. Będę kontynuował pracę nad tym. Mam po prostu nadzieję, że przyniesie to kolejne dobre wyniki w zawodach.
Korespondencja z Courchevel, Tadeusz Mieczyński i Dominik Formela.