Powrotna wędrówka Macieja Kota w kierunku światowej czołówki. "Jestem w dobrej pozycji negocjacyjnej"
W czerwcu wygrana w zawodach LOTOS Cup w Szczyrku, w lipcu pewne punkty podczas Letniego Grand Prix w Wiśle, a w sierpniu czołowa "10" zawodów najwyższej rangi w Courchevel i podium drugoligowych zmagań w Czechach. Indywidualny tok przygotowań Macieja Kota do olimpijskiej zimy jak dotąd przynosi oczekiwane efekty. Drużynowy mistrz świata 2017 roku po krótkiej przerwie wraca do intensywnych zajęć, licząc na kolejne starty pośród światowej elity w drugiej połowie września.
- Każdy krok do przodu to coś dobrego. W mojej sytuacji trzeba umieć się z tego cieszyć. Nie do końca wychodziło to w poprzednich latach. Zawsze chciałem więcej i więcej. Jeśli było więcej, nie potrafiłem się z tego cieszyć, bo już myślałem o tym, co można zrobić lepiej. Teraz trzeba się na moment zatrzymać i cieszyć tym, co jest, wyciągnąć wnioski i mieć motywację do dalszych treningów. A tej mi nie brakuje - zapewnia drużynowy medalista olimpijski z Pjongczangu.
Kot w piątek i sobotę reprezentował nasz kraj podczas Letniego Pucharu Kontynentalnego we Frenštácie pod Radhoštěm. W pierwszym konkursie finiszował piąty, a po drugich zawodach stanął na najniższym stopniu podium. - Fajny dzień z zagrywką taktyczną dotyczącą odpuszczenia serii próbnej. Schody na szczyt skoczni dają w kość, szczególnie przy tak wysokiej temperaturze. Ta zagrywka pomogła, ponieważ skok w pierwszej serii konkursowej był bardzo dobry, najlepszy podczas tego weekendu. W drugiej serii zabrakło, stąd trzecie miejsce. O to jestem zły, gdyż można było wygrać te zawody. Na półmetku byłem blisko lidera, z niezłą przewagą nad najgroźniejszymi rywalami. Ale cóż, pojawiły się błędy i człowiek wciąż się uczy. - dodaje 30-latek, który w sobotę przegrał z Miką Schwannem z Austrii oraz Cestmirem Koziskiem z Czech.
Tydzień wcześniej dwukrotny zwycięzca zawodów z cyklu Pucharu Świata wywalczył 8. miejsce przy okazji Letniego Grand Prix w Courchevel. - Teraz ważny będzie odpoczynek, bo wyjechałem z domu w czwartek przed Letnim Grand Prix w Courchevel, gdy trenowaliśmy Wiśle. Jedynym dniem wolnym była niedziela, którą poświęciliśmy na powrót z Francji. Wróciłem do domu po północy, a od poniedziałku cały czas trenowałem. Skakałem dużo w Szczyrku, skąd wyruszyłem do Czech. Jestem naprawdę zmęczony, to nie były starty na świeżości. W nowym tygodniu będzie mniej skoczni, aby trochę od tego odpocząć. Czeka mnie więcej siłowni, by motoryka była gotowa na zimę - kontynuuje w rozmowie ze Skijumping.pl.
Na początku września cykl Letniego Grand Prix ma zawitać do Kazachstanu i Rosji. Następnie w planie są Rumunia, Austria i Niemcy. - Dalsze plany startowe? To pytanie do trenera. Niektóre z dalszych podróży odpadną, a sprawa składu na konkursy w drugiej części września nadal jest otwarta. Myślę, że jestem w dobrej pozycji negocjacyjnej, by zgłosić swoją kandydaturę na te zawody - uważa Kot.
Z Maciejem Kotem - we Frenštácie pod Radhoštěm - rozmawiał Dominik Formela