17 ekip wstępnie zgłoszonych do udziału w LGP w Szczuczyńsku
Kolejnym przystankiem tegorocznej edycji Letniego Grand Prix będzie Szczuczyńsk w Kazachstanie, gdzie o punkty zawodów najwyższego letniego szczebla zawodnicy powalczą 4 i 5 września. Wczoraj organizatorzy opublikowali wstępną listę reprezentacji zgłoszonych do udziału w premierowych zmaganiach tej rangi w regionie Burabaj.
Jak informował niedawno na portalu Twitter redaktor naczelny Skijumping.pl Tadeusz Mieczyński, wrześniowe zawody w Szczuczyńsku i Czajkowskim dla większości ekip mogą być sporym wyzwaniem logistycznym. Czarter z Monachium oferowany przez Rosjan jest bardzo kosztowny, a loty rejsowe skomplikowane i długie. Niemniej na wstępnej liście zgłoszonych reprezentacji pojawiło się 17 zespołów, co nie oznacza oczywiście, że taka ich liczba faktycznie stanie na starcie.
A zatem swój wstępny akces do występu na kazachskiej ziemi zgłosiły: Austria, Bułgaria, Włochy, Kanada, Korea Południowa, Norwegia, Rosja, Rumunia, Słowenia, USA, Turcja, Ukraina, Czechy, Szwajcaria, Estonia, Japonia i oczywiście Kazachstan. Tamtejsza federacja poinformowała, że udział w konkursach weźmie trójka kazachskich skoczków uprawnionych do występu w zawodach tej rangi, czyli Siergiej Tkaczenko, Danił Wasiljew i Sabirżan Muminow. Ten ostatni dopiero niedawno rozpoczął przygotowania do sezonu, ponieważ na skutek problemów zdrowotnych był zmuszony spędzić dłuższy czas w szpitalu.
Wśród zgłoszonych reprezentacji nie ma na razie Polski. - Planujemy to wszystko. Bardzo trudno wygląda kwestia załatwienia wiz - zdradził nam Grzegorz Sobczyk, asystent Michala Doležala, po sobotnich zawodach z cyklu Letniego Pucharu Kontynentalnego w Czechach. - Każdy musi wybrać się osobiście do Warszawy, by ją otrzymać i odebrać. Loty to również coś niesamowitego, by to zorganizować. Myślimy o tym, natomiast kolejną sprawą jest koronawirus. W tych krajach jest bardzo dużo zachorowań na wariant delta, co również bierzemy pod uwagę. Rozważamy wszystkie opcje, być może nawet nikt nie pojedzie.
Program zawodów przewiduje treningi i kwalifikacje w piątek, 3 września. W sobotę skoczkowie zmierzą się na dużym obiekcie, a w niedzielę na skoczni normalnej. Impreza odbędzie się bez udziału widzów. Polscy kibice będą mogli obejrzeć rywalizację skoczków za pośrednictwem TVP Sport i Eurosport 1.
Skocznie w Szczuczyńsku zostały oddane do użytku w 2018 roku. Ich powstanie było przedmiotem sporu pomiędzy tamtejszą federacją narciarską a inicjatorami projektu. Suchej nitki na pomysłodawcach nie zostawiał wówczas Andriej Wierwiejkin, szef kazachskich skoków. - Postawiono dwie skocznie przeznaczone dla seniorów i żadnych mniejszych obiektów treningowych. Do tego powstały one w takim miejscu, że są "wydmuchiwane" ze wszystkich stron. Wieje tam tak mocno, że nie da się na nich rywalizować. Skocznie zostały zbudowane bez pytania o zdanie federacji. Gdy przedstawiliśmy naszą negatywną opinię na temat sensu ich powstania, zaproszono specjalistów ze Słowenii, którzy zajęli się kontynuacją projektu.
W lipcu 2019 roku na obiektach rozegrano zawody FIS Cup oraz Pucharu Kontynentalnego panów i pań. Kolejnym krokiem dla włodarzy tamtejszych skoczni miała być organizacja LGP w 2020 roku, jednak ze względu na pandemię koronawirusa impreza nie doszła do skutku. Duży z obiektów daje zawodnikom spore możliwości jeśli chodzi o osiąganie dalekich odległości. Podczas otwarcia skoczni Słoweniec Jurij Tepes oddał skok, który szacowany jest na około 154-156 metrów. Podparł go jednak przy lądowaniu. Siergiej Tkaczenko ustał za to próbę na odległość 151 metrów. Najdłuższy oficjalnie zmierzony skok konkursowy to 144,5 m. Austriaka Maximiliana Lienhera uzyskane podczas wspomnianych zawodów Pucharu Kontynentalnego.