Loteryjne zwycięstwo Cecona – LGP Stams 2001

Europejska część Letniego Grand Prix 2001 dobiegała końca. Po zawodach w Hinterzarten i Courchevel, na skoczków czekał jeszcze występ w konkursie w Stams. W gronie kandydatów do podium znajdowali się Adam Małysz i Wojciech Skupień, ale wszystkie przewidywania zweryfikowały loteryjne warunki na skoczni.

Pierwsze zawody Letniego Grand Prix przyniosły nieoczekiwanie dwóch polskich bohaterów. Adam Małysz potwierdził swoją wysoką dyspozycję z zimowego sezonu. „Orzeł z Wisły” triumfował w jednym z dwóch konkursów w Hinterzarten, zaś w Courchevel zajął drugą lokatę i tym samym zajmował pozycję lidera klasyfikacji generalnej.

Zaskakujące były z kolei wyczyny Wojciecha Skupnia. Zakopiańczyk na Adlerschanze był siódmy, wyprzedzając jednocześnie bardziej utytułowanego kolegę z kadry, z kolei we Francji prowadził po pierwszej serii, by ostatecznie zająć czwartą lokatę, co było jego życiowym wynikiem.

Po zawodach w Courchevel narciarska karawana wyruszyła w kierunku Austrii. Kolejny konkurs Letniego Grand Prix został bowiem zaplanowany na skoczni w Stams. Po środowej podróży, w czwartek polscy skoczkowie otrzymali dzień wolny, który spędzili na wycieczce w pobliskim Innsbrucku. Zawodnicy mieli zatem okazję, aby kupić prezenty dla swoich bliskich.

Adam Małysz zawitał z kolei pod Bergisel, gdzie mógł zobaczyć pozostałości po zburzonej w marcu starej skoczni, na której zimą odniósł przekonujące zwycięstwo z przewagą 44,9 punktu nad Janne Ahonenem. Na miejscu trwały intensywne prace budowlane związane z nowym obiektem, który miał być gotowy do użytku w styczniu 2002 roku, na jubileuszowy, 50. Turniej Czterech Skoczni.

Na piątek w Stams zaplanowano sesję treningową oraz kwalifikacje do sobotniego konkursu z udziałem 86 zawodników z dziewiętnastu państw. W pierwszej serii najdalej poszybował Austriak Andreas Widhoelzl (107 m). W czołówce znaleźli się także Adam Małysz (106 m), Niemiec Martin Schmitt (105,5 m) oraz Wojciech Skupień (104,5 m). Groźną sytuację zaliczył Robert Mateja, który ratując się przed upadkiem wylądował na 64 metrze.

W drugim treningu błysnął Matti Hautamaeki. Reprezentant Finlandii doleciał do 112 metra i wyprzedził Martina Hoellwartha oraz Jure Radelja (po 111,5 m). Skaczący z obniżonego rozbiegu, Adam Małysz uzyskał 106,5 metra. Identyczny rezultat zaliczył Wojciech Skupień. Robert Mateja tym razem uniknął problemów i wylądował na 104 metrze.

Tymczasem nad skocznią pogorszyły się warunki pogodowe. Wzmógł się wiatr, zaczęło intensywnie padać, a po chwili rozpętała się burza. Przyśpieszone o pół godziny kwalifikacje zostały przerwane po skokach 29 zawodników. Organizatorzy zdecydowali, żeby przenieść eliminacje na sobotni poranek.

Drugie podejście do kwalifikacji rozpoczęło się w sobotę o 10:00, na ponad cztery godziny przed planowanym początkiem zawodów na Brunnentalschanze. Tym razem udało się je rozegrać bez większych przeszkód. Ich zwycięzcą został Jakub Janda, który z wynikiem 108,5 metra wyprzedził Martina Kocha (110,5 m) oraz Alexandra Herra (107 m). Awans do konkursu wywalczyli dwudziesty czwarty Tomasz Pochwała (101 m) i dwudziesty dziewiąty Łukasz Kruczek (97,5 m). Sztuka ta nie udała się z kolei Robertowi Matei (91 m). Większość zawodników z prekwalifikowanej piętnastki Letniego Grand Prix nie zdecydowało się na udział w kwalifikacjach. W tej grupie znaleźli się m.in. Adam Małysz i Wojciech Skupień.

Sobotnie zawody w Stams rozpoczęły się o 14:30 przy 24 st. Celsjusza. Pod Brunnentalschanze zebrało się kilka tysięcy widzów. Pierwszą serię z belki -2 otworzył Morten Solem, który wylądował na 94 metrze. Skaczący tuż po nim Bjoern-Einar Romoeren objął prowadzenie z wynikiem 102 metrów. Jako pierwszy z Polaków zaprezentował się Tomasz Pochwała, który po skoku na odległość 96,5 metra znalazł się na drugiej pozycji. Chwilę później nowym wiceliderem został jednak Koreańczyk Heung-Chul Choi (97 m).

Romoeren pozostał na prowadzeniu do momentu próby Rolanda Audenrietha. Niemiec oddał skok na odległość 103,5 metra i wyprzedził Norwega o 6,2 punktu. Następnie na belce startowej zasiadł Łukasz Kruczek. Czterokrotny mistrz Uniwersjady wylądował na 101 metrze i wskoczył na drugą pozycję. Później z dobrej strony zaprezentowali się Czesi. Nowym liderem konkursu został Jakub Janda (103 m), a na trzecim miejscu znalazł się Jakub Hlava (102,5 m). Niebezpieczną przygodę zaliczył Georg Spaeth, który z problemami w locie uzyskał 73 metry.

Z dziewiętnastym numerem startowym na górze skoczni pojawił się Roberto Cecon. Niespełna 30-letni weteran zaliczył udaną próbę na odległość 106,5 metra. Tym samym Włoch objął prowadzenie, wyprzedzając o 7,3 punktu Jakuba Jandę. Kolejni zawodnicy nie byli w stanie pokonać dwukrotnego brązowego medalisty MŚ w lotach. Zmiany następowały jednak za jego plecami. Na drugą pozycję wskoczył Yuta Watase (105 m), który po chwili musiał ją oddać na rzecz Svena Hannawalda (105 m).

Na półmetku zmagań prowadził Cecon przed Hannawaldem i Watase. Zmiana warunków na skoczni nie ułatwiała zawodnikom nawiązania walki z czołówką. Dobrze zaprezentował się Simon Ammann, który po locie na 105 metr zajmował trzecią pozycję. Identyczny rezultat zaliczył Peter Zonta, który dzięki wyższym notom za styl został wiceliderem konkursu. Jeszcze lepiej spisał się Damjan Fras. 107 metrów pozwoliło Słoweńcowi wyprzedzić swojego rodaka na drugim miejscu.

Ostatnią dziesiątkę zawodników pierwszej serii rozpoczął Igor Medved, który z wynikiem 105 metrów znalazł się na siódmym miejscu. Tuż po nim zaprezentował się Wojciech Skupień. Zakopiańczyk wylądował na 99 metrze i po swojej próbie zajmował szesnastą lokatę. Słabiej od Polaka spisali się Christof Duffner (98,5 m) oraz Janne Ahonen (96,5 m). Nieoczekiwanie do finału nie awansował zawodnik gospodarzy, Stefan Horngacher (92,5 m).

Nadzieję na dobry występ Austriaków w Stams podtrzymał Martin Hoellwarth. Zwycięzca zawodów w Hinterzarten poszybował na odległość 104,5 metra i uplasował się na czwartym miejscu. W trzeciej dziesiątce tabeli wyników zameldowali się z kolei Andreas Goldberger (97 m) oraz Andreas Widhoelzl (95 m). Długo na swój konkursowy skok czekał Martin Schmitt. Lider niemieckiej kadry ostatecznie ruszył po rozbiegu, ale wynik 74,5 metra oznaczał dla niego pożegnanie z konkursem.

Pierwszą serię zamykał Adam Małysz, który podobnie jak Schmitt w Courchevel, nie doczekał się od organizatorów żółtego plastronu lidera Letniego Grand Prix. „Orzeł z Wisły” spisał się lepiej od Niemca, ale również i on przy panujących na skoczni warunkach nie był w stanie nawiązać walki z czołówką. Odległość 97,5 metra oznaczała na półmetku siedemnastą lokatę dla lidera Biało-Czerwonych.

Tym samym po pierwszej rundzie prowadził nieoczekiwanie Roberto Cecon, który o 0,1 punktu wyprzedzał Damjana Frasa oraz o 2,2 pkt. Petera Zontę. Czwarty był Martin Hoellwarth, piąty Sven Hannawald, zaś szósty Simon Ammann. Polacy w komplecie awansowali do finału. Niespodziewanie najlepszym skoczkiem w naszej kadrze okazał się Łukasz Kruczek, który uplasował się na czternastym miejscu. Siedemnastą lokatę zajmował Adam Małysz, tuż przed Wojciechem Skupniem, natomiast dwudziesty piąty był Tomasz Pochwała.

Rozgrywaną z belki nr 0 drugą serię, podobnie jak pierwszą, otwierał Morten Solem. Reprezentant Norwegii uzyskał 97 metrów, zaś po wylądowaniu przytrafiła mu się niecodzienna sytuacja. Niewiele brakowało, a wyhamowujący zawodnik zderzyłby się z… osobą przechodzącą przez wybieg skoczni. Następnie na pozycję lidera wskakiwali kolejno Andreas Widhoelzl (101,5 m) oraz Jure Radelj (105 m).

Jako pierwszy z Polaków w finale zaprezentował się Tomasz Pochwała, który po skoku na odległość 101,5 metra znalazł się na drugiej pozycji. Lepiej spisał się jednak skaczący tuż po nim Janne Ahonen. Fin wylądował na 104 metrze i został wiceliderem, o 0,1 punktu za Radeljem. Na trzecim miejscu uplasował się natomiast Koreańczyk Heung-Chul Choi (100 m).

Wszystkim konkurentom odleciał jednak Andreas Goldberger. Trzykrotny zdobywca Krysztalowej Kuli poszybował na 115 metr, czyli o zaledwie metr bliżej od rekordu Brunnentalschanze. Austriak wyszedł na prowadzenie z przewagą 16,1 punktów nad Jure Radeljem. Po chwili na drugiej pozycji uplasował się Toni Nieminen (106,5 m), a tuż po nim – Christof Duffner (109 m).

Nadszedł czas na kolejne występy Polaków. Wojciech Skupień uzyskał rezultat 106,5 metra i po swojej próbie zajmował trzecią lokatę. Lepiej spisał się Adam Małysz. „Orzeł z Wisły” poszybował na odległość 110,5 metra, ale okazało się to zbyt mało, aby wyprzedzić Andreasa Goldbergera. Mistrz świata z Lahti znalazł się na drugim miejscu, ze stratą 0,7 punktu do Austriaka. Następnie na trzecią lokatę wskoczył Norweg Bjoern Einar Romoeren (105,5 m). Czternasty na półmetku, Łukasz Kruczek w finale zaliczył wynik 101,5 metra i uplasował się na siódmej pozycji.

Na górze skoczni w Stams pozostało dziesięciu zawodników, a na prowadzeniu znajdował się niezmiennie Goldberger przed Małyszem i Romoerenem. Rywalizacji o najwyższe lokaty nie nawiązali Roland Audenrieth (92 m) oraz Jakub Janda (94,5 m), którzy znaleźli się w drugiej dziesiątce. Udany lot zaliczył natomiast Igor Medved. 20-letni reprezentant Słowenii uzyskał 112,5 metra i wyszedł na czoło tabeli wyników z przewagą 14,4 punktu.

Następnie tuż za Medvedem znalazł się Yuta Watase, który wylądował na 108 metrze. Pół metra bliżej lądował Simon Ammann, ale ostatecznie Szwajcar okazał się lepszy od Japończyka o 1,1 punktu. Skaczący tuż po nim Sven Hannawald uzyskał 103,5 metra i znalazł się na piątej pozycji. Widzów pod skocznią rozemocjonował występ Martina Hoellwartha. Austriak poszybował na 116 metr, czym wyrównał rekord skoczni w Stams! Trzykrotny wicemistrz olimpijski z Albertville został nowym liderem, pokonując o 5,4 punktu Medveda.

Do zakończenia zmagań pozostała czołowa trójka po pierwszej serii. Szansy na podium nie wykorzystał Peter Zonta, który po skoku na 97 metr spadł do drugiej dziesiątki. Lepiej spisał się Damjan Fras, ale odległość 110,5 metra pozwoliła mu znaleźć się dopiero na trzeciej pozycji, za Hoellwarthem i Medvedem. W końcu na belce zasiadł Roberto Cecon. Blisko 30-letni Włoch nie zmarnował szansy na sukces. Rezultat 111,5 metra zapewnił mu pierwsze w karierze zwycięstwo w Letnim Grand Prix z przewagą jednego punktu nad dotychczas prowadzącym Austriakiem.

Dla Roberto Cecona było to drugie podium w zawodach Letniego Grand Prix. Wcześniej zajął drugą lokatę w 1994 roku, również na skoczni w Stams. Tuż za zwycięskim Włochem znaleźli się Martin Hoellwarth i Igor Medved. Za tą czołową trójką zameldowali się natomiast Damjan Fras, Simon Ammann i Yuta Watase. Adam Małysz zakończył konkurs na dziewiątym miejscu. Trzynasty był Wojciech Skupień, piętnasty Łukasz Kruczek, natomiast dwudziesty trzeci Tomasz Pochwała.

Po zawodach w Stams Adam Małysz pozostał na prowadzeniu w Letnim Grand Prix. „Orzeł z Wisły” miał 30 punktów przewagi nad drugim Martinem Hoellwarthem oraz 64 pkt. nad trzecim Andreasem Goldbergerem. Wojciech Skupień zajmował dziesiątą lokatę.

– Skaczę nadal dobrze. Nie traktuję tego etapu rywalizacji jako celu samego w sobie. To tylko przygotowanie do zimy. Jednak miło jest wiedzieć, że praca idzie w dobrym kierunku – podsumował europejską część Letniego Grand Prix w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Adam Małysz.

– Trener zostawił decyzję mnie, uzależnił ją też od wyników w Hinterzarten, Courchevel i Stams. Chcę lecieć do Japonii. Jestem liderem letniej klasyfikacji i nie wypada oddać walkowerem konkursów w Hakubie i Sapporo. Mimo że – jak powiedziałem – nie przeceniam wartości tego cyklu – dodał „Orzeł z Wisły”.

– Nasi skaczą dobrze, zgodnie z oczekiwaniami, a może i lepiej. Nie w każdym konkursie mieliśmy obiektywne warunki. Tu, w Stams, w pierwszej serii, najlepsza dziesiątka skoczków trafiła na warunki katastrofalne. Adam Małysz poradził sobie w tych okolicznościach bardzo dobrze, a już Martinowi Schmittowi nie udało się wskoczyć do finałowej trzydziestki. Jest dobrze. Jesteśmy w tym miejscu przygotowań do sezonu zimowego, w którym chcieliśmy być, jeśli nie ciut dalej – zapewniał Apoloniusz Tajner w „Przeglądzie Sportowym”.

Trener reprezentacji Polski dodał także, iż nie uda się z zawodnikami do Japonii: – Tam będzie się opiekował trójką zawodników Piotr Fijas. Ja potrenuję z pozostałą częścią grupy najprawdopodobniej w Austrii.

Tym samym europejska część Letniego Grand Prix 2001 dobiegła końca. Do rozegrania pozostały już tylko konkursy w Sapporo (5 września) oraz Hakubie (8-9 września). Choć początkowo jego start nie był planowany, to na listach zgłoszeń do japońskich zawodów pojawiło się nazwisko Adama Małysza. „Orzeł z Wisły” prowadził w klasyfikacji generalnej cyklu i nie zamierzał oddać końcowego zwycięstwa bez walki.