Andrew Urlaub w życiowej formie. "Moim celem są punkty Pucharu Świata"
Uwagę tych, którzy śledzą wyniki zawodów niższej rangi musiały przykuć rezultaty, odnoszone latem tego roku przez Amerykanina Andrew Urlauba, zawodnika, który nie miał do tej pory w swoim sportowym dorobku zauważalnych dokonań podczas międzynarodowych zmagań. W czasie zawodów Letniego Pucharu Kontynentalnego we Frensztacie zajął piąte miejsce, a tydzień później w Rasnovie po raz pierwszy w swoim życiu doskoczył do podium zawodów FIS. Zdobył też dwa srebrne medale mistrzostw swojego kraju.
Skąd taki nagły progres wynikowy u 20-letniego Amerykanina? - W tym roku nasze przygotowania rozpoczęliśmy znacznie wcześniej, niż bywało to do tej pory. Już w maju przyleciałem do Słowenii, by zacząć treningi. Dużo dały mi te dodatkowe tygodnie. Mogłem więcej czasu spędzić na mniejszych skoczniach i dłużej potestować sprzęt - wyjaśnia reprezentant Flying Eagles Ski Club, który od 15 lat para się skakaniem na nartach. - Zacząłem skakać w wieku pięciu lat w moim rodzinnym Eau Claire w stanie Wisconsin. Nasz klub co roku organizuje dzień jazdy i skakania na nartach. Pojechałem, zakochałem się w dwóch deskach jako pięcioletni dzieciak i tak już zostało - wyjaśnia nam podopieczny słoweńskiego trenera Bine Norcica.
Za możliwość uprawiania ukochanej dyscypliny, podobnie jak jego koledzy z reprezentacji oraz skoczkowie z Kanady, musi płacić wysoką cenę. Większość roku spędza po drugiej stronie oceanu, w słoweńskim Kranju, gdzie na co dzień "stacjonują" zawodnicy z Ameryki Północnej: - Od dwóch lat spędzam w Europie około dziewięć miesięcy w roku. Tęsknię za domem, ale jestem gotów na to poświęcenie, by rozwijać się w jak najlepszych warunkach i dążyć do stałego podnoszenia umiejętności. To jedyna droga. W USA jest to niemożliwe. U nas skoki nie są popularnym sportem, niewiele osób cokolwiek o nich słyszało. Mamy jednak nadzieję, że to się zmieni w najbliższych latach, ponieważ są poważne plany przywrócenia rywalizacji w Pucharze Świata w naszym kraju.
- Nie mam jakiegoś konkretnego idola w tym sporcie - mówi Andrew zapytany o wzory, które chciałby naśladować. - Ale uwielbiam patrzeć na takich sportowców jak Kamil Stoch, którzy sprawiają, że skoki narciarskie wyglądają na łatwe, lekkie i piękne. Odkąd byłem dzieckiem, starałem się podpatrywać i naśladować starszych skoczków z naszej reprezentacji i mając z nimi kontakt na co dzień, to od nich przez lata najwięcej się uczyłem.
Jednym z celów Urlauba na najbliższy sezon jest start na obiekcie do lotów. Ubiegłej zimy został zgłoszony do startu podczas Mistrzostw Świata w Lotach Narciarskich w Planicy, a Stany Zjednoczone miały nawet wystawić wówczas ekipę w konkursie drużynowym. W ostatniej chwili Andrew zniknął z listy zgłoszonych, przez co skoczkowie z USA nie wystartowali w zawodach zespołowych. - W ubiegłym sezonie miałem duże wahania formy, nie warto było z taką dyspozycją iść na skocznię do lotów. Wykonanie lotu na nartach to jeden z moich celów na najbliższą zimę. Inny to zdobycie punktów Pucharu Świata.
Kto wie, może nastąpi to w Zakopanem, o którym Urlaub wypowiada się w samych superlatywach i w którym czuje się nad wyraz dobrze. - Zawsze uwielbiałem jeździć do Zakopanego, każdej zimy. To miasto jest piękne, a popularność skoków narciarskich przekracza wszelkie granice wyobraźni. Bardzo lubię Wielką Krokiew, na której w ostatnich latach osiągałem dobre wyniki w zawodach FIS Cup - przyznaje. I nie ma raczej w tych słowach kurtuazji, bo rzeczywiście pod Tatrami Amerykanin radził sobie naprawdę nieźle. W "trzecioligowych" zawodach rozgrywanych w Europie tylko trzy razy plasował się w czołowej dziesiątce i trzykrotnie miało to miejsce właśnie w Zakopanem. W 2020 roku był bardzo bliski wywalczenia miejsca na podium, ale przegrał trzecie miejsce z Austriakiem Josefem Ritzerem o zaledwie jeden punkt.
W Rasnovie przed ponad tygodniem znalazł się już na trzecim miejscu zawodów rangi o szczebel wyższej. Amerykanin na podium "drugoligowych" zmagań to wcale nie taki częsty widok. Ostatniej zimy na drugiej pozycji nieco sensacyjnie zawody PK w Willingen zakończył Decker Dean, ale poprzednia lokata zawodnika z USA w czołowej trójce takiego konkursu to trzecie miejsce Kevina Bicknera wywalczone w Kranju w lipcu 2017 roku. Na zwycięstwo w zmaganiach tego cyklu Amerykanie czekają ponad pięć lat. W lutym 2016 roku zawody w Iron Mountain wygrał Michael Glasder, wyprzedzając Bartłomieja Kłuska.
Czytaj też:
Kevin Bickner wraca po przerwie: "To jeszcze nie czas na kończenie kariery"
Skokowe wspomnienia w USA. "Skoczkowie byli u nas kimś w rodzaju gwiazd rocka"
Skoki narciarskie jako narzędzie resocjalizacji. Historia Allana Habera
Najzdolniejsze dziecko amerykańskich skoków. Kariera i życie Jeffa Hastingsa