Saksoński wiatr zgasił Stefana Hulę i Andrzeja Stękałę
Największymi pechowcami sobotniego konkursu w Klingenthal, który zamknął tegoroczną edycję Letniego Grand Prix, okazali się Stefan Hula i Andrzej Stękała. Nasi reprezentanci trafili na najgorsze warunki w pierwszej serii ocenianej, kończąc zawody w piątej dziesiątce. Obaj nie tracą jednak pozytywnego nastawienia przed ostatnią prostą przygotowań do olimpijskiej zimy.
- To nie był udany weekend, ale ostatni skok był już całkiem fajny. Po wyjściu z progu miałem dobre przeczucia, ale zgasiło mnie i nie było szans z tego ulecieć. Cieszę się, że to w zawodach oddałem najlepszy skok. To przykre, że był najkrótszy, ale i tak napawa optymizmem - powiedział Andrzej Stękała, który zajął 44. miejsce po locie na 113. metr.
Dwa "oczka" wyżej znalazł się Stefan Hula, który w jeszcze trudniejszych warunkach wylądował pół metra dalej. - Czasami tak bywa. Byłbym przybity, gdybym popsuł skok, ale rozmawiałem z trenerem i wiem, że skoczyłem w porządku. Może poszedłem zbyt agresywnie po wyjściu z progu, ale nie mogło to tak bardzo wpłynąć na wynik. W Klingenthal panowały takie warunki, że trzeba było mieć nieco szczęścia, by uniknąć podmuchów z tyłu. Mi się nie udało - komentuje mieszkaniec Szczyrku.
- Moje skoki cały czas są powtarzalne. Zdarzają się słabsze i lepsze, ale generalnie prezentuję równy poziom. Jest w porządku, ale można wycisnąć więcej i nad tym będę pracował - zapowiada Hula.
Czy przed olimpijską zimą, po niezłym lecie, sportowy apetyt 35-latka rośnie? - Wolę podejść do tego z chłodną głową i nie napalać się na wyniki. W sporcie różnie bywa, co wiem z doświadczenia. Trzeba zachować spokój i czas pozostały do zimy poświęcić na trening. Sezon zbliża się wielkimi krokami. Muszę dobrze skakać i być w gronie najlepszych, by polecieć do Niżnego Tagiłu. Mam nadzieję, że moja dyspozycja pozwoli mi na to - odpowiada.
Ostatnie starty zachwiały spokój Andrzeja Stękały. - Trochę jestem sfrustrowany, bo nie chcę tak skakać. Chcę robić to znacznie lepiej i dążę do tego. Najważniejsze, że czuję wsparcie kibiców. Głowa do góry i będzie dobrze! Nie mogę się przejmować tym, że idzie gorzej. Trzeba walczyć i liczę na to, że będzie coraz lepiej - nie ukrywa jedno z największych zaskoczeń poprzedniej zimy.
- Trenerzy widzą, że brakuje niewiele. Mały błąd robi dużą różnicę. Skoki narciarskie to zagadka... O co w nich chodzi? Nie wiem, nikt nie wie... - dodaje Stękała.
Korespondencja z Klingenthal, Dominik Formela