Mika Kojonkoski zwolniony z funkcji trenera Chin!
Niespodziewana informacja obiegła we wtorek świat skoków narciarskich. Jak informuje fiński nadawca publiczny YLE, Mika Kojonkoski został zwolniony z prowadzenia reprezentacji Chin.
Mika Kojonkoski osobiście przekonał się, jak szybko potrafią być podejmowane zmiany w chińskim sporcie. Fiński szkoleniowiec o swoim zwolnieniu dowiedział się z telefonu w drodze z finałowych zawodów Letniego Grand Prix w Klingenthal do Słowenii.
– Szef ds. skoków w chińskiej federacji tłumaczył tę decyzję faktem, iż liderzy reprezentacji znajdują się pod dużą presją – powiedział przebywający obecnie w Słowenii Mika Kojonkoski w rozmowie telefonicznej z YLE.
Legendarny trener miał umowę z Chińskim Związkiem Narciarskim do 30 kwietnia 2022 roku. Fin złożył wniosek o otrzymanie zwolnienia w formie pisemnej, ale jego prośba została odrzucona.
Od 2018 roku Mika Kojonkoski był odpowiedzialny za kobiecą i męską reprezentację Chin pod kątem zbliżających się igrzysk w Pekinie. Fiński szkoleniowiec zbudował od zera kadrę zdolną do zdobywania punktów w Letnim Grand Prix. Obecnie gospodarze najważniejszej imprezy czterolecia mają zapewnione trzy miejsca startowe - dwa u kobiet oraz jedno u mężczyzn.
Styl prowadzenia kadry przez Kojonkoskiego nie był jednak wystarczająco wymagający dla Chińczyków. Fin próbował zwiększyć zainteresowanie i zachęcić swoich skoczków do sportu. Został jednak skrytykowany przez menedżerów za niestosowanie jasnych komunikatów, kiedy zaczyna się rozgrzewka i z jakich elementów będzie się składać.
Kojonkoski kilkakrotnie znalazł się również osobiście pod presją. Dwa lata temu na zgrupowaniu w Taivalkoski jeden z liderów chińskiej kadry był zdania, że należy wywierać większą presję na zawodnikach. Zdaniem byłego już trenera doprowadziło to do złamania obojczyków przez trzech sportowców. Po tym zdarzeniu ustał nacisk ze strony działaczy.
Chińska szkoła trenerska powróciła jednak w ostatni weekend, kiedy to reprezentantki Chin z płaczem rywalizowały w konkursie w Klingenthal. Kojonkoski chciał wiedzieć co się stało i zażądał wyjaśnień od dyrektora zespołu.
– Jestem stanowczy, jeśli chodzi o moje własne metody szkoleniowe. Powiedziałem mu, że jeśli jest to dla nich problemem, to możemy przestać współpracować. Godzinę później otrzymałem telefon, że umowa nie będzie kontynuowana – powiedział Kojonkoski.
– Skoki narciarskie to sport całkowicie mentalny, bardzo wrażliwy. Jedna zła myśl lub uczucie może sprawić, że przestajesz uzyskiwać dobre rezultaty - dodaje Kojonkoski, który nie wie, co mogło spowodować płacz u zawodniczek.
Kojonkoski nie jest jedynym trenerem, który w trybie nagłym zakończył współpracę z Chińskim Związkiem Narciarskim. Z kadrą pożegnali się również wszyscy zagraniczni członkowie grupy szkoleniowej, z Janne Ylijaervim i Janne Happonenem na czele. Sportowcom wiadomość przekazano w poniedziałek wieczorem.
– Nie byłem obecny, kiedy asystent trenera opowiedział o decyzjach najlepszym zawodnikom. Podobno istniała grupa sportowców, która chciała natychmiast rzucić skakanie. Dla wszystkich był to szok. Byłem dla nich czymś w rodzaju ojca. Staraliśmy się zamienić całą sytuację w pozytyw, że być może zmiany przyniosą inne doświadczenie, doprowadzą do ich własnego rozwoju. Mam nadzieję, że nabyte przez nich doświadczenie poniesie ich dalej – opowiada fiński szkoleniowiec.
Weekend w Klingenthal nie był udany reprezentacji Chin. Tylko Peng Qingyue zdołała awansować do konkursu kobiet, ale nie awansowała do drugiej serii. Kojonkoski słyszał pogłoski, że osiągane wyniki nie zadowoliły Chińczyków, ale przypomina, że większość zawodników osiągnęła poziom międzynarodowy bez wcześniejszego doświadczenia w skokach narciarskich. Łącznie 19 reprezentantów Chin wywalczyło punkty FIS Cup, 8 punktowało w Pucharze Kontynentalnym, a 4 w Letnim Grand Prix.
– Moje plany na lato zakładały wprowadzenie i przyzwyczajenie naszych zawodników do startów w międzynarodowych zawodach, ale ilość treningów była moim zdaniem cały czas za duża. Chińscy działacze pewnie myśleli, że zaczniemy wygrywać zawody – twierdzi Kojonkoski.
– Z jednej strony jestem rozczarowany jak to się skończyło. Z drugiej odczuwam ulgę, bo wystarczająco dużo było wokół tego kłopotów. Im lepsi stali się skoczkowie, tym więcej pojawiało się problemów – kończy były trener reprezentacji Chin.