Leyhe chce tytułu mistrza Niemiec, Freitag na bocznym torze
Krajowe mistrzostwa dla najlepszych zawodników są zazwyczaj niczym więcej ponad trening obudowany jedynie w oficjalną formę. Wracający jednak po długiej kontuzji Stefan Leyhe ma ambicję, by zawojować mistrzostwa Niemiec, które w najbliższy weekend zostaną rozegrane na Hans-Renner-Schanze w Oberhofie.
- Dla mnie osobiście jako mieszkańca Hesji zdobycie tytułu mistrza Niemiec byłoby czymś wyjątkowym - mówi pochodzący z Willinegn Stephan Leyhe. - W naszej krajowej czołówce znajduje się sześciu - siedmiu Bawarczyków, dwóch zawodników pochodzących z Saksonii i tylko jeden z Hesji. Kiedy chodzi o arenę międzynarodową cieszę się, gdy jakikolwiek Niemiec staje na podium, jednak podczas mistrzostw kraju chciałbym, aby to mieszkaniec Hesji, a nie Bawarii czy Saksonii sięgnął po najważniejszy laur (śmiech).
Tytułów indywidualnych mistrzów Niemiec z ubiegłego roku bronić będą Markus Eisenbichler i Katharina Althaus. Drużynowo triumfowali Bawarczycy w składzie: Severin Freund, Pius Paschke, Markus Eisenbichler i Karl Geiger. Drużyna z Hesji skacząca wówczas bez swojego kontuzjowanego lidera zajęła ostatnie, ósme miejsce.
- U mnie już wszystko w porządku - zapewnia Leyhe. - Kolano nie sprawia żadnych problemów, jestem zadowolony z przebiegu tego lata, zdobywanie punktów, wejście do czołowej piętnastki po takiej przerwie to bardzo dobry wynik. A na treningach prezentowałem się jeszcze lepiej niż na zawodach - twierdzi Niemiec, który w sezonie igelitowym wystąpił w pięciu konkursach najwyższego szczebla i zajął 44. miejsce w klasyfikacji końcowej. - Muszę jeszcze popracować nad fazą lotu - dodaje. - Automatyzm w tej części skoku po długiej przerwie nie działa jak trzeba, choć częściowo te braki i tak już nadrobiłem.
Celem numer 1 dla Leyhe pozostają rzecz jasna igrzyska olimpijskie, na które w przypadku wygrania wewnętrznej rywalizacji w kadrze pojechałby po raz drugi. Przez czterema laty w Korei Południowej nie dostał szansy w żadnym z konkursów indywidualnych, ale w konkursie drużynowym zastąpił Eisenbichlera i razem z kolegami pofrunął po srebro. Impreza, która odbędzie się w Chinach niesie jednak ze sobą pewne wątpliwości natury moralnej: - Prawa człowieka powinny być respektowane wszędzie, to oczywiste, ale tym razem jako sportowiec znajdujesz się w konflikcie: z jednej strony kraj goszczący imprezę, z drugiej wydarzenie o ogromnym znaczeniu sportowym. Uważam jednak, że sportowcy nie mogą cierpieć z powodu takich a nie innych wyborów dotyczących organizatora imprez.
Niewiele powodów do optymizmu ma inna z niemieckich gwiazd, Richard Freitag, który zanotował fatalny sezon 2020/21, a i latem drugi zawodnik Pucharu Świata z sezonu 2017/18 przesadnie nie zachwycał. - Ritchie znajduje się pod opieką Christiana Winklera - wyjaśniał w ubiegłym tygodniu niemieckim mediom Stefan Horngacher. - Wszystko przebiega dobrze, ale brakuje mu jeszcze takiego kopa. Dokładnie o formę trzeba jednak pytać samego Richarda, ja z nim dawno nie trenowałem. Na ten moment nie jest brany pod uwagę pod kątem występów w Pucharze Świata.