Koniec zamieszania w Norwegii - Braathen z nowym kontraktem
Kilkumiesięczna burza pomiędzy Norweskim Związkiem Narciarskim i tamtejszym środowiskiem skoków narciarskich wokół osoby Clasa Brede Braathena dobiegła końca. 52-letni dyrektor sportowy podpisał w czwartek nowy kontrakt z krajową federacją.
- Z wielką satysfakcją podpisałem dzisiaj umowę, dzięki której mogę kontynuować to, czego najbardziej pragnę - rozwijać norweskie skoki narciarskie. Jestem poruszony wsparciem, jakie wolontariusze, opinia publiczna, sponsorzy i inni okazali skokom narciarskim w ostatnich tygodniach - mówi Clas Brede Braathen cytowany przez oficjalne social media Norweskiego Związku Narciarskiego.
Przypomnijmy, że w połowie sierpnia Braathen, menadżer odpowiedzialny w norweskiej federacji za skoki narciarskie, otrzymał od swojej federacji informację, iż po sezonie olimpijskim zakończy siedemnastoletnią pracę na swoim stanowisku. Wszystko okazało się pokłosiem konfliktu z włodarzami narciarskiej centrali w Norwegii, sekretarz generalną Ingvild Bretten Berg i prezesem Erikiem Røste, którzy zarzucili swojemu pracownikowi niedopuszczalne zachowanie polegające na otwartej krytyce przełożonych w związku z niewłaściwym jego zdaniem traktowaniem skoków kobiet. Tło konfliktu okazało się jednak zdecydowanie szersze.
W grudniu ubiegłego roku Braathen otrzymał od związku pisemne ostrzeżenie dotyczące swoich, rzekomo nagannych, wypowiedzi medialnych. W konflikcie niemal całe środowisko narciarskie, z czołowymi reprezentantami kraju oraz trenerem Alexandrem Stoecklem na czele, opowiedziało się po stronie menedżera, zaś sponsorzy norweskiej reprezentacji zapowiedzieli możliwość nieprzedłużenia swoich umów łączących ich ze związkiem. Pojawiły się także pogłoski o możliwym odejściu austriackiego szkoleniowca. Wielu ekspertów zwracało uwagę, iż przez decyzje federacji norweskie skoki narciarskie mogą podążyć śladem Finlandii, która dekadę temu należała jeszcze do potęg w tym sporcie, a obecnie ma ogromne problemy z nawiązaniem do swoich lat świetności.
Ostatecznie udało się jednak zażegnać konflikt. Clas Brede Braathen podpisał nową czteroletnią umowę, otrzymując tytuł „menedżera kadry narodowej”. Tym samym Norweg nadal będzie szefem reprezentacji w skokach, ale niektóre zadania administracyjne zostaną przesunięte do innych osób.
Nowy kontrakt oznacza, iż Braathen nie będzie już podlegał bezpośrednio skłóconej z nim sekretarz generalnej Ingvild Bretten Berg, jak to było do tej pory, ale nowemu menedżerowi sportowemu, którego poznamy w najbliższych tygodniach.
- Podpisana umowa jest następująca: Braathen rezygnuje na własną prośbę ze stanowiska dyrektora sportowego ze skutkiem natychmiastowym, aby objąć nowe stanowisko menedżera reprezentacji narodowej w skokach narciarskich na okres czterech lat. Stanowisko to pociąga za sobą odpowiedzialność sportowego przywództwa za największe inwestycje sportowe w tym sporcie. Nowe stanowisko jest również odpowiedzialne za interakcję pomiędzy różnymi szczeblami sportowymi, ale nie odpowiada za zadania administracyjne związane z finansami, komitetem ds. skoków, imprezami i rozwojem organizacyjnym. Menadżer drużyny narodowej nie jest odpowiedzialny za pracę marketingową i rekrutację, ale będzie również miał swój wkład w działania marketingowe - powiedział prezes związku Erik Røste podczas czwartkowej konferencji prasowej na stadionie Ullevaal.
Podpisana umowa stanowi także, iż pozew sądowy Braathena zostaje oddalony jako rozstrzygnięty. Norweski Związek Narciarski pokryje połowę kosztów sądowych w wysokości 700 tysięcy koron norweskich.