Kilian Peier bez śladów po ciężkiej kontuzji. "Moje kolano działa już perfekcyjnie!"
W październiku minionego roku Kilian Peier miał według obserwatorów osiągnąć tak wysoką formę, że stać go było nawet na przemeblowanie czołówki Pucharu Świata. Los odebrał mu jednak możliwość skonfrontowania swojej dyspozycji z możliwościami najlepszych skoczków w stawce. Podczas igelitowych mistrzostw Szwajcarii brązowy medalista mistrzostw świata z Innsbrucku zerwał więzadła w kolanie, co niemal na rok wykluczyło go z czynnego uprawiania sportu.
- Nie chciałbym być nieskromny, ale byłem w naprawdę dobrej formie - mówił szwajcarski pechowiec kilka dni po feralnym wydarzeniu. - Czułem, że mogę być blisko światowej czołówki. Podczas ostatnich treningów w Oberstdorfie osiągałem odległości, które pozwoliłyby mi stanąć na podium letnich mistrzostw Niemiec. Szkoda, że nigdy nie dowiem się, na co byłoby mnie stać w tym sezonie.
Słowa swojego kolegi z reprezentacji niedługo potem potwierdził Gregor Deschwanden, który w rozmowie z naszym portalem rozpływał się nad tym, co dane mu było zobaczyć w wykonaniu Peiera: - tego lata, jako drużyna, ciężko pracowaliśmy. Panował dobry duch zespołu, a Killian był oczywistym liderem, który ciągnął zespół. Od razu było wiadomo, co się wydarzyło. Płakał, ponieważ po dosłownie dwóch sekundach zdał sobie sprawę, że cała praca poszła na marne. Mieliśmy dużo wewnętrznych sprawdzianów, Killian zawsze był najlepszy. To nie była zacięta rywalizacja, przeważnie był lepszy o 20-30 punktów. Był w szczytowej formie. Starałem się podejmować walkę, ale skakał niesamowicie. Niestety, doznał kontuzji i dotknęło to całą szwajcarską ekipę. Skakałem równie daleko w mistrzostwach kraju, ale on ruszał z rozbiegu krótszego o trzy belki... Moim zdaniem nigdy nie skakał tak dobrze.
W okolicach połowy sierpnia 26-letni zawodnik, którego największym sukcesem w Pucharze Świata jest drugie miejsce wywalczone w Niżnym Tagile w grudniu 2019 roku, oddał pierwsze skoki po przerwie spowodowanej kontuzją. Nie wziął jednak od tamtej pory udziału w żadnych oficjalnych zawodach, opuścił również mistrzostwa Szwajcarii. Pod koniec października razem z reprezentacją swojego kraju przebywał na tygodniowym zgrupowaniu w Zakopanem, a o swoich pozytywnych odczuciach z tego obozu pisał w mediach społecznościowych.
W rozmowie z naszym portalem przyznał, że wszystkie problemy ma już za sobą i patrzy wyłącznie przed siebie: - ostatnia zima, w czasie której nie mogłem skakać, początkowo była dla mnie trudna, ale z czasem się to zmieniło. Nauczyłem się czerpać przyjemność i satysfakcję z oglądania moich kolegów z drużyny i kibicowania im. Było na co popatrzeć, bo Gregor Deschwanden zaliczył najlepszy sezon w swojej karierze, a dobre momenty miał Simon Ammann i Dominik Peter. W tej chwili czuję się bardzo dobrze, a moje kolano jest w idealnym stanie i nie ma już najmniejszych śladów po moich problemach zdrowotnych. Medal zdobyty w Innsbrucku nie zmienił jakoś znacząco mojego życia, ale zyskałem dzięki niemu pewność siebie. Tej pewności nie brakuje mi również teraz przed najważniejszym sezonem czterolecia. Moim celem jest powrót do formy sprzed kontuzji i walka na igrzyskach o jak najwyższe lokaty.