Strona główna • Szwajcarskie Skoki Narciarskie

Gregor Deschwanden - lider z konieczności

W obliczu ubiegłorocznej kontuzji Killiana Peiera, niestabilnej formy Simona Ammanna i braku doświadczenia młodego medalisty mistrzostw świata juniorów Dominika Petera, to na Gregorze Deschwandenie spoczęła odpowiedzialność za ciągnięcie wózka z napisem 'szwajcarskie skoki narciarskie'. Blisko 30-letni skoczek, pomimo że miał za sobą pięć zim, które można by śmiało określić mianem słabych lub fatalnych, tym razem stanął na wysokości zadania.

Deschwanden przejął się swoją rolą do tego stopnia, że zanotował najlepszy sezon w swojej karierze. Odbił się tym samym od sportowego dna, po którym brodził w ostatnich latach. Zimą 2018/19 uciułał ledwie cztery punkty Pucharu Świata, a udział w konkursach najwyższego szczebla zakończył już podczas przedświątecznych zawodów w Engelbergu. Przez pozostałą część sezonu szukał formy z marnym skutkiem w Pucharze Kontynentalnym. Niewiele lepiej było w kolejnym sezonie. Ten co prawda niemal w całości spędził w zawodach najwyższej rangi, ale tylko trzykrotnie zdobywał punkty. Gdy jednak przyszło mu bronić honoru helweckich skoków, wiedział, co trzeba robić. Zdobyte 206 punktów pozwoliło mu zająć 26 lokatę na koniec zimy. 

- Nie jest łatwo powiedzieć wprost co konkretnie sprawiło, że zacząłem lepiej skakać. Różne doświadczenia, które zbierałem przez lata, umiejętności, których nabywałem w tym czasie, zaczęły akurat teraz procentować. Długotrwały trening techniczny i fizyczny okazał się skuteczny, nie będę jednak ukrywał, że kwestia sprzętu też nie była tu bez znaczenia. Teraz chciałbym zrobić kolejny krok i zakończyć zimę w czołowej dwudziestce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Tam mnie jeszcze nie było - mówi nam reprezentant Szwajcarii.

- Ta zima i kolejne powinny już wyglądać inaczej - zakłada Deschwanden. - Nie będę już ponosił samotnej odpowiedzialności, powinna się ona rozkładać na kilka osób. Wraca przecież Killian, a i Simon Ammann tego lata pokazał, że ma wszystko, co potrzebne, by stawać jeszcze na podium. Po kontuzji może być mu na początku ciężko, ale myślę, że będzie miał tej zimy swoje momenty, w których zabłyśnie. Także patrząc w perspektywie kolejnych lat, nie wygląda to źle. Moim zdaniem Killian będzie miał przed sobą kilka "grubych" sezonów, a Sandro Hauswirth i Dominik Peter znajdą swoją drogę na szczyt. Zawsze byliśmy krajem z niewielką liczbą skoczków, tak jest również teraz, ale perspektywy dalszego rozwoju naszych skoków nie wyglądają źle.

Motywacji dodał podopiecznemu Ronnego Hornshucha udany sezon letni. Deschwanden wystąpił w pięciu europejskich konkursach, trzykrotnie znajdując drogę do czołowej dziesiątki. W Courchevel zajął drugą pozycję ze stratą niecałych dwóch punktów do Stefana Krafta. Było to jego pierwsze w karierze podium zawodów najwyższej rangi. Do tej pory na "pudle" stawał tylko dwukrotnie w Pucharze Kontynentalnym (pierwsze i drugie miejsce w Sapporo odpowiednio w 2013 i 2014 roku) i raz w FIS Cup (drugie miejsce w Villach latem 2018 roku).

Czytaj też:

Killian Peier bez śladów po ciężkiej kontuzji. "Moje kolano działa już perfekcyjnie!"

Ostatni sezon Ammanna? "Nie chcę teraz myśleć o rezygnacji"