Walka Stękały z przeciwnościami. "Chęć skakania pomaga przezwyciężyć ból"
Niewiele brakowało, a w jutrzejszym konkursie indywidualnym w Niżnym Tagile inaugurującym kolejny sezon Pucharu Świata nie zobaczylibyśmy Andrzeja Stękały. Skoczek z Dzianisza rzutem na taśmę dostał się do czołowej „50”, uzyskując 45. notę dzisiejszych kwalifikacji. Czy główną przeszkodą powstrzymującą 26-latka przed uwolnieniem pełni potencjału jest ból pleców, z którym boryka się od dłuższego czasu?
- Jestem zły. Od pewnego czasu szukam czegoś, co sprawi, że skoki będą trochę bardziej stabilne. Wiem, że stać mnie na znacznie lepsze próby. Czuję, że to przyjdzie, ale chciałbym skakać dalej od razu.
- Mam świadomość, że nie prezentuję optymalnego poziomu. To mnie frustruje. Potrafiłem na treningach oddawać lepsze skoki. Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Jestem mega zmotywowany. Czuję ambicję i chęć podniesienia poziomu.
- Co do mojego bólu pleców, myślę, że nie ma co wałkować tego tematu. Po prawdzie jest mi dość ciężko z tymi plecami. Chęć skakania i motywacja pozwala mi przezwyciężyć ból, który odczuwam. Gdy jestem na skoczni nie skupiam się już na tym, że coś mnie boli. Idę z podniesioną głową. Siadam na belkę, staram się odepchnąć jak najmocniej, nabrać prędkości i lecieć daleko, choć dziś to się nie udało.
- W czym tkwi problem? Możliwe, że te plecy mogą w dość dużym stopniu wpływać na to, że pozycja najazdowa nie jest taka, jakbym chciał. Czuję, że jest dobra, ale coś musi nie grać. Nie mogę wykonać odbicia „czysto”, jest nieco szarpane.
Korespondencja z Niżnego Tagiłu, Dominik Formela