Kapitan Stoch. "Nie jest to prosta sprawa"
Kamil Stoch w sobotę po raz 40. w karierze zamykał skład reprezentacji Polski podczas pucharowej drużynówki. Tym razem nasza ekipa wywalczyła 4. miejsce na skoczni w Wiśle, a trzykrotny mistrz olimpijski uzyskał 117,5 oraz 116 metrów. W jego pokonkursowych wypowiedziach przeważał niedosyt wynikający z końcowego rezultatu.
- Nie ukrywam, mamy parszywą robotę... Zaakceptowanie takich wyników konkursu nie jest łatwe, ponieważ zrobiliśmy, co się dało. Nie będę oceniał skoków kolegów, bo to byłoby nie na miejscu - mówił Stoch, który według nieoficjalnego zestawienia indywidualnego był drugą siłą naszej czwórki.
Stoch przed własną publicznością nie zdołał dolecieć do punktu konstrukcyjnego. - Uważam, że w sobotę skakałem dobrze. To były próby na solidnym poziomie, a jednak nie miałem informacji zwrotnej w postaci metrów. To boli... - przyznaje w rozmowie ze Skijumping.pl.
- Może to nie są najlepsze skoki, na jakie mnie stać w przyszłości, ale na tę chwilę nie dało się lepiej. Dałem z siebie wszystko, wyszło jak zawsze - dodał.
Stoch od dekady mierzy się z rolą skoczka zamykającego skład Polaków. - Jednym z moich celów było przygotowanie się fizycznie i mentalnie do tej zimy, by kończyć konkursy. Nie jest to prosta sprawa, bo trzeba trzymać się w ryzach, kontrolować nerwy i dobrze skakać - komentuje.
Polacy po sobotnich zmaganiach są szóstą ekipą Pucharu Narodów. - To nie jest koniec sezonu, to dopiero początek. W konkursie drużynowym wykonałem dobrą robotę. Szkoda, że nie ma za to żadnej nagrody, ale czasami tak jest. Jesteśmy po zawodach i nie zmienimy wyników. Pozostaje patrzeć w przyszłość, w niedzielę kolejna szansa - kończy.
Niedzielny konkurs indywidualny ruszy o 16. Na 15 wyznaczono serię próbną. Na starcie stawi się 11 skoczków z Polski.
Z Kamilem Stochem rozmawiał Piotr Bąk