Kasai bliski przegranej z Funakim. "To nic nie zmienia. Będę skakał do sześćdziesiątki"
Ponad stu zawodników wzięło udział w otwarciu zazwyczaj obfitego w różne wydarzenia zimowego sezonu krajowych zawodów w Japonii. Swój pierwszy start tej zimy zanotował wciąż marzący o powrocie do Pucharu Świata Noriaki Kasai. Nie był to występ, który mógłby go napawać optymizmem. Na starcie zabrakło krajowej czołówki.
21 grudnia w ramach konkursu Piyashiri Cup na skoczni HS100 w Nayoro zwycięstwo odniósł Hiroaki Watanabe, uzyskując 94 i 91,5 m (236 pkt).Drugi, Yuken Iwasa (91 i 93,5 m), stracił do niego pół punktu, trzecie miejsce zajął Ryusei Ikeda (94 i 90m.). Dziś na tym samym obiekcie przeprowadzono 37 edycję Yoshida Cup. Dwiema pierwszymi pozycjami w stosunku do wczorajszych zawodów zamienili się Iwasa (96 i 97,5) oraz Watanabe (96,5 i 95,5 m.), który stracił do kolegi 5,5 pkt. Na podium stanął też Tomofumi Naito (96 i 92,5 m.)
Na starcie zawodów pojawili się też weterani - skaczący od dłuższego czasu rekreacyjnie Kazuyoshi Funaki i Noriaki Kasai, który wciąż ma poważne plany względem uprawianej przez siebie dyscypliny. Pierwszego dnia znacznie lepszy był ten drugi, który po skokach na 88,5 i 86,5 uplasował się na 17. pozycji, o pięć oczek wyższej od miejsca dawnego kolegi z reprezentacji, lądującego na odległości 84,5 i 83,5 m. Dziś jednak niewiele brakowało, by doszło do rewanżu. Po pierwszej serii Funaki plasował się na 24 miejscu (85,5 m), a Kasai na 27 (84,5 m.). W drugiej kolejce wicemistrz olimpijski z Soczi spiął się jednak na tyle, by o trzy lokaty wyprzedzić Funakiego. 91,5 m Noriakiego wobec 86,5 m mistrza olimpijskiego z Nagano pozwoliło mu awansować na 26 pozycję i wyprzedzić w ostatecznym rozrachunku o trzy pozycje o trzy lata młodszego kolegę.
Kasai, do czego już zdążył przyzwyczaić kibiców, nic sobie nie robi ze swojej słabej formy, dalej zachowując pozytywne nastawienie. - Planowałem być w czołowej "10", ale nie wszystko wyszło, jak chciałem. To nie zmienia faktu, że nadal mogę sobie dobrze radzić. W listopadzie odbyłem bardzo udany obóz przygotowawczy w Finlandii, przez około trzy tygodnie ciężko trenowałem każdego dnia. Udało mi się znacznie poprawić prędkość najazdową. Nic się nie zmienia, jeśli chodzi o moje plany. Nawet jeśli nie uda mi się pojechać na najbliższe igrzyska, będę chciał wystartować w kolejnych. Prawdopodobnie będę skakał aż do 60. roku życia. Zapewniam, że nie brakuje mi cierpliwości. - powiedział japońskim mediom skoczek, który w przyszłym roku skończy 50 lat.