Stękała wraca na właściwe tory. W Innsbrucku starcie z legendą
Andrzej Stękała, który tej zimy zdobył tylko punkt do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, w poniedziałek był najlepszym spośród reprezentantów Polski podczas kwalifikacji na Bergisel. 26-latek uzyskał 122,5 metra, co dało mu 18. lokatę. W systemie KO los skojarzył go z Simonem Ammannem, czyli najstarszym uczestnikiem 70. Turnieju Czterech Skoczni.
- To bardzo trudny rywal. Muszę skupić się na swojej pracy, choć będę skakał jako drugi. Fajnie, że będę miał okazję rywalizować z czterokrotnym mistrzem olimpijskim. To mnie motywuje. Kto będzie bardziej uśmiechnięty? Przekonamy się we wtorek - odpowiada drużynowy medalista mistrzostw świata w lotach narciarskich oraz narciarstwie klasycznym.
Stękała już po noworocznych zawodach w Garmisch-Partenkirchen sygnalizował delikatną zwyżkę formy. - Lubię skakać, więc cieszę się, gdy robię to przynajmniej dobrze. Jestem zadowolony z tego, że te próby sprawiały mi frajdę. Nie było ciągłego szukania. Coś złapałem i po prostu jest mi wygodniej - mówi o rywalizacji w Niemczech i Austrii.
W pierwszej serii treningowej i kwalifikacjach nasz rodak plasował się w czołowej "20". Gorsza próba przydarzyła mu się tylko w drugiej rundzie treningowej. - Złapałem coś na etapie puszczania z belki. Tam dzieje się bardzo dużo. W drugiej serii treningowej odepchnąłem się tak, że za bardzo poszło mi to na palce. Później tylko szuka się na rozbiegu. Gdy puścisz się do stabilnej pozycji, wówczas czeka się tylko na koniec progu i łatwiej z tego wstać. Jest wygodniej. Cieszy mnie to, że to odnalazłem, natomiast łatwo to zgubić i muszę pozostać skoncentrowany - podkreśla.
Korespondencja z Innsbrucku, Dominik Formela